
130rapid
Zarejestrowani-
Postów
2 672 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Articles
Treść opublikowana przez 130rapid
-
Każdy automat w trybie do normalnej jazdy operuje na niedużych obrotach, w zasadzie na początku użytecznego zakresu obrotów. I to niczym nie szkodzi, bo przekładnia hydrokinetyczna połyka wszystkie szkodliwe szarpnięcia w przeniesieniu napędu i zmniejsza chwilowe przeciążenia. To że przy maksymalnym otwarciu przepustnicy 320i dochodzi tylko do 4500 obr/min i wrzuca następny bieg też normalne. Zrób kick-down, zobaczysz wskazówkę obrotomierza dochodzącą do maksimum.
-
Podpięcie pod wtyczkę diagnostyczną mogłoby rzucić trochę światła :mrgreen: Skontrolujcie stan przewodu masowego alternator (silnik) - nadwozie.
-
Kolejna przestroga przed nadmierną prędkością
130rapid odpowiedział(a) na alcapone temat w Inne zagadnienia wokół BMW
Niektóre "rozwiązania inżynieryjne" sąsiadujące ze sobą na drogach budzą we mnie dziecięcie zdumienie. Choćby typowe "psupawłowe" ograniczenia prędkości do 60 km/h przed niemal KAŻDYM skrzyżowaniem na drodze krajowej nr 5 Poznań - Gniezno, a ostatnio także na starej "dwójce" odciążonej po otwarciu A2 do Strykowa. Także na takich z lewoskrętami, z dochodzącymi do nich bocznymi drogami widocznymi na odcinku kilkuset metrów. (Po co to :?: :mad2: Przecież kodeks wyraźnie mówi, że zbliżając się do skrzyżowania należy zachować szczególną ostrożność, tudzież ograniczyć prędkość). A kawałek dalej widać, że ktoś beztrosko wytyczył oznakowanie poziome zza biurka, na podstawie tylko map geodezyjnych. Wskutek tego teoretycznie w paru miejscach można wyprzedzać na zakrętach bez wystarczających "trójkątów widoczności" i przed czubkami wzniesień. :shock: :mad2: No cóż, na mapach geodezyjnych nie widać "nieistotnych" dylatacji terenu i nie nanosi się aktualnego stanu roślinności... :duh: :duh: :duh: Jeżeli znacie drogę, albo jedziecie w dzień, to pół biedy. Ale w nocy, gdy znaki poziome zaczynają grać pierwsze skrzypce :?: :?: Uważajcie...... :naughty: Ufajcie tylko własnych oczom. -
Kolejna przestroga przed nadmierną prędkością
130rapid odpowiedział(a) na alcapone temat w Inne zagadnienia wokół BMW
(Uwaga, długie). Kiedyś na forum gazety.pl był temat "Dlaczego na polskich drogach jest tak jak jest?". Napisałem wtedy m.in.: Niestety, wszyscy – kierowcy, drogowcy, policjanci – działamy w piramidzie. Na jej czubku siedzą kierowcy. Wszystkie błędy rodzące się u podstaw piramidy ostatecznie uderzają w kierowców. Dodatkowo są powiększane przez głupoty czynione za kółkiem. Trudno będzie przekonać kierowców do prawidłowych zachowań, jeżeli na każdym kroku widzą kretyńskie pomysły drogowców, cyniczne polowania z radarami w wykonaniu policjantów, ewidentne szkolne błędy w organizacji ruchu istniejące latami. Typowy polski kierowca traktuje znaki (nakazu, zakazu) jako bezsensowny biurokratyczny przymus, a nie jako bezcenną pomoc w ocenie sytuacji. Ale to nie jest tylko długotrwały skutek 170 lat (łącznie) zaborów. :wink: Poważanie dla znaków zaniknie z czasem nawet u świętego. Przeciętny normalny kierowca odczuje niesprawiedliwość przyjmując mandat wystawiony mu za „piracką jazdę” z prędkością 75 km/h na ograniczeniu do 50 km/h na "obszarze zabudowanym" składającym się z czterech domów, stojących na odcinku pół kilometra. Niesprawiedliwość odczuje tym dotkliwej, że parę kilometrów dalej zauważy, że dziwnym trafem może zgodnie z przepisami pomknąć beztrosko z szybkością 90 km/h, pośród ciągu domów jednorodzinnych ciasno zabudowanych po obu stronach szosy. Na gościnnych występach wystraszy się wjeżdżając za szybko w ciasny, dziurawy i krótki zakręt, poprzedzony serią