Skocz do zawartości

130rapid

Zarejestrowani
  • Postów

    2 672
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 130rapid

  1. To ja uzupełnię powody bezwzględnego "szlabanu" na spoty, bo najmłodsi forumowicze nie wiedzą. Kiedyś można było się umawiać na zloty / spoty na tym forum. Do czasu... ...Gdy zobaczyliśmy foty i relację filmową, zamieszczoną po jednym ze spotów na forum -> palenie gumy, kręcenie bączków, wyścigi równoległe, itp. qui pro quo. I to - co chyba najgorsze - robione na zwykłym parkingu, gdzie w pobliżu chodzą ludzie, przejeżdżają inne samochody :duh: :duh: To wtedy postanowiliśmy - jako Klub - że forum nie będzie wykorzystywane do umawiania się na "dzikie" spoty. Nie chcieliśmy, żeby BMW KP był w jakikolwiek sposób kojarzony z takimi, pożal się Boże, imprezami. A kto wie, czy nie współpociągany po sądach, gdyby przy okazji zdarzyło się coś tragicznego. Postanowiliśmy tak wiedząc, że zdecydowana większość nieoficjalnych spotów przebiegała w kulturalnej atmosferze.
  2. Dajcie mi trochę czasu, bo mam wersję papierową. A wolałbym nie kserować, tylko zrobić wersję elektroniczną "na zaś". :mrgreen:
  3. W tym dziale odpowiedź będzie najszybsza. :mrgreen:
  4. To była opcja, w wewnętrznej nomenklaturze figurująca pod hasłem: 498 HEADRESTS IN REAR, MECHANIC. ADJUSTABLE MAJSU_WuWuA, ładna sobie sztuka. :D Oby tylko głębsze oględziny podtrzymały dobry nastrój :cool2: Ciśnienie w oponach :?: Otwierasz drzwi kierowcy i patrzysz na słupek środkowy. Poniżej gniazdka zamka drzwi powinna być naklejka ze szczegółowymi danymi. Ciśnienie 2,0 / 2,0 kG/cm2 (przód / tył) faktycznie jest odpowiednie dla 520i, przy obciążeniu poniżej 4 osób. Nie testuj wskaźnika poziomu paliwa na sprawność lampki rezerwy. :naughty: To jest jazda na absolutnych resztkach (<5 l). Szkoda pompy paliwa :duh: j. angielski :?: francuski :?:
  5. (Uwaga, elaborat). :wink: Po tym tekście widzę, że nie dostrzegasz idei jeżdżenia na światłach cały rok. Światła włącza się przede wszystkim dla innych uczestników ruchu. Tych mniej rozgarniętych, niefrasobliwych, starszych, gorzej widzących. Ale też dla tych w pełni sprawnych fizycznie, lecz akurat zmęczonych upałem, niedospanych, nie do końca dysponowanych psychicznie, lub po prostu rozkojarzonych, słabo skoncentrowanych. Nie ma sposobu, że ich wykluczyć z ruchu drogowego. Każdy z nas miewał chyba taki dzień, że wolałby nie wsiadać za kierownicę. Ale musiał. Pośrednio włączamy światła także dla własnego bezpieczeństwa. Żeby ci nie do końca sprawni w nas nie walnęli, lub nie weszli nam pod samochód. Tak naprawdę każdy dostrzeże wcześniej pojazd oświetlony. Oko każdego zwierzęcia - także człowieka :wink: - niezależnie od stopnia sprawności, dostrzega najpierw ruch lub światło. A jednoczesny ruch i światło dostrzeże absolutnie w pierwszej kolejności :mrgreen: Potwierdzi to każdy okulista. * * * Jestem zwolennikiem bezwzględnego wprowadzenia jazdy na światłach z jeszcze innego powodu. Szlag mnie trafia, gdy przejeżdżam - we mgle, w deszczu, o szarym zmierzchu, przy walącym śniegu - przez małe miasteczka, wsie. I widzę, że statystycznie 30-50 % samochodów jeździ bez świateł. Skoro ludki za kółkiem nie myślą, to trzeba ich zwolnić z używania szarych komórek. Wprowadzić prosty nakaz, nie wymagający interpretacji (Czy deszczyk jest na tyle mocny, żeby