
130rapid
Zarejestrowani-
Postów
2 672 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Articles
Treść opublikowana przez 130rapid
-
Pojedyncza wycieraczka na przedniej szybie, to pomysł równie kiepski jak głęboki bad-look na refektorach. Zakłócanie efektywności reflektorów dla niepowtarzalnego wyglądu? Pogarszanie skuteczności oczyszczania przedniej szyby dla niepowtarzalnego wyglądu? Czy aby warto? Fakt, samochód będzie wygladać inaczej zawsze, a reflektorów i wycieraczek używa się tylko od czasu do czasu.... Jeżeli już jesteś zdecydowany na 100 %, to przyjrzyj się mechanizmowi pojedynczej wycieraczki w lekko starszych Mercedesach, np. 190 (W201). Tylko ten system jest godny uwagi, ze względu na dużą powierzchnię oczyszczania szyby. Wycieraczka w W201 pracuje na tzw. pantografie. Pracując "kreśli" na szybie literę W.
-
M40 B16, 219 tys.km. 0,4-0,7 litra oleju na 10 tys. km Syntetyk 5W/40 Zero krótkich tras.
-
U mnie takie efekty akustyczne zdarzają się, gdy ziarno grysu z drogi wpadnie między tarczę hamulcową a blaszaną osłonę tarczy.
-
To wrażenie, że słabsze BMW jeździ dużo żwawiej niż mocniejszy Escort to nic niezwykłego. O osiągach nie decyduje tylko moc i waga auta (Escort i E30 ważą mniej więcej tyle samo). Po drodze do kół jest jeszcze skrzynia biegów i przekładnia główna. Po przeliczeniu przełożeń wychodzi, że na 5. biegu przy 3000 obr/min BMW jedzie 100 km/h, Escort (1.8 16V) 110 km/h. BMW daje więc wyższą siłę napędową na kołach niż Ford. Odczułeś to jako świetne ''odejście'', lepszą dynamikę, lekkość rozpędzania typową tylko dla BMW. Nie ma nic za darmo. Założę się, że BMW spali nieco więcej. Silnik M40 (oznaczenie fabryczne 184E1) nie jest jakiś wyjątkowy, chociaż w drugiej połowie lat 80. to był pod każdym względem przyzwoity silnik :cool: Jeden wałek rozrządu w głowicy napędzany paskiem zębatym, dwa zawory na cylinder, popychacze hydrauliczne (wrażliwe na jakość oleju; pięta achillesowa). Wielopunktowy wtrysk paliwa Bosch Motronic, sterujący też punktem zapłonu. Pojemność 1795 cm3;, stopień sprężania 8,8:1, moc 113 KM przy 5500 obr/min, moment obrotowy 162 N-m przy 4250 obr/min. Pracuje w starym dobrym stylu, sprzed ery ekologicznych 16-zaworowców. Zbiera się dobrze od 2500 obr/min, imponująco od 3500 obr/min aż do ogranicznika obrotów, z płynnie wzrastającą mocą, bez jęków a la zepsuta szlifierka (wysłuchaj Astrę 1.6 16V powyżej 3500 obr/min). Bezołowiowa RON95 to zbytek łaski, zadowoli go RON91. M40 nie robiłby aż tak dobrego wrażenia, gdyby nie świetna skrzynia biegów. Żadnych ''ekonomicznych'' przełożeń do użytku tylko na dwupasmówkach. Dynamika najważniejsza. Trzy najwyższe biegi zestawione rozkosznie sportowo ciasno. Na czwórce 318i dokręca się do ogranicznika obrotów. Katalogowe 188 km/h osiąga na piątce, gdzieś około 5700 obr/min. Bez problemu dotrzymuje kroku 320i, ustępując mu (minimalnie) dopiero powyżej trzeciej prędkości kosmicznej ;-) (150-160 km/h). Przy tym pali minimum litr mniej, ale brzmi mniej rasowo (coś w stylu mrauczenia wkurzonego kota domowego kontra wściekłe wrzaski dzikiej pumy) :cool:
-
