
rafal99
Zarejestrowani-
Postów
675 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Articles
Treść opublikowana przez rafal99
-
Dobry zwyczaj nie pożyczaj... boleśnie się przekonałem o prawdziwości tego powiedzenia. Wbrew moim zasadom pożyczyłem samochód na jeden dzień osobie z rodziny. Osoba doświadczona jako kierowca, ale o samochodach wie tyle, że mają cztery koła i jeżdżą. Stąd nie wiem do końca co się stało. Do rzeczy - osoba ta po dystansie ok. 100 km w cyklu mieszanym, po bardzo spokojnej jeździe, zdała mi taką oto relację. W pewnym momencie, przy wolnym podjeździe pod wiadukt, samochód bardzo osłabł, nie miał siły jechać pod górę. Po redukcji biegu zgasł i spod maski poszedł dym w jasnym kolorze i zaśmierdziało w kabinie spalenizną. Dym jednak natychmiast zniknął, a ponieważ wskaźnik temperatury był idealnie w pionie i nic poza tym się nie działo, ta osoba odpaliła i już bez żadnych problemów przejechała ok. 2 km, po czym oddała mi samochód. To, co ustaliłem - zdecydowanie śmierdzi spalonym, stopionym tworzywem, kojarzy mi się to z ebonitem czy czymś takim. Smród czuć w kabinie od strony kierowcy, trochę było czuć z nawiewów, ale teraz już właściwie zniknął. Czuć też z zewnątrz z okolic nadkola od strony kierowcy i tak samo pod maską, z prawej strony silnika. Wizualnie nic się nie dzieje, przyglądałem się dokładnie. Stan wszystkich płynów eksploatacyjnych jest taki jak był, czyli absolutnie w normie. Samochód na pewno się nie przegrzał, temperatura cieczy odczytana z testu nr 7 wynosiła 90 stopni z tendencją do spadania. Nie zauważyłem żadnych wycieków, silnik jest suchy jak zawsze. Z duszą na ramieniu odpaliłem, silnik pracował równo i cicho, tak jak zawsze. Nie wywalił żadnych błędów, sprawdzałem inpą. Przejechałem się więc ok. 20 km i nie zauważyłem żadnych negatywnych objawów, jeździ normalnie, przyspiesza, nie czuć nowego smrodu, a ten stary powoli się wietrzy i też już go prawie nie ma. Jedyne co mnie zastanowiło, to że być może trochę lżej chodzi sprzęgło. Wydaje mi się, że stawiało większy opór, ale może mi się wydaje? Łapie raczej w tym samym momencie, nie ślizga się, wygląda na w pełni sprawne. Osoba która prowadziła w feralnym momencie upiera się, że sprzęgła nie ruszała wtedy wcale, po prostu jechała. Czy to możliwe, że tak mocno nadpaliło się sprzęgło? Czy może macie jakieś inne pomysły? Podobno ten dym szedł bardziej z lewej strony silnika, ale smród czuć było ewidentnie z prawej. Co to może być? Przyznam, że jestem mocno zaniepokojony... i wściekły, że pożyczyłem.
-
Przy każdym poważniejszym silniku trzeba się przygotować, że koszty mogą wystąpić... chociaż niekoniecznie wystąpią i niekoniecznie duże i niekoniecznie od razu. Tak już jest, że wyższa technika, lepsze osiągi, większa klasa wymaga w razie awarii więcej funduszy, ale nie ma się co tego bać na zapas. Podstawa to dobrze sprawdzić samochód przed kupnem, wyeliminować możliwie najwięcej potencjalnych problemów. Kończące się wtryski da się zdiagnozować, podobnie zazwyczaj turbinę, także dwumasa na wykończeniu powinna dawać już znać o sobie. Posprawdzać, dobrze się zastanowić i kupować, bo potem radość z jazdy jest naprawdę duża.
-
Na trasie nigdy ;) Nie rozumiem tej ironii, bo to naprawdę nie jest nic dziwnego jak dla diesla. Oczywiście można jechać tak, że się ma gaz w podłodze na każdej prostej, potem przyhamowanie i znowu przyspieszanie, wtedy na pewno spali znacznie więcej. Jednak przy normalnej jeździe z możliwie równą prędkością wyniki poniżej 7 litrów nie są niczym dziwnym. Za to w mieście wartości są na pewno dużo większe, w niesprzyjających warunkach na pewno ponad 10 wyjdzie.
-
Wszystko to prawda, tylko dolicz jeszcze koszt dobrej instalacji. Generalnie oczywiście gaz jest na pewno najtańszy w przeliczeniu na kilometr, nie ma wątpliwości. Ale niekoniecznie aż tyle tańszy. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek tankowałem za 5,80 zł, częściej jest to w granicach 5,60. Spalanie w trasie może być 5,8 - 6,5 w zależności od tej trasy i stylu jazdy, nie osiągnąłem nigdy więcej niż 7 litrów, chyba że leciałem 200 km/h niemieckim autobahnem. Oczywiście inaczej jest w mieście, ale tragedii też nie ma. Tak że różnice będą trochę mniejsze, aczkolwiek niewątpliwie będą i to na korzyść gazu. Dlatego na pewno najtaniej wychodzi gaz, co oczywiście nie znaczy, że jest najlepszy ;)
-
Mówimy o czym innym. Jasne, że na pochyłościach będzie pokazywać inaczej, ale tu chodzi o pokazywanie inaczej na zupełnie równym terenie. U mnie stoi na parkingu i mam tuż powyżej rezerwy, za dwie godziny odpalam i wskazówka leży na zerze, a za następne dwie godziny znowu jest powyżej rezerwy. Bez ruszania samochodu. Zdarza się to też podczas jazdy, dosłownie w każdych warunkach.
-
Common raile, czyli silniki M57, były i są bardzo dobrymi jednostkami. Kilkukrotne nagrody dla silnika roku nie są przypadkiem. Jednak wszystko zależy od stanu - zadbane odwdzięczą się bardzo dobrymi osiągami, niską awaryjnością i przyzwoitym spalaniem. W relacji do osiągów, spokojnie te silniki można uznać za ekonomiczne. W 7 litrach się zmieścić? W trasie jak najbardziej, nawet 530d spali w przeciętniej trasie 7 lub mniej, w zależności od stylu jazdy. W mieście trzeba liczyć te 9 - 10 litrów, ale tu też zależy jak kto jeździ i jakie to miasto. U mnie średnie spalanie z mieszanego cyklu z jakichś 5000 km wychodzi 7,6 l/100 km, co uważam za rewelacyjny wynik. Jednak na pewno nie kupuje się BMW z myślą o ekonomicznej jeździe, jest to po prostu grzech ;)
-
A ja kolejny raz poddaję w wątpliwość, że "tak już jest". Tak to może być na wskaźniku zasięgu, ale wskaźnik ilości paliwa ma wskazywać ilość paliwa i styl jazdy nie ma tu kompletnie nic do rzeczy. W przeciwnym razie byłoby to zupełnie niepoważne, nie spotkałem się z tym w żadnym samochodzie i w życiu nie słyszałem, żeby to było normalne. Co najwyżej "normalne", w sensie jakiejś wady, powodującej takie działanie w większości egzemplarzy. U mnie niestety to wariuje identycznie i obstawiam, że jest to efekt jakiegoś drobnego uszkodzenia tego bardzo skomplikowanego układu zasilającego silnik w paliwo. Tam występuje milion elementów, sam bak to właściwie zespół różnych urządzeń, pompek, filtrów itd. Gdzieś coś powoduje, że mamy takie wahania wskazań, ale nikomu się jeszcze nie chciało zbadać co to jest.
-
Z typowych rzeczy, które ludziom padają w dieslach M57, to chyba... hmm... wtryski czasem? Ale wtryski można sprawdzić przed zakupem. Poza tym to nie jest jakieś gigantycznie drogie, chyba że ktoś kupuje nowe i cały komplet. Poza tym są pierdółki, typu pompka progowa, która jest stosunkowo tania. Z droższych rzeczy jest jeszcze turbina, ale jej stan też można sprawdzić i jej padanie nie jest jakieś nagminne. Jeśli samochód nie jest zajeżdżony, to nie powinno być problemów. A takie sprawy, jak różne czujniki, termostat, wentylator klimy słynny, to może się zdarzyć we wszystkich silnikach. Tak więc naprawdę bym nie panikował z tym serwisem diesla. Większość tych dramatycznych opowieści o kosztach bierze się stad, że ludzie kupują trupy z gigantycznymi przebiegami, niesprawdzone, a potem płaczą że pada. No pada, skoro prawdziwy przebieg jest 900 tysięcy ;)
-
500 zł miesięcznie na serwis? Nie strasz chłopaka ;) Na początku zwykle coś trzeba zrobić, ale bez przesady. Filtry, olej i drobne naprawy na początek szacowałbym na nie więcej niż 1500 zł, jeśli jest więcej to znaczy że trzeba było samochodu jednak nie brać, bo to już jak dla mnie naprawdę dużo do dołożenia. A że potem się coś może zdarzyć to już inna sprawa... w ogóle posiadając samochód trzeba jakiś tam budżet na serwis mieć, po prostu w razie czego.