włączyć światła :?: Czy słoneczko już zaszło, czy nie :?:) Mam taki śmieszny odruch. Jeżeli w ciągu dnia piesi mają dziwną skłonność do włażenia mi na maskę, a samochody wyjeżdżające z podporządkowanych ulic do wymuszania pierwszeństwa, to odruchowo sprawdzam, czy mam są włączone światła. Też dziwi mnie opór dla obowiązku włączania świateł przez całą dobę, cały rok. Bo jeżeli tylko jest cień podejrzenia, że jakaś nadliczbowa czynność związana z prowadzeniem samochodu może poprawiać poziom bezpieczeństwa na drodze lub zmniejszyć skutki ewentualnego wypadku, to ja ją wykonam :!: Dla dobra swojego i wszystkich korzystających z tej samej drogi. * * * A wracając do tematu... Odbieranie praw jazdy za drastyczne przekroczenia prędkości (nawet areszt), to nie jest nic szczególnego. To norma w innych normalnych krajach, gdzie przepisów nie traktuje się jak wymysłu waaaadzy tylko umowę społeczną, mającą poprawić moje, twoje, nasze bezpieczeństwo. („Nie robimy tego i tego, żeby nie stała się tragedia”). To, że w tych normalnych krajach są normalne drogi, oznakowane z głową, to wszystko święta prawda. Ale my często sami współtworzymy własne piekiełko :!: Znakomitą metodą na udrożnienie małych i średnich miast byłaby… zmiana mentalności ich mieszkańców. Tranzyt w takich mieścinkach stanowi przeważnie tylko 10-15 % całego ruchu pojazdów, rzadko więcej. Cała reszta to miejscowi, którzy zamiast iść do sklepu, do pracy kilkaset metrów, góra 1-2 km, wsiadają w samochody, zadają szyku przed sąsiadami i tworzą sztuczny tłok. * * * To, że tranzytowe trakty powinny generalnie omijać wsie i mieć długie, łagodne zakręty, to już doskonale wiedzieli pruscy inżynierowie w XIX w. Projektowali i budowali drogi z takim rozmachem i pragmatyczną mądrością jakich dziś próżno uświadczyć. Tę wiedzę poszerzyli Włosi w latach 20. XX w. To oni wybudowali pierwsze, specjalnie projektowane drogi samochodowe (auto-strada). Były gładkie (beton, asfalt) szerokie na 8-12 metrów, choć jeszcze jednojezdniowe, jeszcze z kolizyjnymi rozjazdami – ale z bardzo dobrą geometrią zakrętów, nawet w górach. I co najważniejsze – nowość – były skutecznie odizolowane od ruchu lokalnego, zwłaszcza poprzecznego, za pomocą wiaduktów. Już wtedy było jasne, że bez wyłączenia ruchu krótkodystansowego, tranzyt nie będzie mógł przebiegać sprawnie i bezpiecznie :!: Niemcy w latach 30. twórczo rozwinęli te zasady. Powstały pierwsze autostrady w nowoczesnej formie. Dużo „szybsze” niż 98 % ówczesnych aut, dwupasmowe, z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami, z zakrętami o konstrukcyjnych prędkościach rzędu 125 / 140 / 160 km/h (zależnie od lokalizacji; góry / teren podgórski / teren nizinny). Na mniej obciążonych odcinkach Niemcy budowali autobahny drugiej kategorii, według tych samych zasad, lecz jezdnojezdniowe, z infrastrukturą przygotowaną do przyszłościowej dobudowy drugiej jezdni, gdy przyjdzie taka potrzeba. Generalnie te trasy z zasady budowano od zera, według nowych przebiegów. Nikt się nie bawił - w tym celu - w modernizacje istniejących odcinków. Kłopot w tym, że w Polandzie prawodawstwo (tudzież interpretująca je rasa urzędnicza) nie sprzyja budowaniu bezpiecznych dobrych dróg. Pokutuje u nich takie myślenie: - Po co wydawać kasę na obwodnicę w standardzie autostradowym :?: Szkoda kasy. Będą tylko szybciej