Skocz do zawartości

130rapid

Zarejestrowani
  • Postów

    2 672
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 130rapid

  1. 130rapid

    Przytarty bok

    :naughty: Kredki nadają się do odprysków i niezbyt głębokich rys. Tyle, że w przeciwieństwie do robienia zaprawek tradycyjnie (lakierem), po pewnym czasie nałożona warstwa (kredki) odłazi.
  2. Coś mi mówi, że to skutki (nie usłyszanego) strzału LPG w kolektor dolotowy.
  3. To jeszcze dałoby się zmienić. Ten egzemplarz już długo tuła się na Allegro / Oto-Moto. Można więc przyjąć, że gdyby był okazją, dawno znalazłby właściciela.
  4. Klasyczny defekt E30 :roll: http://www.bmw-klub.pl/forum/viewtopic.php?t=13883&highlight=swiatla+cofania
  5. Dobrze kombinujesz :cool2: :cool2: Według moich szacunków były trzy (lub cztery) wersje zestrojenia podwozia w E28.
  6. Ciekawa propozycja dla Amerykanów (in english) :shock: :shock: http://www.edmunds.com/insideline/do/Features/articleId=115580
  7. Czytajcie uważnie :twisted: (przynajmniej niektórzy) Slepecci pyta o światła drogowe, a nie mijania :!: :naughty:
  8. Nie skaszani się :mrgreen: :8)
  9. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to łagodna postać defektu czujnika temperatury, niewykrywalna przez tester. 3.0d ma zabezpieczenie przed przegrzaniem. Po osiągnięciu pewnej granicznej temperatury silnik po prostu gaśnie, nie daje się uruchomić. Chociaż wtedy komputer pokładowy wyświetla jednocześnie stosowny komunikat. Być może w twoim egzemplarzu czujnik temperatury zrobił się nadpobudliwy :wink:
  10. 130rapid

    730 r6 podkrecamy ??

    Następną razą bez takich tekstów...... http://emots.wizja.net/emoty/kill.gif
  11. A jakiś link do ogłoszenia dostaniemy :?:
  12. Ejże, Rekinie :!: Toż ja Rapidówkę kupowałem z litości :o Facet woził nią bańki z mlekiem do punktu skupu :!: Zadziałała analogia kynologiczna. Zobaczyłem pięknego rasowego, acz zabiedzonego psa, przywiązanego na krótkim łańcuchu do rozlatującej się budy. I kupiłem go od wrednego właściciela za niebotyczne pieniądze, ciułane przez rok. Żeby ratować Rapida przed rychłą śmiercią techniczną. Szczęśliwie dla mnie Skoda była (i jest) blacharsko na dobry+. Po za tym była eksploatowana typowo, na zasadzie "Ważne, że jedzie". I w paru miejscach makabrycznie zmcgyveryzowana. Dziś jestem pełen podziwu dla tej starej czechosłowackiej techniki. Z paroma genialnymi rozwiązaniami, ułatwiającymi codzienną obsługę. Prostej jak cep, ale w gruncie rzeczy dobrze obliczonej. Dzięki temu idiotoodpornej i twardej jak czołg. Po pracowitym wielomiesięcznym usuwaniu tych wszystkich &^%$%## "wynalazków" (szczęka spadała mi na glebę wiele razy) okazało się, że Skoda przetrwała czarne chmury w całkiem dobrej kondycji. Najmilszą niespodzianką był silnik. Początkowo zapalał jak chciał. Jak nie chciał, nie zapalał. Gdy zdechł w czasie jazdy, działały na niego moje zaklęcia ("Nie rób popeliny przed