zdradziecko uspokajających łagodnych i gładkich łuków. (Przecież dla jeżdżącego tędy dwa razy dziennie kierownika zarządu dróg nie jest to żadna „pułapka”, wymagająca dodatkowego oznakowania). Zapamięta też sytuację, gdy zatelefonuje na policję donosząc o pijanym rowerzyście, a dyspozytor zapyta go: - I co mamy teraz zrobić? Po tym wszystkim prędko stwierdzi, że tak naprawdę ufać może tylko sobie, i że ścisłe przestrzeganie ograniczeń i zakazów czyni z niego ostatniego frajera. Dwunożną wersję psa Pawłowa. Równie bezmyślnie reagującą na bodźce. Co mam pomyśleć widząc jadący przede mną wolniutko radiowóz, który mija znak drogowy „Niebezpieczny zakręt w prawo”, krotochwilnie odwrócony przez pijaną smarkaterię sobotniego wieczoru? Jeżeli czas mnie nie goni, zatrzymuję się i łudzę się prostując znak: - „Może akurat mieli na głowie jakąś ważną akcję?” (Dopóki policjanci z drogówki będą nagradzani tylko za liczbę mandatów, a nie (np. jak w USA) za szybkie doniesienie komu trzeba o przepalonej latarni nad przejściem dla pieszych, za własne pomysły mogące realnie poprawić bezpieczeństwo w konkretnym miejscu, nie ma co liczyć na ich większą RZECZYWISTĄ efektywność w poprawie BRD). To są drobne, niby nic nie znaczące zdarzenia, niuanse, detale. Ale składają się jednak w pewną smutną całość. Ta całość prowokuje u kierowców frustrację, która powodzią wylewa się nam na drogi. * * * Wszyscy związani z drogami (kierowcy, policjanci, drogowcy) mają sporo za uszami. Trudno będzie te uszy wyszorować. Nasi specjaliści od BRD szukają włącznika światła w wielkim mrocznym salonie. Wiedzą dlaczego co chwilę się potykają (przecież jest ciemno). Ale tylko snują przypuszczenia jak zrobić, żeby było wreszcie jasno ;) To jest o tyle dziwne, że spece z krajów gdzie motoryzacja jest dojrzała mają już dawno zapalone światło i chętnie służyliby pomocą jak to zrobić. Tylko nikomu z naszych nie przychodzi do głowy, żeby ich zapytać :!: Na razie obiecaliśmy pod naciskiem UE tylko tyle, że do 2012 roku zmniejszymy liczbę trupów na drogach do 3000. Jak :?: Tak naprawdę diabli wiedzą :!: :silenced: bo priorytety programu "Gambit 2005" powtarzają tylko jak mantra trzy punkty: - prędkość, - alkohol, - pasy bezpieczeństwa. * * * Temat BRD jest mi świetnie znany „od dołu”, z punktu widzenia lokalnych zarządów dróg i powiatowych komend policji. Ten oddolny obraz jest dla mnie porażający. :shock: Na każdym szczeblu zarządzania, w każdej instytucji odpowiedzialnej za stan i bezpieczeństwo na drogach około 90 % pracowników bimba sobie ze swoich obowiązków. Tzn. pracuje na tyle, żeby zachować swoje posady, uniknąć publicznych oskarżeń, nie pozwalać ciągać się po sądach. Oni nie mają potrzeby wprowadzania własnych pomysłów, które dałyby ożywczy powiew świeżego powietrza, nawet w sytuacji permamentnego braku pieniędzy na drogi. Największą krzywdę może wyrządzić im co najwyżej dziennikarz, który odsądzi ich od czci i wiary w gazecie, a potem i tak przegra wytoczony mu proces cywilny, bo przecież za wypadki winni są tylko nieostrożni kierowcy! Co gorsza, oni doskonale wiedzą, że nawet jeżeli popełnią poważny błąd, są praktycznie nietykalni. Przykładzik. Pod koniec lat 90. powstał projekt budowy obwodnicy Pniew, w przebiegu tras nr 2 i 24, z fatalnym błędem – zwykłym skrzyżowaniem typu X – oprotestowanym na długo przed podjęciem budowy przez policję. Kierowcy mieli w szczerym polu trafiać na znak STOP – po 130 km jazdy z permamentnym pierwszeństwem przejazdu i po 3-kilometrowym odcinku „lotniska”. Ktoś kto to wymyślił, był kompletnym zerem w temacie interakcji kierowca – pojazd – droga. Z psychologią człowieka [za kierownicą] miał tyle wspólnego, że 