jeździć, wypadki, etc. etc. A tak postawi się znaki ograniczenia prędkości i będzie git. - Po kiego grzyba budować u nas kładki dla pieszych nad trasami tranzytowymi :?: Polaczki i tak będą łazić w poprzek jezdni. Bo bliżej do kościoła, bo szybciej, bo bez schodów, bo mają w d.... przepisy. :wink: :wink: Po za tym... U nas przetargi wygrywa ten, który buduje jak najtaniej. Wygrana firmy, która nie była najtańsza (bo proponowała lepsze droższe rozwiązania), kończy się podejrzeniami o załatwienie kontraktu pod stołem i lawiną protestów przegranych. Lawiną blokującą rozstrzygnięcie postępowania na wiele miesięcy, co ślicznie opóźnia budowę. Do tego na każdym etapie ktoś nie dopełni swoich obowiązków, coś spierniczy, coś zakombinuje, czegoś nie dopatrzy, na coś przymknie oko, czasem weźmie za to łapówkę... :duh: Nawet jeżeli uda się przeskoczyć wszystkie te kłody i wybudować obwodnicę, nowy odcinek tranzytowej trasy, to ona i tak za parę lat straci swoje najlepsze cechy. Padnie ofiarą urzędniczej krótkowzroczności. Bo ktoś beztrosko zezwoli na budowę wzdłuż niej domów i firm, z wjazdami wprost na jezdnię. Warszawa z tego powodu obudziła się z ręką w nocniku. Przed II wojną wytyczano przyszłościowe szerokie korytarze komunikacyjne, na kilka lat PRZED budową pierwszych ulic i budynków w danej okolicy :shock: W planach zagospodarowania przestrzennego były to działki nietykalne. Niestety, zwyczaje ewoluowały po wojnie. Wielu urzędnikom miejskim zabrakło wyobraźni. Powszechnie zezwalali na budowę nowych dzielnic, zwłaszcza willowych, ale też blokowisk, nie bacząc na dawne plany korytarzy komunikacyjnych. I co mamy dziś :?: Nie ma gdzie budować nowych arterii śródmiejskich. Bez budzących awantury wyburzeń całych kwartałów domów, nie będzie dla nich miejsca :duh: :!: Budowę autostradowej śródmiejskiej obwodnicy centrum Paryża – Boulevard Peripherique - zakończono w 1973 r. Warszawa nie doczeka się czegoś podobnego w najbliższych 15 latach. :duh: :duh: A nawet jeśli, to nie pójdzie tak łatwo. :naughty: Bo w Paryżu ktoś światły przewidział, że warto pozostawić "na zaś" niezabudowany obszar pomiędzy starym centrum a dzielnicami peryferyjnymi, pozostały po zburzeniu w latach 20. XX w. niepotrzebnych już murów obronnych. * * * Czemu ślimaczy się nam budowa autostrad :?: Przyczyny opisane powyżej. Plus… :think: :think: Czesi i Słowacy stworzyli swój plan budowy autostrad i tras szybkiego ruchu krótko po wojnie, w latach 40. XX w. Ten plan jest od dziesięcioleci święty. Nietykalny. Konsekwentnie kontynuowany przez następne rządy. Nieważne, czy komunistyczne, czy demokratyczne, czy lewicowe, czy prawicowe… A u nas :?: Przychodzi nowa ekipa rządzących fahofcuf, rozpirza plany poprzedników w drobny mak - w łagodnej wersji „weryfikuje” - i tworzy od nowa własne mądrości. :duh: Aktualne przez 2-3 lata. Aż przyjdzie następna ekipa… * * * Najlepszy numer, że tak naprawdę kasa na budowę dróg jest. Tylko nie umiemy jej wykorzystać, gdy nam chcą dać. Unia oddała do naszej dyspozycji 1 mld euro na budowę / modernizacje autostrad i tras szybkiego ruchu (na lata 2003-2006). Pod warunkiem, że troszkę do tego dorzucimy z kasy państwa. Na razie wykorzystaliśmy z tego miliarda tylko 1 % (słownie: jeden procent) :shock: :shock: :shock: Jeżeli nie wykorzystamy tej kasy, następną razą dostaniemy odpowiednio mniej.
