ech, z wodą są przygody. ostatnio wracając do domciu (ubiegła niedziela, lokalizacja: Polska centralna) drwał nas deszcz. lało tak, że w pewnym momencie musiałem zjechać na parking przy przydrożnym barze. a tam doły i kałuże, myślałem, ze woda dostanie się do wewnątrz auta przelewając się ponad progami... po chwili ruszyliśmy dalej, jednak za chwilę przygasły światła, wycieraczki ledwo dawały radę - ładowanie było mega-słabe. najciekawsze, że po dwóch dniach od zdarzenia, kiedy sprawdziłem poziom ładowania, wszystko wróciło do normy. prawdopodobnie zalany został alternator i gdzieś dostał się jakiś brud. druga opcja - gdzieś na kablach pojawiło się jakoweś przebicie. już nie będę nawet wspominał, że ABS wariował, kontrolka zrobiła prawdziwą dyskotekę. w chwili obecnej, po dosyć dokładnym wysuszeniu, jest wszystko OK. aha, z silnikiem nic się nie działo, chodził na wszystkich "garnuszkach" bez najmniejszego problemu. auto: E36 325.