3 razy przechodził koło wydziału psychologii. Mimo to, ktoś inny w ówczesnej Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych podpisał ten projekt :!: No i zaczęło się.... Wypadek za wypadkiem, krwisty reportaż gonił następny, regularne wieszanie psów na GDDP przez prasę, regularne bronienie się urzędników GDDP („Winni są kierowcy”). Po 4 latach krzyżówka dostała inteligentną sygnalizację świetlną. Fala wypadków ustała, jak nożem uciął. Bilans z lat 1999-2003: 11 trupów, 86 rannych. Podpisywacza projektu oceni Bóg i historia. Niestety. Ci, którym chodzą po głowie jakieś sensowne idee nie trafiają na właściwe stanowiska. Pokutują na niższych stołkach. Siedzą cichutko i grzecznie, żeby dyrektor nie zorientował się, że są mądrzejsi od niego. U nas wciąż żądzą na wszystkich szczeblach zarządzania długoletnie znajomości i układy. Nie wypada wywalić dyrektora zarządu dróg na 5 lat przed emeryturą, chociaż facet od ćwierć wieku nie zarządza, tylko urzęduje. Dlatego od paru lat, klnąc na stan dróg, nie zwalam już całej winy na brak kasy na rozwój sieci drogowej. Bardzo dużą część winy ponoszą ludzie odpowiedzialni za ich stan. Na każdym kroku kłania się, mówiąc po peerelowsku ;) zwyczajny brak inicjatywy i zła organizacja pracy. Przy tym samym nakładzie pieniędzy, przy tej samej liczbie przepracowanych godzin, dałoby się zarządzać / utrzymywać drogi o wiele lepiej, niż teraz. Owszem, kierowcy muszą pracować nad sobą, ale odświeżanie atmosfery MUSI jednocześnie nastąpić od góry. Bo o wiele łatwiej jest wydać służbowe polecenie (urzędnikowi) niż wykazać (kierowcy) jego błędy za kierownicą, potem przekonać go, że to i to robi źle (to dopiero sztuka!!!!), a w końcu pokazać mu właściwe postępowanie. Polecenie służbowe wydane przez pewnego światłego wiceministra dało ponad dziesięć lat temu impuls do wspaniałej akcji malowania znaków poziomych na wszystkich drogach wojewódzkich. Większość dyrektorów zarządów dróg pokręciło na ten pomysł nosami: - „Eeeeee.... Nie ma kasy, nie ma czasu, mamy inne rzeczy na głowie”. Ale gdy dostali ultimatum („Wykonać w terminie do ......, albo polecą głowy”), okazało się, że można! -
Nie wiem czy ktoś kiedykolwiek przerabiał takie "ćwiczenie". Na 90 % nie będzie pasować, bo to są dwa INNE aparaty.
-
Niestety. :duh: Masz nowszą dwulitrówkę z wtryskiem Motronic ingerującym także w pracę układu zapłonowego, a kupiłeś głowicę od dwulitrówki sprzed 1986 r. (które miały wtrysk Jetronic, nie mający nic wspólnego z działaniem układu zapłonowego). Stąd tyle problemów.
-
No, no... Niemiecka Stefania :clap: :wink: BTW, a myślałem że to ja kupowałem swoje E28 za "sufitową" cenę :mrgreen: W 2004 r. można by było za nią śpiewać te cztery zera na końcu, ale teraz :?: :?: :?: Po 50 tys. km użytkowego codziennego tłuczenia, permamentnie na LPG :?: Opis świadczy, że właściciel chętnie odda na zatracenie: "KAROSERIA - ŻADNEJ RDZY, jeszcze oryginalne zabezpieczenia BMW, które potrzymają ze dwa lata". :duh:
-
Dzięki :cool2: Wszystko pięknie się zgadza. Nooo, może po za mocą, której jest trochę więcej niż 0. :mrgreen: Teraz będziemy mogli obchodzić urodziny :wink: :wink: BTW, Os_ orientujesz się do którego roku (w latach 80.) siedem ostatnich cyfr VIN było zgodnych z 7 ostatnimi cyframi numeru silnika :?:
-
Fakt. Ten prestiż przedkłada się na większe bezpieczeństwo twojego weterana na drodze. Jest nieco bardziej szanowany, bo inni mogą go łatwo odróżnić od dziadowskich egzemplarzy W123 jakich wiele :duh: Ale gdybyś chciał kiedyś korzystnie sprzedać ten samochód, to masz większe szanse uczynić to za granicą. A dobra narodowego (na żółtych blachach) nie pozwolą Ci sprzedać np. do Niemiec.