  6. :think: :think: Widzę, że planowany dział na stronce klubowej pt. "Jak bezpiecznie jeździć BMW" jest baaaaaaardzo potrzebny. :silenced:
  7. Niestety, jedno i drugie. Oczywiście, że zaszkodziło. Tylko trudno ocenić ile. Zależy od wielkości dziury i ilości pyłu i innych syfów fruwających w powietrzu, gdy jeździłeś. Jeżeli szalałeś po lesie w tumanach kurzu, to straty mogą być znaczące... Samo "ogłupienie" przepływomierza jest mniej szkodliwe dla silnika, niż zasysanie zanieczyszczonego powietrza. Ale tragedii nie ma. Nic nie padnie nagle, nic nie strzeli. Po prostu skróciła się żywotność silnika. Zamiast np. 500 tys. km do remontu, zrobi 420 tys. km. Tak sobie tylko rzucam liczbami... Bo w rzeczywistości nie dowiesz się ile oberwały tuleje cylindrowe i pierścienie tłokowe w twoim silniku - główni pokrzywdzeni w tej sytuacji.
  8. Obiektywnie oceniając, E34 518i to jest samochód do normalnej jazdy. Daje radę, ale bez szaleństw. Akustycznie cicho i bezpłciowo. Spala 3/4 tego co dwulitrówka. 518i w porównaniu do 520i (nawet 24V), wcale nie wygląda na dramatycznie słabą. :shock: :naughty: Oczywiście, ma niższą moc. Ale "w praniu" nie odczuwa się tego aż tak bardzo, jakby wskazywały na to suche dane techniczne. Primo - w E34 silnik 1,8 litra działa w parze z "krótką" przekładnią 4,27. To skutecznie kompensuje część niedoboru mocy. Secundo - silniki M40/M43 mają grzeczniejszą charakterystykę, lepiej sprawdzającą się przy spokojnej jeździe. W przeciwieństwie do najmniejszych szóstek lubiących wysokie zakresy, czwórki potrafią zebrać się sprawnie z niedużych obrotów. Acz nie są tak błyskotliwe w pobliżu maksymalnych obrotów. Cuś za cuś :wink: Z dwojga dobrego wolałbym idealną 518i, niż zapuszczoną 520i, nawet 525i. Mimo całej emocjonalnej przewagi, którą mają szóstki. Ba, łatwiej znaleźć ładną, niewymęczoną 518i. Tego samochodu nie kupowało się do ostrej jazdy. Jeżeli w kolejności ważności potencjalnego właściciela są komfort, ekonomia (długo długo nic) i osiągi, to 518i będzie rozsądnym wyborem.
  9. Zaryzykowałbym wlanie syntetyka w egzemplarzu benzynowym latającym na średnich i długich trasach (minimum 100-150 km za jednym zimnym odpaleniem). W takim silniku jest wtedy na tyle mało osadów, że ryzyko rozszczelnienia jest niewielkie. Ale w egzemplarzu benzynowym jeżdżących przeważnie w ruchu miejskim i sporo na krótkich odcinkach, tudzież w każdym wysokoprężnym, pozostałbym przy dobrym półsyntetyku.
  10. Eeeee, nie ma reguły. Znam osobiście starszego pana, z prawem jazdy wydanym w 1949 r. To od niego wiem, że w końcu lat 60. udawało się bez większych problemów pokonać trasę Warszawa - Szczecin w 5 godzin, Moskwiczem 412. Wierzę, bo jechałem za nim siakieś 2 lata temu na trasie. Oj, musiałem się ciężko napracować, żeby dotrzymać mu tempa... :mrgreen: Poniżej 120-130 km/h schodził chwilami. :shock: BTW, starszy wiekiem właściciel w briefie (np.) E31 850i nie jest niczym wyjątkowym. Bardziej dziwiłbym się widząc kogoś w wieku poniżej 35 lat. :8)
  11. 130rapid

    regulacja wolnych obrotów

    700 obr/min :?: Faktycznie przymało. Powinno być 740-860 obr/min, optimum 800 obr/min. W M40 nie ma możliwości regulacji obrotów biegu jałowego, jak zresztą w każdym BMW z wtryskiem Bosch Motronic. Jeżeli obroty są niższe od przewidzianych przez firmę, to któryś z czujników, elementów elektronicznych układu wtryskowego "nie trzyma" idealnych parametrów. Niestety, test diagnostyczny elektroniki może nie wykryć takich "drobnych" niedoskonałości. :duh: Wybór winowajcy jest niestety spory - czujnik prędkości obrotowej (lub czujnik odniesienia), przepływomierz, impulsator (połączony do tajemniczego piątego kabla wychodzącego z aparatu zapłonowego). Ewentualnie, jeżeli silnik dodatkowo pracuje nierównomiernie, może to być sprawka palca / kopułki aparatu zapłonowego, kabli wysokiego napięcia przepuszczających prąd bokiem. Jeżeli oprócz tego wolne obroty "pływają", można pobawić się w czyszczenie silniczka krokowego przepustnicy. Nieszczelność w kolektorze ssącym raczej bym wykluczył, bo to zwykle daje efekt odwrotny - silnik ma podwyższone obroty biegu jałowego. Na bardzo upartego można spróbować podkręcić linkę gazu. Ale odradzam. To jest podwyższenie obrotów chamską metodą :wink: przez uchylenie przepustnicy, która na biegu jałowym powinna być zamknięta.