Przywiązuję się do samochodów, prawie jak do psów, więc nie było ich wiele. Samochodów i psów ;-) Fiat 126p - kupiony nowy przez rodziców. Pierwszy jeżdżony samodzielnie przeze mnie, wtedy 14-letniego nielata bocznymi drogami. Nielat jeździł grzecznie, nie straszył otoczenia, nikomu krzywdy nie zrobił, więc sąsiedzi nie dzwonili na milicję / policję. Gdy miałem już prawo jazdy, pokazał mi świat ;-). W porywach dojechał nawet do Wisły, 660 km w jedną stronę. Udany, bezproblemowy, niezawodny, prawie 200 tys. km bez remontu silnika. Jeszcze jeździ, ale dogorywa zżerany przez rdzę. Waham się co z nim zrobić. Złomować żal, ale staranny remont pochłonie kilka tysięcy. Fiat 125p - odrestaurowany po kilku latach zdobienia garażu w nietypowej pozycji (na kołysce). Pierwszy samochód przez duże S. Prowadził się jak miniaturka krążownika amerykańskiego. Kursowałem nim bez prawa jazdy, zanim zmienił właściciela. Z wydechem od Poloneza pięknie gwizdał na 3. biegu powyżej 70 km/h. Tarpan 233 (!) - jeździłem nim zaopatrując sklep warzywniczy. Miał kilka niezwykłych cech - zapalał na resztkach prądu, a nawet gdy woltów w baterii zabrakło, potrafiłem go odpalić ''na pych''. Samemu! Wielki ukłon dla przedtopotowego, ale wyjątkowo elastycznego silnika S21 - przejechałem kiedyś 20 km, w tym 5 km przez miasto, mając wkleszczony trzeci bieg, bez możliwości wysprzęglenia. Żaden inny silnik nie poradziłby sobie w podobnej sytuacji. Opel Kadett E 1.6 S Caravan - Pierwszy zachodni. Odsłużył nam ponad 200 tys. km zanim zmienił właściciela. Bezpłciowy, ale co najmniej dobry pod każdym względem. Skoda Garde z 1983 roku (wczesny Rapid) - Moja samochodowa miłość od pierwszego wejrzenia. Nauczyła mnie zarabiania pieniędzy. Najpierw żeby zdążyć ją uratować od zajechania przez poprzedniego właściciela :evil:, a potem żeby reanimować i utrzymać. Rzadki egzemplarz, nr 3152 z serii około 11,000 sztuk Gardówek. Ma kilka bajerów, o które Skodę trudno podejrzewać. W porównaniu do E30 316i jest niezbyt ergonomiczna w kilku punktach wnętrza, dramatycznie mułowata, mniej poręczna, słabiej radzi sobie przy szybkiej jeździe. Jest jednak wygodniejsza, lepiej wyciszona, z doskonałymi fotelami przednimi i z niepowtarzalnie gaworzącym silnikiem (tonacja miękko burcząco-mrucząca). Żeby delektować się Skodą, trzeba być w odpowiednim stanie ducha i unikać ruchliwych tras, bo wyprzedzanie słabo jej wychodzi. Na pewno ma w sobie to COŚ, bo angielski tygodnik ''Motor''; po teście drogowym nadał jej ksywę ''Porsche 911 dla biednych'';. Chwilowo jest nieczynna (remont hamulców). Trzymam ją, aby powtarzać wspaniałe uczucie, które towarzyszyło mi przy pierwszej jeździe moim własnym samochodem! :cool: Do 2008 roku ma osiągnąć stan bliski fabrycznego (u Skody nie jest to strasznie droga zabawa) i zaczniemy latać na zloty oldtimerów. Ale wcześniej przyjadę na zlot BMW :-) Opel Corsa B 1.5 D - Wielka pomyłka. Kupiony od znajomych (błąd, błąd, błąd), więc bez solidnego sprawdzenia stanu technicznego. Bardzo tani w eksploatacji, dostatecznie szybki, zasadniczo niezawodny. Niestety, powypadkowy, jak się okazało niestarannie naprawiony, z kilkoma dziwnymi felerami i z upierdliwym akustycznie klekotem pod maską. Po pierwszych kilkuset kilometrach wiedziałem, że umoczyłem. Pożegnałem to z ulgą, po 10 miesiącach i 40 tys. km leczenia bólu głowy po dłuższych jazdach i szukania okazji do sprzedaży. Nie spodobał mi się do tego stopnia, że ''nie zdążyłem'' go przerejestrować na siebie.
-
Skądś znam te objawy, czasem pojawiają się w mojej M40, w identycznych okolicznościach. Będę krakać, ale wymiana świec, kabli VN nie pomoże, choć nie zaszkodzi. Wiemy, że na czkawkę jednorazowo pomaga przegazowanie. Czy powtórne odpalenie silnika pomaga na kilka, kilkanaście sekund i czkawka zaczyna się od nowa? Czy silnik zapala bezproblemowo w wilgotny dzień po nocnym postoju, a świruje tylko, gdy jest ciepły lub lekko ostygły? P.S. Tak sobie koncypuję na boku ;-) Wymieniałem palec rozdzielacza, nie ruszałem kopułki, bo nie było potrzeby. Zastanawiam się, czy to właśnie kopułka nie jest sprawczynią zamieszania? Odrobina wilgoci uwięziona w kopułce wcale nie musi przeszkadzać na zimno. Ale gdy silnik jest ciepły-gorący woda paruje, osadza się na stykach, palcu, ściankach kopułki. Przegazowanie pomaga, bo szybko kręcący się palec rozdzielacza w końcu "odwiruje" wodę, cień wilgoci, który się go uczepił.
-
Sprecyzuj objawy, bo twój opis jest chaotyczny i niewiele można z niego wywnioskować.
-
Mniam, mniam! Ciułam gotówkę na koncie na takie okazje! 14-letnia 320i, ale naprawdę wyjątkowa www.tinyurl.com/35g4b To prawie mój ideał. Zakładam, że przebieg jest faktycznie tak śmiesznie niski. Szkoda, że ma 3-biegowy automat. Niezbyt pasuje do mało elastycznej dwulitrowej szóstki. Ale i tak ślina cieknie mi na klawiaturę. 8) Marzy mi się 6-cylindrowa E30, najlepiej 325i, z możliwie małym przebiegiem, nie katowana, nie zdresowana, nie tuningowana, całe dotychczasowe życie jeżdżąca po normalnych drogach, z normalnym użytkownikiem za kierownicą. Trudno taką znaleźć, ale ta sztuka pokazuje, że prawdziwe rodzynki się zdarzają. Mam nie wygasającą, wielką słabość do klasycznej E30, o wiele większą niż do nowszych modeli, nie tak poręcznych, niekoniecznie bardziej niezawodnych i dużo droższych w utrzymaniu. Tylko chciałbym mieć dobrą bazę, czyli świetnie utrzymany, mało zmęczony egzemplarz z końca produkcji. Mojej 316i jeszcze sporo brakuje do ideału, za sprawą poprzedników :evil: Poza tym M40, to nie to samo co M20. :P Ech, żeby tylko dłużnicy spłacili mi co trzeba, i żeby sprzedawca był gotów wpisać w deklarację celną np. 1000-1500 euro, chętnie bym przygarnął tę ''lalkę'' do swojego garażu. Nie miałaby bardziej troskliwego, świadomego technicznie opiekuna i równie kochającego pana w promieniu 500 kilometrów ;-)
-
nokerman, po prostu z ust mi tę listę wyjąłeś. Dokładnie to wszystko sypie się w E30! Ja zwracałbym uwagę na dźwięki w przeniesieniu napędu. Stuki przy zmianie biegów, jakieś osobliwe dźwięki (pomruko-grzechotanio-szumy, ciężko to określić) przy łagodnym ujmowaniu lub dodawaniu gazu, szumy i ciche klekotanie skrzyni biegów (cichnące przy wciśniętym sprzęgle) świadczą, że napęd będzie wymagał paru napraw.