-
Noooo, a przy okazji zrujnuje silnik. I wcale nie w momencie płukania :!: :!: Te kilkanaście sekund pracy na "ropie smarującej", silnik wytrzyma. Tyle, że nie da się opróżnić z ropy układu smarowania dokładnie. Po kątach zostaną jej resztki, które rozcieńczą świeżo wlany olej. Skutki będą podobne do rozcieńczenia oleju benzyną. Tyle, że benzyna odparuje po rozgrzaniu silnika. Ropa nie bardzo... :nienie:
-
Dopóki samochód nie będzie zarejestrowany na żółtych blachach, powinien być ubezpieczany na warunkach ogólnych. Czyli musisz płacić OC jakby normalnie jeździł. W aucie, które faktycznie nie wyjeżdża na drogi publiczne, brak zawartego ubezpieczenia OC de facto niczym jednak nie grozi. Dopóki nie wychyli zderzaka na drogę publiczną. Teoretycznym ryzykiem jest tylko udowodnienie właścicielowi auta w przyszłości braku ciągłości ubezpieczenia OC. Tyle, że ja nie wierzę w skuteczny przepływ informacji między ubezpieczycielami. :naughty: Na razie nie działa też system CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców), który w przyszłości ma wyłapywać takie przypadki automatycznie. Ten temat jest zamknięty. Od końca zeszłego roku nie ma już zniżki weterańskiej (w PZU). :cry: (Nawet gdy zniżka 50 % istniała, PZU zaznaczało, że łączne zniżki nie mogą się sumować. Kwota płacona za OC nie mogła być niższa od 30 % podstawy). Ale sytuacja jest płynna, tzn. teraz śledziłbym uważnie warunki OC weteranów w innych firmach. Sekcje pojazdów zabytkowych w wielu automobiklubach negocjują indywidualne stawki dla swoich członków. Nie ma reguły. Wszystko zalezy od urzędników w konkretnym wydziale komunikacji. Jedni są wybitnie upierdliwi. U innych załatwisz to od ręki, z pocałowaniem ręki. Zastanów się czy warto bawić się w żółte blachy, bo - pomijając kilka zalet - są swoistym ubezwłasnowolnieniem właściciela auta :wink:
-
Pozwoliłem sobie przesunąć temacik... :think: :think: BMW to jest monkey-car. Czyli budzi w człowieku małpę. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :D
-
Auuuuu :!: Auuuuuuuuuuu :!: (Rapidek wyje do Księżyca) :mrgreen: :mrgreen: Piękna E24 L6 z Wielkiej Brytanii, z kierownicą z lewej strony, więc niedrogo ceniona :!: http://cgi.ebay.co.uk/BMW-635-CSI_W0QQitemZ300015973580QQihZ020QQcategoryZ9837QQssPageNameZWDVWQQrdZ1QQcmdZViewItem To se ne vrati.... To se ne vrati.... :mad2: :mad2: :mad2:
-
A co powiesz na taki VIN :?: :D WBADB610401059511 (Pytam z ciekawości, może mam jakieś ukryte opcje).
-
Przed ostatecznymi decyzjami warto zdjąć głowicę, miskę olejowa i ocenić stan cylindrów i "dołu". Po za strzelającymi paskami i stukającymi popychaczami, M40 to są świetne trwałe silniki. Jeżeli więc "środek" i "dół" są w dobrej kondycji warto zainwestować w remont głowicy. BTW, prędkość maksymalna dla E30 316i wynosi 182 km/h. Wszystkie wyniki lepsze są najczęściej efektem przekłamywania prędkościomierza lub rozmiaru opon mniejszego niż przewiduje BMW. Maksymalna prędkość stała na autostradzie, przy w pełni sprawnym M40, zalanym dobrym olejem, wynosi 160-170 km/h.
-
(Przesuwam w dobre miejsce).
-
W E30 układ sterowania sprzęgła odpowietrza się odwrotnie. :shock: Zamiast wlewać świeży płyn do zbiorniczka i czekać aż bąbelki wypłyną z odpowietrznika, należy wtłaczać go za pośrednictwem... zacisku lewego przedniego hamulca. :shock: :shock: Podobnie może być w E36, ale ręki sobie nie dam obciąć. Najlepiej niech potwierdzi ktoś z posiadaczy książki "Sam naprawiam BMW serii 3 E36".
-
Byłoby jaśniej, gdybyś podał jaki to model (E30 czy E36) w okienku "Wybierz" obok miejsca na wpisanie tematu. Możesz to zrobić także teraz, naciskając "edytuj" przy pierwszym poście.
