Tak, ja miałem, w Rumunii. Na szczescie nie rozciełem opony, tylko wyszedł mi bąbel z boku. Opona 20'' ROF. Nigdzie nie kupisz od reki. Zamowilem w internecie - przyszła nastepnego dnia, kurierem, ale było to w wiekszym mieście. Wulkanizatora tez trzeba szukać - byle pan Popescu nawet nie chciał się podjąć jak uszłyszał, ze chodzi o ROF. Nie mają sprzętu. W końcu wujek google pomógł. Podsumowując, na dzikie kraje tylko dojazdówka i lewarek, lub opony ROF max 18'' W innym dzikim kraju (Niemcy) moi koledzy stracili cały dzień na znalezienie serwisu z oponą RF, która uległa uszkodzeniu. Po prostu musiała być identyczna. Innej nigdzie nie chcieli założyć. Dobrze, że jechali w dwa samochody, było czym poszukiwać. Wniosek: zawsze, zwłaszcza za granicą, koło zapasowe Fajne zasady, ale jedziesz zapakowany po sufit- np. na narty z rodziną to nie ma na to miejsca- po prostu. Tak jechałem w Alpy i też z tą myślą gdzieś z tyłu głowy. Niedziela noc, jak coś się stanie, to kiblujesz do poniedziałku rana na mrozie. Słaba opcja, ale musiałem jechać z tym ryzykiem (niskim bo niskim, ale zawsze)