Witam Kiedyś też moja żona miała "stłuczkę" a sprawczyni była z samopomocy. Bardzo ciężko się z nimi gada po dwóch dniach przestałem rozmawiać w oddziale na miejscu tylko od razu w centrali. Rzeczoznawcę jak przyszedł wyceniać to wyśmiałem i pogoniłem ( wykonałem od razu telefon do jego przełożonych, że gość jest do niczego) zrobił wycenę (miałem wtedy e36 96 r. było to w 2001 r.) wyszło że 7000 zł (samochód dostał w słupek między drzwiami podłoga się pogieła no i wiele innych uszkodzeń) oddałem wtedy samochód na wycenę do ASO i firmie ubezpieczeniowej kazałem się z nimi kontaktować. Oczywiście wyszło, że uszkodzenia są ponad 70 % wartości (między innymi bak do wymiany ponoć przy większych stłuczkach trzeba wymienić bez względu na to czy dostał czy nie) i to oznaczało nieopłacalność naprawy chociarz o tym że do kasacji przesądziła pogięta podłoga która nie jest częścią do wymiany ani naprawy. Samopomoc to kiepska firma i ciężko się znimi dogadać ja w końcu swoje wywalczyłem i jeszcze ich skasowałem za wynajem samochody prawie na miesiąc czasu co ich zwaliło z nóg. Zresztą zaraz na początku poszedłem do prawnika który zajmuje się sprawami ubezpieczeń komunikacyjnych i to on poradził mi wiele " chwytów" na firmę ubezpieczeniową a w ogóle powiedział mi jakie mam prawa. Nie daj się zrobić należą Ci się nowe części bez żadnej amortyzacji to nie AUTOCASCO . To by było tyle na szybko dużo można by było o tym pisać. Pozdrawiam