Mam w pracy Navarę z 2004 roku. Najechane coś 320k, przy tym przebiegu fotel kierowcy wyżarty do gołej kości, turbo wymienione, dwumasa wymieniona, opadają drzwi przednie kierowcy i pasażera (trzeba mocno trzasnąć, żeby się zamknęły), lewarek zmiany biegów lata jak czechosłowacki koszykarz, lewarek zmiany napędów drga mocno na postoju. Do tego niedające się wyeliminować skrzypienie tylnego zawieszenia, nikt nie moze ogarnąć, nawet ASO; z kilometra wiadomo, że jadę :mrgreen: W zeszłym miesiącu padł immo i laweta do serwisu. Plandeka tylna już dawno poodrywała się na rzepach, mimo, że prawie nigdy nie jest używana. A u mnie nie jest to typowa firmówka, jeżdżą non stop te same 2-3- osoby w wieku pozagniewnym :wink: , a nie, że cała firma upala gdzie się da. Kupiony od pierwszego właściciela przy przebiegu 80k, nigdy nie uderzony. Z plusów to z pewnością fajne prowadzenie na napędzie, daje radę w terenie (teren w granicach rozsądku oczywiście), zima czy lato pali średnio 10 ltr. Mamy też egzemplarz nowego modelu i ciężko coś powiedzieć na temat żywotności, bo to nowe auto. Na pewno inna liga w kabinie, bo poprzedni model wewnątrz jest po prostu toporny, nawet jak na pick-upa.