-
Pewnie sporo osób napisze, że to za mało na poliftowego diesla, ale z moich doświadczeń - spokojnie wystarczy. Tylko trzeba dobrze poszukać, a na pewno się znajdzie. Przebiegi robisz dość małe i równie dobrze mogłaby być to benzyna, ale jednak codzienny koszt eksploatacji wyjdzie znacznie wyższy. Z kolei napraw w dieslu bym tak znowu nie demonizował, prawdopodobieństwo naprawdę poważnej i drogiej awarii jest moim zdaniem niewielkie, pod warunkiem że samochód będzie zdrowy (dobrze sprawdzone przed kupnem).
-
Moim zdaniem to nie ma sensu. To jest tak gruba rzeźba że głowa mała, trzeba pół samochodu rozebrać, koszt też niemały. Lepiej poszukać innego egzemplarza. Swoją drogą, nie wyobrażam sobie jeżdżenia z ręczną klimą. Człowiek się bardzo przyzwyczaja do dobrego.
-
Masz dwa kluczyki? Mogę się mylić, ale chyba Ci się kluczyk rozkodował, sprawdź na innym.
-
BMW E39 525 td 116KM - być albo nie być ? Oto jest pytanie
rafal99 odpowiedział(a) na djbarteckb temat w E39
Przesiadasz się niby ze słabszego, ale i tak szybko zacznie Ci brakować mocy. Ten silnik to jedyny minus, poza tym minusów nie widzę, jeśli faktycznie stan jest bardzo dobry. Znalezienie czegoś takiego na wolnym rynku jest bardzo trudne, chociaż nie niemożliwe. Możesz popróbować i sam się przekonać, może akurat trafisz perełkę. Jeśli nie, to bierz, bo nie znajdziesz w tej cenie lepszego, wygodniejszego, ciekawszego samochodu niż e39. -
Dzięki. U mnie te kołki są trochę inne, a właściwie to co trzyma kołki w boczku. W każdym razie z tym sobie jakoś poradziłem, teraz dumam nad wyjęciem stelażu radia i rozmontowaniem popielniczki. edit: Jak zwykle muszę mieć szczęście i mieć inaczej, niż we wszystkich instrukcjach ;) U mnie listwy radia nie trzymają żadne podkładki do podważenia, najprawdopodobniej jest po prostu przyklejona czymś niesamowicie mocno trzymającym. Podobnie cała konsola środkowa koło skrzyni biegów. Podobnie pokrywa popielniczki... Nigdzie nie ma żadnych wkrętów i mam teraz poważny dylemat, bo trzeba to po prostu oderwać, wkładając w to dużo siły. Jak się coś połamie, albo nie będzie potem trzymało jak powinno, ech...
-
Nie da się tam nic wymyślić, po prostu tak to zrobili. Od strony pasażera zeszło elegancko i elegancko się też dało zamontować. Od strony kierowcy też jakoś poskładałem do kupy. Następny problem mam z listwą od radia. Wyjąłem MIDa, wyjąłem CD, odkręciłem cztery śrubki po bokach tego stelażu i dwie pod listwami, cały stelaż się rusza, ale nie ma szans żeby wyszedł. On ma takie uszy z boków, które siedzą pod dużymi elementami kokpitu. Jak sobie z tym radzicie? Dla mnie to wygląda, jak bym musiał odkręcić całą dolną część deski koło kierownicy i koło schowka, a nawet nie wiem czy to jest możliwe. Zdemontowałem za to konsolę środkową i... też problem. Da się jakoś rozmontować popielniczkę? Mam ją przed sobą, dumam nad tym od godziny i nic nie wymyśliłem.
-
Demontuję listwy u siebie i mam problem. O ile te z deski rozdzielczej schodzą bez problemu (co już wcześniej sprawdzałem), bo są na takich gładkich, plastikowych kołeczkach, to już przy boczkach drzwi spotkała mnie niemiła niespodzianka. Listwy siedzą na dziwacznej kombinacji metalowych kołków z gwintem (!), który zapiera się w metalowych otworach w boczku i nie ma szans, żeby to ruszyć. Jedną listwę zdjąłem i każdy kołek wyszedł inaczej - pierwszy został w boczku, drugi i czwarty wyrwały ze sobą ten plastikowy uchwyt, trzeci bez strat, czwarty wyszedł z całym uchwytem, czyli plastikiem w którym siedzi metalowy element trzymający. Nie wiem jak mi się to teraz będzie trzymać drzwi, czy się nie pojawią luzy... Jest jakiś sprawdzony sposób na demontaż, czy tak się trzeba siłować i ryzykować?
-
U mnie jest tak samo, wskaźnik paliwa i zasięg przy niewielkich ilościach mają wahania o dobre 10 litrów czasem. Opisywałem w innym temacie i dostałem odpowiedź, że to... normalne. Dla mnie normalne nie jest i czuję, że jakiś element ze skomplikowanego systemu baków i pompek nie działa tak, jak powinien. W każdym razie, to paliwo nie ginie, w pewnym momencie powróci na wskaźnik ;)
-
Manolito77, ja jeżdżę na najtańszym czujniku i na razie jest ok, zobaczymy jak długo. Nie żałuję na części do samochodu i kupuję markowe, ale akurat ten drucik kupiłem najtańszy. Jedyny problem jaki widzę, który mógłby się pojawić, to problem ze słabo spasowaną wtyczką, albo przetartym kabelkiem. Żaden inny element, który mógłby się zepsuć, tam nie występuje. Jak dotąd i wtyczka i kabelek są w porządku, ale jak się coś z nimi stanie, to odszczekam moje słowa i poinformuję na forum dla potomności ;)
-
Nie wiem po co czujnik dobrej firmy, przecież to tylko kawałek drutu. Miałem przed sobą dwa, jeden jakiś najtańszy i drugi oryginał, nie różniły się kompletnie niczym.
-
Ja zapakowałem pod sufit jak jechały cztery dorosłe osoby, tak że z dzieckiem to musisz być mistrzem kompresji ;)
-
Kasując w trasie spalanie? A czemu mam nie wierzyć? Przy niskiej, stałej prędkości, bez przyspieszania, ten silnik nie bierze więcej niż 3 - 4 litry. Dlatego przy maksymalnie emeryckim i ekodrajwingowym stylu jazdy da się teoretycznie zejść do absurdalnych wartości spalania, ale to nie jest jazda. 8,8 to wynik w normie, bardzo realny przy jeździe "bez kapelusza". I tak też powinien mniej więcej pokazywać komputer. Przekłamania o 2 - 3 dziesiąte są powiedzmy dopuszczalne, większe to już bym kombinował jak to zniwelować. Jakieś tam sposoby kalibracji komputera przecież są.
-
W Austrii niestety sporo remontów na trasie, jedzie się momentami takimi przedziwnymi, bardzo wąskimi korytarzami utworzonymi z betonowych kloców. Czechy też w budowie. Chyba, że pojedziesz jakąś inna trasą. Tak w ogóle, to najlepsze, bo najnowsze autostrady to mają teraz chyba na Słowenii i w samej Chorwacji.
-
W Chorwacji ciężko się dogadać po angielsku, ale ludzie są otwarci i życzliwi, wspólny język zawsze się znajdzie. Też jestem zdania, że jechać i się nie zastanawiać. Zawsze się coś może zepsuć, nawet w nowym samochodzie i tego nie przewidzimy. Ale jeśli jest zadbany i stan ok, to po co wątpliwości? Z takim podejściem to by trzeba było z domu nie wychodzić, bo zawsze może być coś ;)
-
Ja chętnie wymienię czarne na aluminium ;) Mam czarne w idealnym stanie i to ostatnia szansa, bo w przyszłym tygodniu zostaną oklejone szczotkowanym aluminium ;)
-
Z tego co wiem, w E39 nie było plastikowego drewna, tylko drewniane ;) Te listwy są naprawdę robione z drzewa. Co nie zmienia faktu, że w większości przypadków też mi średnio pasują. Co do tematu - przy zdejmowaniu dość łatwo sobie pokaleczyć listwę albo deskę tym, czym podważasz. Polecam robić to z wyczuciem i na spokojnie.