Aktualnie sądzę się z PZU. Przerysowany cały bok w aucie którego byłem właścicielem (odkupiony od klienta, do odsprzedaży), Opel (tfu!) Insignia Cosmo z 2009 roku, do tej pory bezwypadkowy. PZU wyceniło szkodę na 4800 zł, ASO Opla 18950 zł. Pomijając stawki w ASO, PZU sugerowało mi wymianę poszycia!!! tylnych drzwi które były przełamane i odchodziły górą od karoserii. W ASO całkowicie nie zgodzili się z technologią naprawy zaproponowaną przez PZU. Wycenę ASO przesłałem do PZU po czym zaproponowano mi kwotę ok 9000 zł minus VAT, gdy dochodziłem swoich roszczeń między innymi o uwzględnienie utraty wartości handlowej pojazdu do tej pory bezwypadkowego, odmówili wypłaty jakiegokolwiek odszkodowania i sprawa trafiła do sądu. Za drugim razem lekko wizualnie uszkodzony firmowy Renault Master kupiony w ASO, bezwypadkowy do tej pory dostał rykoszetem innej kolizji. Lampa, zderzak atrapa i chłodnice na pierwszy rzut oka. Samochód przewieziony do ASO Renault gdzie okazało się, że uszkodzona jest między innymi podłużnica, cały pas przedni i inne pierdoły co PZU wyceniło na 7900 zł minus VAT, naprawa bezgotówkowa w ASO zrobiona za kwotę 28400 zł, na oryginalnych częściach bez dziadowania. Jako, że na kolizjach nie zarabiam to wole bezgotówkowo niż się bujać z nimi. Znajomemu jak uderzył facet w E55 AMG to policzyli zwykły zderzak z Avantgardy w zamienniku i lampę H7 zamiast ksenonu. :mad2: :mad2: