Wężyki od podciśnienia zmieniłem wszystkie. W sumie to wszystko jest w jak najlepszym porządku, lecz męczy mnie jedna kwestia dotycząca w dalszym ciągu tej naprawy. A więc tak kolektor był zdjęty by zablokować wał, następnie po założeniu całego osprzętu (koła pasowego + paski) włącznie z kolektorem samochód został odpalony, silnik zapalił bez zająknięcia lecz pojawił się niebieski dym z rury jak z jelcza i po około 30 sekundach przestało. Dostałem informacje że po ponownym założeniu kolektora wszystko musi się ułożyć i wszelkie zanieczyszczenia z kolektora które wpadły dalej przepalają się, do tego przydała by się wymiana filtra powietrza bo był dość zabrudzony. Po naprawie i zdiagnozowaniu usterki w postaci wężyków od podciśnienia wszystko chodzi w jak najlepszym porządku. Auto stało pod chmurką wczorajszej nocy przez około 12h gdy chciałem odpalić temperatura otoczenia oscylowała w granicach 6 stopni Celsjusza.Po odpaleniu auto zaczęło dymić tak samo jak u mechanika po 30 sekundach przestało. Dzisiaj natomiast gdy wyjeżdżałem (silnik był zimny) nie było widać żadnego dymu (silnik na pewno był zimny) Nie występuje - falowanie obrotów, drżenie silnika, nie puszcza "bąków", nie mam oleju w płynie chłodniczym, pod korkiem oleju nie ma "mazi", spadków mocy nie odnotowałem chodzi nawet lepiej po zmianie tych wężyków niż wcześniej. Niebieski dym pojawił się dopiero po założeniu z powrotem kolektora, wcześniej nie występował. Mechanik ma racje z tym "wypalaniem" ? ps. Zanieczyszczony filtr powietrza może odpowiadać za niebieski dym podczas odpalania na "zimnym" ? Filtr na pewno wymienię jednak dobrze było by wiedzieć na przyszłość że mogą być takie cyrki z nim. Dodam jeszcze że podczas diagnostyki komputerowej wyszło na jaw uszkodzenie termostatu EGR. Może on też mieć wpływ na to dymienie ?