Nie doczekałam się rzetelnej odpowiedzi ale nie ma złego co na dobre by nie wyszło.Otóż okazuje się,że praktyka jest najlepszym nauczycielem.Nie pozostało mi nic innego jak samej zakasać rękawy,bo na obczyznie o zyczliwa duszę i to jeszcze ze znajomoscią tematu w moim przypadku to tragedia.Jak wspomniałam na poczatku mam pecha nie tylko do aut ale i do fachowców.Tych,których spotkałam tu w IRL pieniadze liczyć umieją,inaczej by tu nie przyjeżdżaliTo nie to co Klub beemkowiczów.A odkryłam te stronę całkiem niedawno i to przypadkiem.Nie przejmuje się,że odpowiedzi nie uzyskałam,bo czytajac zagadnienia pojaśniało w mojej głowie.Czas tez kiepski,bo przedświąteczny.Ludzie mają może ważniejsze sprawy.Ale do rzeczy;w mojej beni ktoś włożył zaślepkę wyciętą z blaszki jakby po konserwie między przepływomierz(taki odlew aluminiowy przykręcony do kolektora ssącego,do którego dochodzą 2przewody gumowe i jeden metalowy).a rurkę metalową prowadzącą do kolektora wydechowego.Każdy zapyta;"PO CO"? Rózne myśli mi do głowy przychodzą.Może mi ktoś da logiczną odpowiedż?Lecz najbardziej zastanawia jedno.Auto od dnia zakupu było słabe i dużo paliło.Po remoncie głównym(włącznie z wymianą głowicy) prktycznie też się nic nie zmieniło.Remont był,bo miałam okazję widzieć odbite ślady na tłokach po zaworach jeszcze przed wyjęciem silnika.Powiedzcie jak można zdemontować głowicę bez odkręcania tej nieszczęsnej metalowej rurki.Osobiście unikam odkrecania elementów przy kolektorze wydechowym,jeśli to możliwe.Więc zaczynam wątpić w remont główny a moze mechanik chciał mnie jeszcze raz uderzyć po kieszeni? Pozdrawiam wspóltowarzyszy niedoli.Wioletta. :)