Witam. Mam taki objaw u siebie, że jak zapale rano auto i nie dodam troche gazu to po chwili "padnie", tzn odpalam, obroty wchodza na około 1200, po chwili opadaja na 1000, potem na 900 tak jak ma być, auto "zapyrkota" i kaput. Zapalam drugi raz, znowu 1200 obr, po chwili zaczynaja sie normować, jak spadna na 900 to znowu zgaśnie, albo ratuje sie jak może żeby nie zgasł, obroty wejda na 1500, po chwili zaczynaja opadać i tak w kółko dopóki sie troche nie zagrzeje. Ogólnie jak stoi zimny na wolnych obrotach to pracuje nierówno i "pyrkota". Objaw raczej występuje na benzynie, na gazie mniej, rzeklbym że wcale, tym bardziej, że gaz włacza sie dopiero jak silnik sie troche nagrzeje. Filtry ok, dolot szczelny (na cieplym chodzi idealnie), świece nowe, kable WN nowe, sonda ok. Teraz moje pytanie: silnik krokowy czy wtryski sie zapchaly/padaja. Syfu do baku nie leje, teraz nawet na próbe zatankowałem Pb98 i dolałem STP do czyszczenia wtrysków, poprawa jakaś tam jest ale znikoma raczej.