Czyli tak, jedziesz do stacji diagnostycznej celem sprawdzenia auta bo polegasz na nich i poswiecasz im swoje ciezko zarobione pieniadze za ktore za chwile kupisz trefne auto. Masz przeciez do nich pelne zaufanie bo to profesjonalisci i z autami maja do czynienia na co dzien, a oni Cie robia w wala bo nie potrafia glupich cyferek porownac z papierow do samochodu lub odwrotnie i to ma byc niby ok? Wczesniej koles podaje mu lewy VIN i tez jest wszystko ok :duh: Ja pie...ole normalnie takie cuda tylko w Erze :D Jakby ktos tu takie cos w Stanach odwalil to nie daj B jak trafi na typa co bedzie mogl zrobic kolo du..y to im zrobilby z du..y jesien sredniowiecza z cala armia prawnikow pod soba za opchniecie trefnego auta. Albo lepiej jakby tu jakis diler opchnal tutaj komus jakis trefny woz to do kilku miesiecy nie ze masz prawo tylko nalezy Ci sie zwrot kasy jak chlopu ziemia bo nikt sie nie chce po sadach szlajac za jakis glupi samochod... No chyba ze kupisz na gieldzie rozbitka to wtedy po wyjechaniu za brame mozesz ich pocalowac w nos... Koledzy, być może źle się wyraziłem. Otóż sytuacja wyglądała tak: Wypatrzyłem auto na allegro. W rozmowie telefonicznej dowiedziałem się, że auto jeżdziło po Niemczech, ale w 2007 roku zostało kupione przez lekarkę i użytkowane w Polsce. Gość który sprzedawał auto jest drugim właścicielem w kraju, kupił auto od lekarki (swojej szefowej). Poprosiłem o podanie nr VIN żeby nie jechać oglądać auta na darmo. Koleś podał telefonicznie ten: WBABD31080JX26452. Po sprawdzeniu (dekodery VIN + jakaś płatna strona) VIN okazał się ok, więc umówiłem się na obejrzenie auta. Umówiłem sobie wizytę na stacji diagnostycznej i pod stacją się spotkaliśmy. Tam auto było badane blisko 2 godziny. Na stacji porównali VIN auta z VINem w dokumentach, który się zgadzał (a ja nie wiedziałem, że VIN jest inny niż gość mi podał przez telefon, bo tego nie sprawdziłem, więc wina leży tylko i wyłącznie po mojej stronie). Myślałem, że skoro stacja specjalizuje się w sprawdzaniu aut przed zakupem (bo taka jest informacja na ich stronie internetowej), to że ma dostęp do jakichś baz aut powypadkowych, więc o Vin się już nie martwiłem. Przegląd okazał się ok (ma parę wad auto, ale to robota na 1500zł max). Podpisałem umowę z gościem, wróciłem do domu. Dopiero na miejscu porównałem prawdziwy VIN auta (wbabv13414jt20021) z numerem, który zanotowałem na kartce podczas rozmowy telefonicznej. Okazał się zupełnie inny. Wrzuciłem go w google, no i się okazało co się okazało - auto z USA, skrzynia automat (teraz jest manual), w dodatku powypadkowy. Dlatego napisałem tutaj - chciałem dowiedzieć się, czy jest jakiś sposób aby odnaleźć zdjęcia jak wyglądało auto po wypadku w USA. Czy była to niegroźna stłuczka czy poważny wypadek gdzie pół auta trzeba było wymieniać. Sytuacja wyglada jakby coś tam przeszczepił. Ale jakaś dziwna kombinacja na pewno miała miejsce. Rozmawiałeś z poprzednim włascicielem? Co on na to.