zielo

Kolego, jest obszerne forum internetowe traktujące wyłącznie o przekładkach angoli, tam możesz zapytać o konkretne części potrzebne do tego zabiegu. Roboty jest sporo, choć z tego, co pamiętam, spawać nie trzeba. Wiązka na pewno nie podejdzie. Temat przekładek był poruszany kilka razy tutaj na forum, po wymianie argmentów merytorycznych, po jakimś czasie zawsze kończyl się kłótniami i wyzwiskami. Taki to emocjonalny temat :D. Dla mnie osobiście, nawet jakbym dostał angola za darmo, to nie chciałoby mi się bawić w przekładkę. Bilans poniesionych kosztów do uzyskanego efektu jest niestety ujemny. Oczywiście mówimy o konkretnej przekładce, od części, przez pełną funkcjonalność, na zwykłym (ale bardzo dla mnie ważnym) wyeliminowaniu wszelkiego pierdzenia i trzeszczenia deski po złożeniu. Wypowiedź swoją opieram na doświadczeniu z użytkowania kilku auta RHD oraz dwóch aut przekładanych.

A odpowiadając na drugie pytanie - te dwa kable wystarczą.

Ja miałem coś takiego - jeżdżę sobie normalnie, wszystko ok. Jednego dnia wyruszam w drogę i czuję, jak budą telepie od ok. 50 km/h. Im szybciej, tym gorzej, nie ryzykowałem jazdy powyżej 70-tki. Diagnoza - zapieczone tłoczki w obu przednich kołach. Na raz. Też się dziwiłem, że akurat oba jednocześnie odmówiły posłuszeństwa. Ale wystarczy wziąć pod uwagę, że wszechobecny ostatnio syf w postaci błota, soli itd. dostaje się w każdą wolną szczelinę, nie wyróżniając jednej na rzecz drugiej. Jak wyjąłem zaciski i wcisnąłem hamulec, to wysunięty raz tłoczek nie chciał się schować z powrotem nawet przy użyciu mocnej żaby. Po naprawie płynny ruch powrócił, choć tłoczek oczywiście nie cofa się sam z siebie jakoś bardzo widocznie. Piszę z własnego doświadczenia. U mnie po rozebraniu zacisków od razu było widać, że tłoczki są zapieczone. Musiałbyś zdjąć któryś zacisk i polukać co i jak.

Wszystko zależy od rocznika radia. Jeśli jest nowsze niż 09/2002, to jak najbardziej pasuje. Swoją drogą cena niezła. Taki kabelek dla każdego z mojej okolicy mogę zamontować w cenie kosztu części, czyli powiedzmy 2zł (zaokrąglając do jednego piwka :D )

Ja myślę, że po wejściu serii 1 compact jako taki chyba już przeszedł do historii. Wielu ludziom compact się nie podoba, dla mnie całkiem fajne auto. Dobra fela i M-Pakiet i jest super. Poniżej fotka (kiepskiej jakości) mojego touringa i brudnego compacta na spotkaniu rodzinnym: http://images49.fotosik.pl/270/660612ad16578be3med.jpg

Tak, ale ta osoba docelowo osiągnęła wygląd auta, jakie wyjeżdżało z fabryki (tyle, że później). A Ty chcesz wyprodukować całkiem nowe auto, jakiego nikt nigdy nie zaprojektował. Dlatego będzie to tak razić wyglądem. Jeszcze musiałbyś wspawać cały tył od coupe. Różnica w budowie karoserii między compactem i coupe jest chyba widoczna? Takie podwyższenie wartości auta się nie uda. Jeśli tylko o to chodzi, to odpuść temat. Równie dobrze można by na tej zasadzie opitolić dach w coupe i sprzedać z zyskiem jako cabrio.

Ja już pisałem wyżej, efekt wizualny będzie wątpliwy. Niestety nie działa to w ten sposób, że zmiana świateł na ładniejsze od razu upiększy całe auto. Z podobnego powodu światła typu lexus full tjunink by allegro nie od razu upiększą e36, choć na lexusach pasują i są ich wizytówką. Albo inaczej - jeśli ładniejsze ma być lepsze (i zwiększyć wartość auta?) to najlepiej zaadaptować od razu przód od serii 1. Tak samo bez sensu. Większość ludzi - nie tylko tu na forum - preferuje stan oryginalny aut. Compact jaki jest, każdy widzi, a zmiana, jaką zamierzasz zrobić, będzie wyglądała na powypadkowy ulep z wykorzystaniem pierwszego lepszego zestawu części, jaki się na szrocie nawinął. W końcu to nie tylko zmiana samych świateł. Oto moja opinia. Dla mnie jest to wieś nie dlatego, że dane lampy są ładniejsze czy brzydsze, tylko dlatego, że chcesz zrobić hybrydę z dwóch różnych modeli. Zrobisz oczywiście, jak Ci będzie pasować. W końcu każdy jest panem swojego auta :D

Jest możliwość, choć chyba każdy Ci odradzi taki zabieg. Nawet, jeśli części do compakta są nieco trudniej dostępne. Przede wszystkim taka przeróbka spowoduje, że ew. odsprzedaż w przyszłości okaże się niezwykle trudna. Pomijając względy estetyczne.

Zobacz tu: http://www.bmw-klub.pl/forum/viewtopic.php?f=72&t=121025 Zamiast zakładać nowy temat, warto poszukać. Bo forum jest dość obszerne i wiele tematów już omawiano. A jak już zakładasz nowy, to zapoznaj się z wątkiem o poprawnym tytułowaniu, bo takim 'pomocy' robisz niepotrzebny bałagan.