  12. Gdy oglądam takie "kwiatki", czasem przychodzi mi do głowy luźna myśl. Żeby na forum istniała "Czarna lista komisów", tworzona właśnie na podstawie takich przypadków. I tylko perspektywa procesowania się przedstawicieli Klubu z oszustami hamuje przed realizacją. :duh: :duh:
  13. Taki przebieg bez wyszmelcowanej ze starości instrukcji obsługi - książki serwisowej (w jednym), prowadzonej bez przerw do teraz, to można sobie wsadzić między bajki. Tym bardziej, że po aucie trochę jednak widać trudy jakby dłuższej eksploatacji (a w najlepszym razie przyspieszonego starzenia tworzyw sztucznych pod maską, wskutek niekorzystnych warunków atmosferycznych). A cena wcale nie jest podejrzanie niska. Raczej normalna, tym bardziej, że wóz jednak wymaga poprawek.
  14. Tu się wszystko zgadza. Wielu prowadzących tylko samochody osobowe wyobraża sobie siebie jako króla szos w tirze. Fajnie, fajnie... Tylko najpierw trzeba spróbować. Choćby tylko jazdy po pustej szosie, mając 10 cm rezerwy z lewej strony i 10 cm z prawej na swoim pasie, do tego naczepę zachodzącą przy skrętach o 1-1,5 metra. Tu nie ma marginesu na błąd, zwłaszcza z obciążeniem. Złapanie obniżonego miękkiego pobocza dla obciążonego tira, to jest efektowny koniec jazdy, często z położeniem całego zestawu na bok włącznie. OoooOOOoo, ale tu już widzę niebezpieczną nadinterpretację. :nienie: :nienie: :nienie: Jak można usprawiedliwiać niepoprawne zachowanie na drodze tym, że nam sę spieszy :?: :?: :shock: Ejże, tak to można tylko za kierownicą pojazdu uprzywilejowanego podczas akcji. * * * Dodam, że nie mam zwyczaju zawisać na klaksonie, czy też mrugać długimi światłami widząc ciężarówkę wjeżdżającą "na wydrę" na wybitnie ruchliwej drodze. Wiem, że gdyby próbowała wjechać czysto, to będzie stała do końca świata i jeden dzień dłużej. Wybaczam pod warunkiem, że nie wymusi na mnie ostrego hamowania. Ale zdarza mi się pomrugać długimi na tira, który wykonuje ten sam "manewr" na spokojnych drogach, gdzie włączenie do ruchu nie jest tak kłopotliwe. Analogicznie... Nie będę poganiać tira, którego dogoniłem na autostradzie, gdy ten akurat pracowicie i długo wyprzedza. Niekiedy trwa to baaaardzo długo, bo ogranicznik prędkość nie pozwala pojechać wyprzedzającej ciężarówce szybciej. (Co najwyżej włączę lewy kierunkowskaz, żeby nadciągający z tyłu widzieli, że ja też chcę wyprzedzać). Ale bezwzględnie strąbię i "oświecę" tira, która właduje mi się na lewy pas w ostatnim momencie, zmuszając mnie do nagłego zdecydowanego hamowania. Takie manewry w wykonaniu kierowców osobówek wynikają z braku świadomości. Podobnie mogę poradzić - nigdy nie zmieniajcie pasa i zaraz nie hamujcie ostro przed samochodami zabytkowymi. One mają niedzisiejsze hamulce, choć w pełni sprawne.