-
Eeee, chyba szukacie problemu, którego nie ma. :roll: Wklepałem dane w arkusz Excela (specjalnie projektowany do obliczania prędkości na poszczególnych biegów, włącznie z uwzględnieniem profilu opon) i wszystko pasuje. Zakładając przełożenia skrzyni 1 bieg - 3,72; 2 bieg - 2,02; 3 bieg - 1,32; 4 bieg - 1,00 i 5 bieg - 0,81, do tego przekładnię 4,10 i opony 225/45 R 16 wychodzi 4200 obr/min przy 141 km/h na 5. biegu (a więc w granicach błędu obliczeniowego). Przy 3000 obr/min wychodzą prędkości (około) 1 bieg - 22 km/h, 2 bieg - 40 km/h, 3 bieg - 62 km/h, 4 bieg - 82 km/h, 5 bieg - 101 km/h. TomekZ, wygląda, że to raczej twoja dawna 318i miała założoną przekładnię z mniejszym przełożeniem niż nominał. Poza tym prędkościomierze nie są dokładne, zwykle parę procent zawyżają. Mój przy 110 km/h zawyża o 2 %. Aha, jeszcze jedno: opony 225/45-16 są idealnym odpowiednikiem 195/65-14 standardowych dla 318is.
-
To jest moja ;-) chłodnica: http://130rapid.w.interia.pl/Chlodnica.JPG Rdzeń (bez bocznych zbiorników) ma 38 cm szerokości.
-
Jest sprawca przepalania bezpiecznika nr 10 - wiązka zasilająca światła cofania przetarła się między skrzynią a dźwignią zmiany biegów (wiązka nie ma nic wspólnego z dźwignią, tylko tą drogą wchodzi do tunelu wału napędowego). Przetarty kabel dotykał do masy Elektryk miał dobrego nosa ;-) Według jego doświadczenia 8 na 10 przypadków dziwnych zwarć w obwodzie bezpiecznika obsługującego m.in. światła cofania, to właśnie ich obwód jest sprawcą problemów. Naprawa ca 10 zł plus trzy bezpieczniki przepalone w ramach testów :-)
-
A zdjęcie jakieś możesz zapodać???
-
Dzięki wszystkim chętnym (red_30e!), moje śledztwo dało efekt. Jestem już oświecony ;-). Moje bi-em-dablju nie jest pochamęcone, tylko mądra książka podaje niepełne informacje! Bezpiecznik nr 10 zabezpiecza także przekaźnik K7, który obsługuje obwody dmuchawy nawiewu i elektrycznych lusterek. Nie zmienia to, że od wczoraj co chwilę pali się bezpiecznik nr 10. Ciekawe, dopóki samochód stoi jest OK, można robić wszystko, wystarczy że wyjadę na drogę, 200-300 metrów, pach, przepalony. Do środy przyjdzie mi odstawić BMW do garażu, pożyczyć Suzuki. Bez dmuchawy i lusterek da się jeździć, ale bez wskazań temperatury silnika i ciśnienia oleju mam duszę na ramieniu. :oops: Od środy rana szukam spina razem z elektrykiem. Gdy znajdziemy sprawcę, podam go wam na tacy :twisted:
-
Dzisiaj przepalił mi się bezpiecznik nr 10. Nic nietypowego. W mądrej książce, którą mam, zapisano, że ten bezpiecznik 7,5 A obsługuje wskaźniki, komputer pokładowy i światła cofania. Faktycznie, przestały działać światła cofania, diody serwisu, paliwowskaz, wskaźnik temperatury silnika i... dmuchawa nawiewu :shock: Dziwne, bo wg książki dmuchawa powinna być podłączona pod bezpiecznik nr 20 (30 A - dmuchawa, urządzenie klimatyzacyjne). Zaczynam podejrzewać, że któryś z poprzedników pochachmęcił coś przy zestawie wskaźników. Drodzy posiadacze E30 316i lub 318i (po VIII 1988), zróbcie dla mnie eksperyment - wyjmijcie bezpiecznik nr 10 i napisze co wam nie działa po włączeniu stacyjki. Plizzzz!