Podłączasz kompa i programujesz LCM pod LEDy, a raczej modyfikujesz opcję sprawdzania przepalonych żarówek. Wtedy komp sam dobiera odpowiedni prąd, który nie powoduje mrugania w momencie wykonywania checka. Z przeprogramowaniem powinien poradzić sobie każdy mechanik posiadający fejs do e46. Jeśli masz interfejs i chcesz to zrobić samemu, to w dziale diagnozy na forum jest instrukcja, jak to zrobić.

Pewnie, że mamy. Kolega Nerwus Ci pomoże. Napisz do niego na PW.

Sprawdź oświetlenie tablicy rejestracyjnej.

Link nie działa. A LCM to moduł świateł. Albo będziesz lutował oporniki albo musisz zakodować moduł pod światła ledowe. Inaczej będą mrugać co raz jak choinka.

O żaluzji możesz poczytać, było i łatwo znaleźć w wyszukiwarce. O termostatach też. Mamy takie same silniki - wskazówka zawsze w pionie, niezależnie od warunków. Więc takie spadki normalne nie są. A nie możesz ustawić kiery i fotela, żeby widzieć dobrze? Bo ja takich problemów nie mam.

Warto też się przyjrzeć samej żaluzji, czy działa jak należy. Bo rzeczywiście, taka tektura to w Jelczu się sprawdza. A kończąc wątek obrotów, dzisiaj w drodze do pracy sprawdziłem, jazda na nowym (wyższym) biegu rozpoczyna się przy ko. 1.400 RPM, czyli w miarę płynnie. Oczywiście jak pisze TC, cały czas mówimy o fazie zimnego silnika.

Ty (wania126) wkleiłeś nieoryginalne lampy i bez wkładów. Nie wiem, jak z ich spasowaniem. Ja bym szukał ori używek, chociaż nie miałem do czynienia z nieoryginalnymi, więc nie mogę ich krytykować. Ledy to dobry pomysł, jeśli i tak chcesz zmieniać. Trzeba tylko pamiętać o zakodowaniu LCM, bo błędy będą i mrugania wszelkie.

Dla mnie właśnie to było wartościowe, że są ludzie, którym się chce wyrazić kondolencje rodzinom, których nawet nie znają. Nawet jeśli potem czytają to tylko debile.

Mogę jutro sprawdzić, choć każdy, kto kierował autem wie, że przy podanych wyżej prędkościach jedzie się jak najbardziej płynnie (nie mylić z dynamicznie), bez trzęsienia budą i dławienia. Rzeczywiście schodzimy z tematu, mozna założyć osobny wątek. A żeby coś merytorycznie na temat dorzucić, to moja była 320d 136KM brała max. 8,5 ltr. Ww zimie wyłącznie po mieście na zimówkach 225/45/17 (czyli hardcorowy rozmiar w tym modelu auta), co uważam za wynik dobry. Najniższe spalanie to lato, ten sam rozmiar opon letnich co wyżej, tempomat ustawiony na 100 km/h, dwie osoby, wyłączone światła drogowe. Wynik 4,8 ltr mierzone na niemieckich stacjach. Oczywiście styl jazdy badawczy, ciężko tak śmigać po autostradach setką.

Tak na szybko ode mnie: 1. Webasto. Wszystko ok, z dymem włącznie. 2. Jeśli tylko na zimnym, to może podgrzewacz płynu chlodniczego. Jeśli niezależnie od temperatury, to warto się udać do dobrego fachowca, bo przyczy może być kilka. 3. Na ustawieniu AUTO różne rzeczy mogą się dziać, ale nie aż tak jak opisujesz. Stawiam na 'jeża', czyli opornicę dmuchawy. 4. Znany problem. Od cieknącej nagrzewnicy, po niedrożne odpływy (np. szyberdachu). Najczęściej przyczyną jest cieknąca do auta woda przez nieszczelną okleinę drzwi (tą pod tapicerką na drzwiach). Wtedy żadne przewietrzanie itp. nie pomoże.

Ja 20, 40, 60 i 80 km/h. Jeśli pytasz o prędkość liniową.

Nie mogłem się powstrzymać :mrgreen: A do kolegi drumpit, tu poproś o rozkodowanie: viewtopic.php?f=19&t=32825 Czasem trzeba chwilę poczekać na rozkodowanie.

Chyba też, bo przez te 30 min. grzana jest kabina tylko. Tak myślę. A co do obrotów, to nie sposób się nie zgodzić - na zimnym 2000 rpm to maksymalny max. Ja ruszam autem od razu po uruchomieniu silnika, bez nagrzewania na postoju itp.

Czytałem komentarze na onecie o wiadomości o tym wypadku. Cieszę się, że wielu ludzi umiało się pochylić nad tragedią rodzin tych chłopaków, bo normalnie powinien dominować ton 'buraki w bmw, przynajmniej kilku mniej' (choć i takie komentarze się zdarzają).

Ja by, kupił w ciemno. Z doświadczenia wiem, że po każdym odklejeniu następuje niejaki ubytek jej sprawności, nawet jeśli na oko wygląda ok. A wystarczy choćby mała nieszczelność, żeby przysporzyć nerwów.

Z mojej wiedzy wynika, że niestety nie podejdzie. Przerabiałem ten temat w sedanie i oczywiście - tak jak piszesz - dostałem ori lotkę pod kolor bez problemu. Osobiście nie miałem okazji porównać obu typów, więc wiele nie pomogę. Wiem na pewno, że sedanowa lotka jest węższa niż do coupe, a na długość są takie same (jeśli dobrze pamiętam, to 140cm). Każdy (poważny) sprzedawca, którego pytałem, prosił o podanie modelu auta, twierdząc, że między lotkami wystepują różnice. Nie drążyłem tematu, jakie to dokładnie różnice. Mam nadzieję, że trochę pomogłem.