A co jest złego w tym że wjeżdżam w zakręt z długimi włączonymi, skoro Ty jadąc z przeciwka jesteś tak naprawdę z boku w stosunku do plamy moich świateł?? Nie mówię tu oczywiście o jeździe na przeciw siebie ale sytuacji gdy obaj jeszcze jesteśmy tuż przed zakrętem. dla mnie to zadna frajda ze komus przejade po oczach tak ze musi zwolnic i pomrugac galami coby nie walnac zaraz w cos.. zasada jest taka, ze przed zakretem i wzniesieniami sie wylacza (o ile sie nie myle jest to nawet w przepisach, ale dawno nie zagladalem w kodex wiec nie recze za to)... to jest szacunek do tych przed toba + kwestia bezpieczenstwa... nie raz jadac w polske w nocy mialem opcje ze jade zwykla polska droga 1/1, zakret jest, nieraz ostry, ja przed zakretem wylaczam, a tu mi wyjezdza lampion prosto po calej szybie... jedziesz zakretem i dostajesz na 2 sekundy biala plame przed oczami + pare skund gwiazdek... dlugie przeciez sa po to zeby ich uzywac... masz prosta droge, nie ma nikogo przed toba ani na twoim pasie ani naprzeciwko - wlaczaj, oswietlaj ile sie da.. ale jesli widzisz ze nadjezdza ktos albo zblizasz sie do zakretu czy pagorka (czyli ze zaraz moze ktos wyjechac kogo mozesz oslepic) - wylaczasz... za chwile znowu wlaczasz jesli jest pusto.... dla mnie to prosty ruch ktory poza tym ze jest jednym z elementow kultury to tez ostroznosci na drodze.. ktore chce otrzymac w zamian.... zreszta wiekszosc kierowcow tak czyni.... jesli juz jade gdzies daleko, najczesciej jest to w nocy i 90% kierowcow w trasie tak nawzajem sie szanuje.. tylko co jakis czas trafia sie 'taki' (bez epitetow), co mi i tak juz zmeczonemu po kilkuset km jazdy leci po galach reflektorem..