-
Te dane są dla trójki E30, ale rzędowa dwulitrowa szóstka 12V z 520i jest identyczna jak 320i (wersja od grudnia 1986 r.). Termostat - początek otwarcia 80...88 st. C (akurat tu, im wyższa temperatura tym lepiej), pełne otwarcie 95 st. C (bezwzględnie tyle musi być). Jedynie słusznych marek temostatów nie będę podpowiadać, bo i tak kupowanie ich to ruska ruletka. Według moich szacunków jeden na pięć-osiem nowych temostatów nie trzyma parametrów. Chcesz być spokojny to kup w sklepie BMW, według katalogu, chociaż zapłacisz dużo drożej. Wisko - bezpośrednio nie ma nic wspólnego z temperaturą płynu. Reaguje na temperaturę ogrzanego powietrza wypływającego z chłodnicy. Włącza się gdy powietrze ma ponad 75 st. C, wyłącza się przy 65 st. C. Dlatego w BMW nie wolno zasłaniać chłodnicy zimą, bo wisko może nie włączyć się, gdy będzie potrzebne.
-
Rzędowa szóstka 129 KM ma termostat z temperaturą pełnego otwarcia 95 st. C. Według zapisków BMW, toleruje początek otwarcia w sporych widełkach 80-88 st. C (chociaż wedlug mnie najlepszy byłby termostat 88-95 st. C). Wygląda więc, że silnik w twoim 520i rozgrzewa się trochę za bardzo. Za normalną temp. można byłoby uznać raczej 90 st. C. Ale skoro temperatura trzyma się w granicach normy, to nic dramatycznego się nie stanie. Zakładając, że pomiar temperatury był zrobiony OK, sprawcą może być nieoryginalny "za ciepły" termostat (otwierający się trochę za późno). Można byłoby go wymienić na optymalny, np. przy okazji wymiany płynu chłodzącego.
-
Wisko pada zwykle na skutek wcześniejszego błędu mechanika, gdy trzeba je zdemontować przy okazji dziubania w silniku. Zdjęte wisko MUSI leżeć w odpowiedniej pozycji, najlepiej takiej samej jak w samochodzie, czyli np. oparte o ścianę. Wystarczy kilka godzi leżenia na płask i macie gwarancję, że wisko zdechnie w ciągu następnych paru miesięcy "z niewiadomych przyczyn". Firmowe pudełka markowych sprzęgieł są tak wyważone, że położone w złej pozycji, same przewracają się na bezpieczną stronę (!)
-
Mam to samo. Raz na kilka tygodni zdarzy się, że wskazówka temperatury krotochwilnie wskakuje na 3/4 skali. Wystarczy puk puk w zegary i zaraz grzecznie wraca na połowę skali. Niemcy projektowali połączenia elektryczne w zestawach wskaźników na normalne drogi, a nie na Camel (Polish) Trophy. :lol:
-
Odpukać przez 42 tys. km jeżdżenia na syntetyku nie pojawiły się żadne wycieki oleju. W planie mam remont "dołu" silnika. Do apetytu na paliwo i dynamiki nie ma najmniejszych zastrzeżeń, ale zaczynają już postukiwać panewki. Przy gorącym silniku dźwięk nachodzi falami, pojawia się i znika. Przy rzeczywistym przebiegu co najmniej 250-300 tys. km (licznikowe 207 tys. km, ale w cuda nie wierzę) i poprzednich właścicielach palących gumy, tudzież rozwalających miski olejowej o krawężniki, "dół" wytrzymał dość długo. "Góra" i "środek" są w bardzo dobrym stanie, głowica po wymianie popychaczy i wałka rozrządu przy 185 tys. km, tuleje i tłoki pożyją jeszcze co najmniej 150 tys. km.
