Zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Nie wiem jak trzeba jeździć, żeby zużyć tarcze na przestrzeni 50 tys km. Na co dzień jeżdżę autem ważącym 1800 kg. Od momentu zakupu zrobiłem nim prawie 50 tys km. Jak go kupowałem miało nowe klocki i tarcze. Klocki zmieniłem po około 35 tys km. Tarcze nie mają jeszcze nawet dużego rantu więc pewnie zrobię na nich 100 tys spokojnie. Jeżdżę praktycznie tylko po mieście i to dużym i ciasnym, gdzie non stop się hamuje. Inna sprawa, że jeżdżę z głową, a nie jak większość Polaków gaz i do przodu nawet jak z daleka widać czerwone, bo przecież trzeba wyprzedzić tego obok, bo Polacy to mistrzowie prostej. Tylko potem jest biadolenie, że auto dużo pali. :) 100 tys km na tarcze to żaden wyczyn, a w trybie autostradowym to wręcz norma i minimum. I jeszcze coś. Tylne hamulce zużywają się dużo wolniej, więc nie wiem jakim cudem u Ciebie poszły pierwsze. Może masz coś z hamulcami. ESP nie jest żadnym argumentem, bo system ten załącza się praktycznie tylko w zimie i to w ekstremalnych sytuacjach, bo ile mamy dni w roku gdzie nawierzchnia jest śliska? 10? 15?