sąsiadami. Zapal :!: Do chaty zostało tylko 2 km"). Mocy miał troszeczkę, żarł tyle benzyny ile wlałem. Gdy zdecydowanie dodawałem gazu auto zwalniało, przez dłuższą chwilę nie mogło pojąć o co mi chodzi, aż wreszcie "jarzyło", że chyba chcę przyspieszyć. Wystarczyło wymienić normalia, zainwestować w nowy gaźnik i aparat zapłonowy, całość z wyczuciem dostroić i z kopciuszka zrobiła się księżniczka :lol: Sprawna, oszczędna, nie przeciekająca, zużywająca mniej oleju, niż przewidywała norma fabryczna. Ech, daleko szukać... :think: Słynny "Doktor" (Szebiotko) z Puszczykowa, właściciel trzech -02 opisanych kiedyś w "GT Classic". Jego najcenniejsza dziś 2002tii w kolorze Golf-grun była niekompletnym wrakiem, na którym było dosłownie multum szczerej rdzy i troszkę lakieru. Kiedy będę stary i nieprzyzwoicie bogaty, pozwolę na kaprys podniesienia jakiegoś fajnego klasyka z dna. Zrobię to, zaczynając z poziomu kupki niekompletnego złomu, kończąc na stanie wystawowym "Jak opuścił fabrykę". Ale po doświadczeniach ze Skodą wiem, że dziś nie byłoby mnie stać, żeby nie przebierać przy kupowaniu klasycznego BMW. :twisted2: :twisted2: Choćby tylko dlatego, że nowy aparat zapłonowy do Rapida kosztuje tylko 150 PLN.
  13. Tośmy się minęli w wielkim pędzie :duh: :handshake: Pisałem "120-130 km/h" myśląc o dobrej krajówce, gdy nic nie przeszkadza. 160 km/h na autostradzie tedees utrzyma bez mrugnięcia, ale 200 km/h może mu już wyjść bokiem. Bardzo słusznie waść prawisz :cool2: :cool2: Zgoda, ale to wyjątek od reguły. Jeden z bardzo nielicznych wyjątków. Dlatego multum Skód TDi lata jako służbowki. Są tańsze od oryginału (VW), a wciąż relatywnie idiotoodporne :mrgreen:
  14. Nie jeździłem. Ale znam kilku praktyków jeżdżących od kilku lat tedeesami ostro (i jednego baaaaaaardzo bardzo ostro). Czasem łatwiej byłoby mi podać czego jeszcze nie wymieniali w silniku. Sądząc z podanej kombinacji prędkości, zużycia paliwa i mojej znajomości polskich dróg, wymiatasz te 160-200 km/h okazjonalnie, z wolniejszymi przerwami na wioseczki. Czyli mieścisz się, acz ledwie ledwie, w zakresie poprawnego używania tedeesa (z punktu widzenia jego żywotności). Czy swoim stylem jazdy dożynasz tedeesa, czy nie :?: Nie wiem, bo mnie nie wiozłeś. :wink: Ale tedees na pewno wystawi Ci cenzurkę. Wszystkie turbodiesle znoszą ostrą jazdę (taką na >70-75 % maksimum) gorzej niż benzynowce. I żadna wiara tego nie zmieni.
  15. Pierwszy raz widzę, żeby ktoś zazdrościł posiadania M40 pod maską :shock: :shock: :D To nie jest pic, tylko złoty kompromis. :roll: Kłopot polega na tym, że warunkach domowych nie jesteś w stanie określić, czy któryś z kluczowych parametrów został utracony. I dlatego dziś przeciętne BMW samo żąda wizyty w ASO, według wskazań komputera. :cool2:
  16. Wygląda, że łańcuch ma już taki luz, że zaczął piłować prowadnicę.
  17. "Za wczesna" wymiana żadnemu silnikowi nie zaszkodziła.
  18. 130rapid