-
http://www.bmw-klub.pl/forum/viewtopic.php?t=24918&highlight=prze%B3o%BFenie+e34 A następnym razem :search: :search: :search: :search: :search:
-
BTW, pozwoliłem sobie skorygować tytuł na taki, który nie grozi ostrzeżeniem. :nienie: :nienie: Gwiazdki zamiast literek na tym forum nie zwalniają z odpowiedzialności.
-
SKRADZIONO BMW 520i E34 - NAGRODA ZA INFORMACJĘ O AUCIE
130rapid odpowiedział(a) na ROBERT MALINOWSKI temat w Inne zagadnienia wokół BMW
:duh: :duh: :duh: :mad2: :mad2: Złodziej, jak to złodziej. Pracuje, bo ma popyt na części. :evil: Robert, ty masz tam jakąś pechową dzielnicę. Może się mylę, ale kiedyś chyba sprzedawałeś halogeny na Allegro i też zostały skradzione, w trakcie aukcji. -
Nie zgrzeszę jak zdradzę tajemnicę :?: 320i lagaduli fabrycznie nie miała katalizatora. Któryś z poprzednich właścicieli miał skłonności ekologiczne i założył do samochodu katalizator uniwersalny z dodatkowym sterownikiem ingerującym w działanie Motronica. Więc de facto usunięcie katalizatora w tym egzemplarzu było powróceniem do oryginału.
-
Nie było E34 "520". To po prostu skutek uproszczania ogłoszeń. Występowało tylko 520i. Początkowo w wersji o mocy 129 KM (12-zaworowy silnik M20). Zastąpiła ją wersja 150 KM (24-zaworowy silnik M50, w produkcji od jesieni 1990 r. Z tym baaardzo różnie bywało. Temat na mały wykład. :roll:
-
Traktowanie seryjnego wydechu jako zatyczki w d... biednego silniczka jest w błędem z założenia :naughty: :!: Dobre zgranie wydechu z niektórymi elementami osprzętu silnika (np. kolektorem dolotowym) jest najwyższą maestrią. Silnik jest zbiorem wielu układów, które muszą być dopasowywane do siebie, do pracy zespołowej. "Dobry przedmuch" to nie wszystko :!: :naughty: Za małe opory przepływu spalin, po założeniu nieseryjnego wydechu mogą "rozregulować" charakterystykę silnika. :shock: Mogą np. zakłócić przebieg... suwu ssania :shock: :shock: We współczesnych silnikach często jest tak, że zawory ssące otwierają się jeszcze zanim zawory wydechowe zostaną zamknięte. Dzięki temu, rozpędzony w kolektorze dolotowym świeży ładunek paliwa i powietrza wypycha z cylindra resztki spalin. W tym momencie pożądane jest zachowanie pewnego, dokładnie zaprogramowanego oporu wydechu. Inaczej część świeżego ładunku za szybko "przeleci" przed komorę spalania. Zawór wydechowy nie zdąży stanąć mu na drodze i wypuści go. To czysta "marnacja", plus psucie składu spalin :!: Ciśnienie spalin w wydechu pulsuje z dużą częstotliwością. Długość wydechu, średnica rur, pojemność poszczególnych tłumików, a nawet ich lokalizacja w układzie wydechowych, to efekt mozolnych badań. Bo umiejętnie dobierając fazy pulsacji ciśnienia spalin można znakomicie połączyć wodę z ogniem - poprawić skuteczność opróżniania cylindrów podczas suwu wydechu, wykorzystując efekt dynamicznego przepływu, zachować niską głośność, pożądaną w seryjnym samochodzie i nie tracąc przyjemnego dźwięku. Duża firma (taka jak BMW) może sobie pozwolić na wielotygodniowe "strojenie" wydechów do konkretnych silników. Ma pieniądze, fachowców, odpowiednie urządzenia i kilkadziesiąt lat doświadczeń. "Stroiciele" z BMW należą do najlepszych. Silnik M40 B18 ma zupełnie inną charakterystykę niż M20 B20 :!: (Dwulitrówka ma znakomitą "górę" zakresu obrotów, niezły "środek" i łabiutki dół. Z kolei M40 ma dobrą "górę", dobry "środek" i niezły "dół"). Nie jest więc powiedziane, że wydech z dwulitrówki (zapewne o większej objętości i średnicach rur) będzie dobrze spisywać się w M40. Po za tym zamiana seryjnego wydechu M40 na wydech z M20 nie będzie mieć sensu, jeżeli pozostanie standardowy kolektor wylotowy. Każdy układ wydechowy generalnie ma taką przepustowość jak jego najwęższy odcinek.
-
Zacznę od najprostszej rzeczy. A oprócz płynu filtr był też zmieniony :?: