W moim aucie padł termostat. Uszkodzenie nie było kłopotliwe, ponieważ awaria polegała na tym że rozpoczynał otwieranie przy 60 stopniach. Latem żadnej różnicy, więc zauważyłem to dopiero zimą gdy wskazówka zaczęła lekko odstawać od pionu. Zauważyłem także, że ostatnio zaczął trochę więcej palić. Jednak to co spotkało mnie po wymianie termostatu i ostatniej 1200 kilometrowej wycieczce sprowokowało do napisania tego postu....bo sam w to trochę nie wierzę. Chodzi o spadek spalania benzyny. Moje auto (4 osoby i pełny bagażnik sprzętu narciarskiego) spaliło na tej trasie ( w Polsce , respektując ograniczenia prędkości) 7,7 litra na 100 km! Czy jest możliwe, żeby silnik pracujący w temperaturze cieczy ok 70 stopni palił ponad litr więcej?