  15. :twisted2: :twisted2: :twisted2: :8) Znam przynajmniej jednego (początkowo totalnie "zielonego") posiadacza automata, który jeździł przez 2 lata zanim ktoś go uświadomił, że pedał gazu ma drugie dno :shock:
  16. Całe szczęście, że się akurat tym nie chwalą :duh: Przejęcie i "zakilowanie" Glasa nie jest powodem do dumy. Ale cóż... Biznes jest biznes, sentymentów nie ma. Jak wykończyć jednego z groźniejszych konkurentów :?: Wykonać złowrogie przejęcie, a potem zamknąć :!: :!:
  17. Brak przecieków ma u nas z górką trzydziestoletnią tradycję :naughty: :wink:
  18. Wygląda mi to na samochód z króciutkiego, bodaj kilkumiesięcznego okresu wygaszania produkcji w Dingolfing, po przejęciu Glasa przez BMW. (Trza było opróżnić magazyny z części do montażu). Model 1800 SA, to nic innego jak tenże Glas średniej klasy, tylko ze wstawionym gaźnikowym silnikiem M10 B18, produkowany w Afryce Południowej. BMW takoż zagospodarowało linię produkcyjną Glasów 1500/1700 -> wysłało ją na koniec świata :wink:
  19. ha, ha, haaaaa... :naughty: :wink: Przypuszczam, że będę jakimś "papugiem" (od kierowania ruchem w żółtej kamizelce). Ale pytanka i przebieg trasy są ustalane przez niezależnych speców od turystyki Automobiklubu Wlkp. Przecieków od lat nie było. W rajdzie pojadą też załogi wielkopolskie.
  20. Tradycyjna awaria E30 (przetarcie sitka i wskutek tego zniszczenie pompy). Filterki w zestawie z nowymi pompami mają wzmocnienia zapobiegające przecieraniu.
  21. A idź ty :naughty: Jedynie słuszny wybór jest dla mnie oczywisty, chociaż europejskie samochody w wersji US nie przemawiają do mnie ze względu na (często) karykaturalnie powiększone zderzaki. Toż amerykańce są klasycznym przerostem formy nad treścią :!: Ot, prymitywna przedpotopowa technika (zwłaszcza podwoziowa) upakowana w imponującą karoserię, przyprawiona furą gadżetów. I nic więcej. 90 % czasu z samochodem spędzam za kierownicą, więc bardziej istotne są dla mnie wrażenia z jazdy.
  22. Nie każdy musi być Alfonsem i Omegą. :mrgreen: Na lato, dobrze mieć poziom blisko MAX (więcej oleju = lepsze chłodzenie). Na zimę, bliżej MIN (szybsze rozgrzewanie oleju).
  23. Słuszne pytanie :cool2: Dobra rada :cool2: :cool2: Z uzupełnieniem... Do jazdy jak dziarski emeryt, eta jest w sam raz. :wink: Na trasie daje radę. 120 km/h jest prędkością optymalną. Żeby mieć ogniste temperamentne BMW, porywające za serce ariami w górnym C, brać 325i :!: :!: Eta jest praktyczniejsza w normalnym użytkowaniu, ale to nie jest ognista panienka. Duuuużo cichsza, co może być wadą lub zaletą. Górne C jest po za jej zasięgiem. Osiągi lepsze niż 320i, gorsze niż 323i. Elastyczność monumentalna :8) :8) jedzie od powyżej obrotów biegu jałowego. Zużycie paliwa na trasie, mniejsze niż w M40 316i :shock: Eta konstrukcyjnie zdławiona w kilku punktach (kolektor ssący, rozrząd) ma spore rezerwy mocy. Ale bałbym się z nich korzystać :silenced: Bo M20 B27 był projektowany z myślą o połączeniu niezłej dynamiki z bardzo dobrą ekonomią. W paru miejscach jest więc "odchudzony" (np. układ rozrządu o obniżonym tarciu). Co wytrzyma 5200 obr/min, może na dłuższą metę nie dać rady przy 6500 obr/min...
  24. Mieć Borgwarda Isabellę na warsztacie, to zaszczyt :cool2: :mrgreen:
  25. 130rapid

    problem z automatem 4hp22

    Płynu w skrzyni jest wystarczająco dużo :?: Świeży, stary, przypalony :?: Wymyślam sobie, że skrzynia wyłącza się z powodu za wysokiej temperatury, co jest możliwe, gdy płynu za mało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.