-
ecru, obyś miał rację!
-
0,16 A niby możliwe, ale jakim cudem moje E30 odpaliło po 6 tygodniach postoju (tuż przed remontem głowicy), jakbym zgasił je dzień wcześniej. Akumulator nie był odłączony (bo postój miał być krótszy), zegar chodził, alarm aktywny. Baterię mamy 60 Ah, ale już wiekową.
-
Niestety, wygląda jakby zdychały popychacze hydrauliczne - pięta achillesowa M40. Niekiedy mają skłonność do zacierania w pozycji "rozprężony", a wtedy zawory się nie domykają. Wystarczy jeden popychacz niesprawny w ten sposób i cylinder, z braku kompresji, wyłącza się z pracy. Moje E30 to już odchorowało. Miało dni gorsze i lepsze. Raz wydawało się, że popychacze są OK, innym razem stukały głośno na zimno, to znów gorący silnik pracował "na trzy gary" (zwłaszcza po tym gdy się go pogoniło na wyższych obrotach). Charakterystyczne, że na tą ostatnią przypadłość pomagała jak ręką odjął kilkuminutowa przerwa w jeździe. Dobrym doraźnym lekarstwem okazał się.... olej syntetyczny. Ku zgrozie mechanika, który wlewał go w silnik, twierdząc że robię wielki błąd. 8) Skończyło się na wymianie wszystkich popychaczy i wałka rozrządu, bo poprzednik za długo ignorował te objawy i lał mineralny 15W/40 plus zagęszczacz. :evil:
-
Włączasz długie i nastaje jasność? Pasażerowie pytają o zmierzchu "Czy masz włączone światła?" :lol: Miałem to samo. Rozebrałem. Odbłyśniki soczewek były już wypłowiałe ze starości. Kupiłem dwa kompletne nowe reflektory mijania (a raczej zestaw do samodzielnego montażu: soczewka z gniazdem żarówki + szkło reflektora z drugim lustrem i "lupą") w hurtowni części karoseryjnych. Ca 737 zł. Tanio! Sklep BMW Smorawiński życzył sobie za to samo 1200 zł. :shock: Teraz gasząc długie, wyłączam tylko "drugi plan" przed samochodem (powyżej 50 m). "Pierwszy plan" (poniżej 50 m) jest oświetlony prawie tak samo dobrze na krótkich, jak i na długich. Inna jazda!!! Uważaj! Sprawdź, E30 miała soczewki Bosch lub Hella. Bosch jest o 30 % tańszy. Ja miałem pecha (Hellę) ;-) Soczewki tych marek nie są współzamienne - nie wpakujesz soczewki Bosch jeśli masz Hellę. Chyba że wymienisz cały zespół - czyli reflektor mijania i drogowy ze stelażem do ich montażu w karoserii - ta zabawa przy nowych częściach kosztuje 1600 zł!
-
Właśnie zamówiłem części do wymiany przednich hamulców (tarcze, klocki, elastyczne przewody, plus pewnie coś tam jeszcze, bo "dziadki" tak już mają, że w praniu wychodzą nowe plamy ;-) Wymiana w ciągu tygodnia, góra dwóch. Bedę wiedzieć, czy potrzebne są spec-narzędzia, ale z opisu wymiany wynika, że w E30 wystarczą typowe.