laska losu - mowisz jakby praca sprzedawcy nie polegala na tym, zeby urabiac klientow w celu sprzedania, tylko oczekiwac na znak z niebios. mnie smieszy, ze w ogole takie pensje istnieja w pelnym wymiarze godzin i jeszcze sie je ladnie nazywa 'systemem motywacyjnym'; ale wspolny jezyk to nie pensja, albo ktos jest profesjonalista i umie ten wspolny jezyk znalezc, albo nie... tak to jest z towarami luxusowymi, ze sila rzeczy sprzedawcow zazwyczaj na nie nie stac w takim stopniu jak klienta. inna sprawa, ze w polsce obsluga klienta w ogole jest na naprawde marnym pozomie, calosciowo, ale to inny rozdzial.