Śmiałe stwierdzenie, jednak My raczej nie jesteśmy jakimiś arabami z poolami naftowymi i nie mamy "chyba" tak dużo zbędnej gotówki żeby se pierdyknąć taki wóz, ja rozumiem że taki co ma na koncie milion to ma jaja a taki co ma tysiąc jaj nie ma. Można też kupić sobie ścigacza (pod warunkiem że sie pół życia na motocyklach przejeździło) i jest to namiastka ferrari (przynajmniej w przyśpieszeniu :mrgreen: ) taki GSX-R czy CBR rozpędza się do 200 w 9s. :norty: dokładnie i to wsiadając na sprzęta dopiero trzeba mieć jaja... a nie kupując 3 litrową benzynę :D Tak się sklada, że mam w garażu dwa motocykle... jeden ma nawet 145 koników. Zostalem źle zrozumiany. Prawdziwy motomaniak ma gdzieś koszty. Ja marzę o Porsche 911 z początku lat 80, o Maserti, o Subaru Imprezie GT, ale nie ma jaj (lub odwagi) żeby to sobie kupić. Niestety muszę się do tego przyznać. Moje BMW to tandetny substytut tego co chciałbym mieć. Nie piszcie, że diesel to moment, oszczędność- mam to gdzieś,to jest śmierdzący i wibrujący klekot, jest jak wyrób czekoladopodobny przy szwajcarskich czekoladach.