Panowie, jechałem autobanem 400 km i było wszystko super ok, na samym koncu przy zjeździe z AOW Wrocławia wciskam sprzęgło a tu mocne odbijanie pedału sprzęgła i lekkie zgrzyty z okolic skrzyni, myśle padł dwumas ok, dojechałem tak 3 km do domu odstawiłem auto i stało 2 tygodnie, wezwałem lawete z ubezpieczenia i pojechałem z wrocka do siebie do domu w małopolsce, odrazu do mechanika i tylko potwierdził moją teze, odpalił auto na kilka sekund żeby zobaczyć jak sie zachowuje, strasznie coś waliło... nawet nie wciskając sprzęgła. powiedział mi 2300 za zestaw Luka plus robota, ja zamówiłem zestaw nowy Luka z Allegro za 1800 zawiezione do niego i co sie okazuje po ściągnięciu skrzyni, że dopadła i mnie przygoda z wałem. A wcześniej jeszcze przed tą trasą do wrocka nie było żadnych oznaków padającego dwumasa, wszystko super, dobrze się jechało. Co doradzacie robić? Wymienić silnik? Naprawiać ten? Moze kupić angilka (mam gościa w irlandii co by mi kupił, mówi że z 99 r stoja po ok 2000 euro), na przeszczep a reszte na części co by sie dało. Co najlepiej robic???