    problem z odpaleniem TDS

    Jeszcze nie :naughty: Silnik M51 miał jeszcze wtrysk pośredni do komory wirowej (Ricardo-Comet). Dopiero M57 dostał wtrysk bezpośredni (common-rail). Oj, zapal zimnego tedeika bez grzania. Zaklekocze Cię na śmierć :!: :mrgreen:
  19. 130rapid

    Rozrząd

    93 tys. km na jednym pasku :?: :shock: Taki samochód zabierałbym do mechanika na lawecie, tak na wszelki wypadek... Bo jak pasek strzeli na ostatnim kilometrze dojazdowym, to można się tylko zapłakać :cry2: :cry2: To jest jedynie słuszny sposób wymiany paska w M40 :cool2:
  20. Newralgicznym punktem tylnych wycieraczek jest zawsze wiązeczka kabli zasilających, "pracująca" przy zamykaniu / otwieraniu pokrywy (schowana w gumowym ochraniaczu łączącym nadwozie z pokrywą). Zgina się, rozgina, aż w końcu któryś kabelek się łamie.
  21. Oj, nie czuj się urażony moim tekstami i MIŁOSZA, że trza mierzyć siły na zamiary. :handshake: Po prostu u każdego z nas miłość do klasyka jest odmienna :twisted2: :cool2: Moja ma sporo czystego szaleństwa, ale też dużą domieszkę roztropności, pragmatyzmu, szacunku dla maszynerii i pracy konstruktorów. Czyste szaleństwo.... :think: - Zaglądam do garażu parę razy dziennie, po prostu żeby sobie popatrzeć. - Klepię ją po błotniku wychodząc. - Wyłączając światło w garażu mówię jej "Dobranoc". - Po zakończeniu wyprzedzania zdarza mi się pogłaskać ją po kierownicy lub desce rozdzielczej i powiedzieć "Nooooo ładnie Ci to wyszło...." :norty: :mrgreen: :D - Przy polerowaniu lakieru nucę np. Joe Cockera "You are so beautifull..." :8) - Nie wyobrażam sobie prowadzenia / wsiadania do samochodu np. w gumiakach, lub roboczych ciuchach, choćby miało to być li tylko przestawienie o 10 metrów. Nie chodzi tu o możliwość wniesienia brudu, tylko sam akt sprofanowania :norty: :8) - Przed dłuższymi wojażami robię autku prezenty (jakieś pucowanko, kosmetyki), żeby wprowadzić je w dobry nastrój. :shock: :mrgreen: Pragmatyzm... - Moje motto: Primum non nocere :hand: Najważniejszy jest dobrostan samochodu. - Jeżeli przewiduję pół godziny przerwy w jeździe, nie zostawiam jej na podjeździe. Chowam do garażu. Bo tam wolniej stygnie. :8) - Jak tylko mogę, omijam dziurawe odcinki dróg. Czasem nadrabiam przez to 20 % trasy :shock: A jeżeli już muszę, to człapiemy 40-60 km/h. - Jeżeli muszę na chwilę eksmitować ją z garażu, to ją wypycham i wpycham z powrotem. Silniki nie lubią zimnych startów :naughty: - W bagażniku wożę dwa koce. Do przykrycia na wypadek grubszego gradu. :norty: - Sprawdzam prognozy pogody jak lotnicy. - Ma padać :?: Dzisiaj Stefa nie pojedzie :naughty: :naughty: - Nigdy nie wstawiam świeżo umytego samochodu do garażu. Ustawiam dzień i porę mycia tak, żeby po szorowaniu nastąpiła jazda. Samochód powinien szybko wyschnąć, a najsprawniej następuje to w ruchu. - W garażu zostawiam w aucie dwie uchylone szyby. Bo wilgoć nie zbiera się na podłodze kabiny i drzwi się lepiej zamykają :8) - Próby sportowe, palenie gumy, drifting :?: Ałaaaaaaaaaa :!: :!: :naughty: :doh: Niezła szajba, co nie :?: :mrgreen: * * * Samochody wolą miłość pragmatyczną :twisted2: :twisted2: * * * scszm, zaraz dostaniesz takie oczy :shock: i zapytasz: - "Co to za radocha z jazdy klasykiem przy takim celibacie :?:" Owszem, jest radocha :!: Uwielbiam jeździć w środku nocy, lub o świcie, albo w niedzielę przed południem, po dobrych wypróbowanych drogach, gdy prawie nikt nam nie przeszkadza. Wtedy "Babcinka" może wreszcie rozwinąć żagle. Odetchnąć pełną piersią, nie stłamszona dużym ruchem. Reagować na moje polecenia z pełnym oddaniem. Skręcać tam gdzie sobie życzę, co do centymetra. Składać się w zakręty szybko, pewnie i przewidywalnie. Sunąć z idealną płynnością ruchu nie zakłóconą żadnymi "chorobliwymi" wibracjami. Buzować radością ruchu. To jest najpiękniejsze podziękowanie samochodu. Składane właścicielowi. za tę przyziemną troskę o zdrowie wszystkich "narządów", za najlepsze żarcie, odżywki, leki, za mój własny celibat od czynności niegodnych :wink: Po etapie podnoszenia samochodu z klęczek taka jazda sprawia jeszcze większą radochę. :cool2: :cool2: :cool2: Jestem w stanie rozumieć ludzi dażących miłością Trabanty, Fiaty 125p, Warszawy, nawet Polonezy. W każdym samochodzie dostrzegam dobre cechy, nawet w Tarpanie. :wink: Muzeum Norblina przy Zelażnej w Warszawie traktuję jako "świątynię", w której duch polskiej motoryzacji kwitnie, bo ma wspaniałych strażników i kapłanów ;) (ekipa zapaleńców z FSO-Auto-Klub). Natomiast po wizycie w Otrębusach chciało mi się.... http://emots.wizja.net/emoty/zygi.gif
  22. 130rapid

    Ciśnienie oleju ...

