wiesz... mi dobry kolega a zarazem jeszcze lepszy mechanik na pytanie czy silnik może dzisiaj śmigać aż miło jutro nawet nie chce odpalić odpowiedział wprost. "w ciągu dnia chodził a wieczorem się przewrócił i umarł". Ile widzisz aut na poboczach albo na lawetach kiedy kierowca dałby sobie rękę uciąć za swoje auto, aż nagle ni z gruszki ni z pietruszki stanął i za cholere nie chce się dowlec do domu? Chyba sporo. Nie twierdzę, że tak było w tym przypadku bo mechanik mógł się przyczynić do śmierci Twojego sinika ale masz marne szanse, żeby samemu udowodnić mu jego winę i "namówić" do naprawy na koszt warsztatu. Dobry znawca w starciu z nieświadomym właścicielem stoi na wygranej pozycji i zawsze wciśnie Ci jakiś kit, żeby jego było na wierzchu i nie przyzna się do błędu.