    Zużyte panewki można wykluczyć. Objaw byłby odwrotny -> zadowalające ciśnienie oleju przy zimnym silniku, ale spadek ciśnienia po rozgrzaniu, włącznie z mruganiem / świeceniem lampki ciśnienia oleju na wolnych obrotach. Albo czujnik, albo - tak jak napisał Lech641 - niesprawny zawór przelewowy pompy oleju. Albo uszkodzony zawór w filtrze oleju (mający za zadanie puszczanie oleju z pominięciem zapchanego wkładu filtra). Znam z autopsji przypadek Volvo, którego silnik nagle "zgubił" ciśnienie oleju. Sprawcą był właśnie filterek, od Filtrona (firma robiąca niezłe produkty za śmieszne pieniądze, ale czasem - jak widać - zalicza efektowne wpadki).
  23. Ja sprawdzam zawartość związków siarki w paliwie "na nosa". :8) :mrgreen: Jeżeli spaliny wonieją siarkowodorem (w moim Suzuki Swifcie, "od brudnej roboty"), to szukam lepszej stacji. Ten charakterystyczny smrodek "zgniłych jaj" staje się często powodem fałszywej diagnozy, że katalizator jest na wykończeniu. Spaliny lecące z wydechu samochodu benzynowego spełniającego normę Euro 3 (lub wyższą) w zasadzie nie powinny w ogóle mieć zapachu.
  24. 3) nadużywa instalacji LPG, tzn. jeździ stale na LPG, odpala zimny silnik na LPG, jeździ na LPG ekstremalnie ostro, a w baku wozi tylko jakieś "smarki" benzyny. Dawid_n zajrzyj do Regulaminu, bo zakładając wątki mylisz działy. :nienie: Temat powinien być też doprecyzowany, zależnie od działu (w okienku wybierz obok tematu wybierasz model BMW, którego problem dotyczy w dziale "Mechanika....").
  25. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :mrgreen: Podobne zjawisko obserwowałem parę lat temu na forum skodziarzy. Kupowali Rapidówki, robili lans jakim to nietypowym fajnym autem jeżdżą. Z czasem doczepiali im skrzydełka, tuningowali ("Moja fura wymiana wszystkich pod światłami"). :duh: A potem kończyli biedować (na studiach), łapali dobre posady i nagle te ich stare, ukochane, wyjątkowe Skody szły w diabły. W garażach pojawiały się nowe Astry, Lanosy, Sieny kupione na raty. :oops: Moja Rapidówka stoi nieczynna, zakamulfowana w ciemnym, suchym, chłodnym lochu. Codzienne samochody zmieniały się u mnie na służbie kilka razy. A ona była, jest i będzie. Czeka na zlitowanie, tzn. aż wymaram wolne 15 tys. PLN na start przyzwoitej renowacji. "Projekt Rapid" będzie z założenia czysto emocjonalny, bo wartość rynkowa tego modelu ma się nijak do kosztów renowacji. Jeszcze... * * * W kwietniu odpuściłem "rotweilera" (635CSi) wymagającego sporo nakładu pracy i kasy, mocno doświadczonego polskimi drogami. Przeliczyłem, przemyślałem i stwierdziłem: "- To się uda tylko jak dobrze pójdzie. Jeżeli pojawią się ekstra-problemy, to ja pójdę.... Z torbami". Co z tego, że ludzie oglądaliby się na ulicy za moją E24 :?: Co z tego, że dawałbym radę wyprzedzić trzy tiry na raz :?: To byłyby tylko krótkie chwile próżnej radości. :wink: A przez resztę dnia miałbym ciężki zgryz, skąd wziąć kasę na listę wydatków jak stąd do Stambułu - na wymianę tulei w przednim zawieszeniu, na wymianę przednich błotników, uszczelnienie skrzyni biegów, zakup szczelnego wydechu, walkę ze świrującą elektryką, uszczelnienie cieknącego baku, itd. itp. itd. itp.... (Wybacz E24) ale ja nie potrafię robić dobrej miny do złej gry. Jechać niesprawnym samochodem, udając że jest sprawny. Nie umiem zagłuszać szumu zużytego łożyska podkręcaniem radia. Nie jestem zajączkiem, który dostrzega węża, ze strachu zasłania oczka łapkami i odczuwa ulgę, bo myśli - naiwny biedaczek! - że węża już nie ma. * * * Toż lepiej mieć tańszego, mniej atrakcyjnego youngtimera. Ale za to podołać utrzymaniu go w idealnej kondycji, najlepiej jeszcze fabrycznej, bez kompromisów, używając nowych części zamiennych, korzystając z usług najlepszych mechaników tam gdzie sobie sami nie radzimy. W "środowisku zabytkowym" pozytywniej postrzegany będzie właściciel idealnie utrzymanego wczesnego Fiata 125p, niż sztukowanego po kosztach BMW 2002. I słusznie :!: :cool2: Tutaj sprawdza się powiedzonko - Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu. Przy weteranach jestem zwolennikiem chłodnego podejścia -> najpierw przecieranie szlaków, szukanie źródeł części, dobra orientacja w ich cenach, kalkulacja "Czy dam radę?", a dopiero na końcu wybór i kupno auta. Nieważne, czy stać Cię na zakup "dziadka". Ważne, czy stać Cię na jego utrzymanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.