Witam Jak miałem jeszcze Opla stojąć na światłach koleś przyłożył mnie w tył. (pisał sms :mad2: ). Że trochę mi się spieszyło do domu (było jeszcze kawałek drogi) i nie chcielismy wzywać policji wziołem od kolesia oświadczenie o szkodzie i jego dane i pomalutku dojechałem do domku. Na drugi dzień wstawiłem samochód do warsztatu i miał przyjechać gość z PZU i wycenić szkodę. (Dodatkowo w PZU zażądałem zastępczy samochód na czas naprawy. ) Że nie było notatki z Policji Pzu dodatkowo żądało potwierdzenia od sprawcy przez PZU w jego miejscowosci. (oczywiście jak dzwoniłem w tej sprawie do ubezpieczalni to mówili że tym zajmuje sie ubezpieczalnia sprawcy i na odwrót). Po miłej rozmowie z kierownikiem :evil: PZU w sprawie szkody i samochodu zastępczego za parę dni dostałem odpowiedz że jest potwierdzenie i będzie szkoda całkowita. (Pomijając fakt że autem już jeżdziłem od jakiegoś czasu. ) Po telefonie z PZU dostałem informacje że mogę przyjechać do kasy o 8 i wypłacą pieniądze. Po przyjezdzie okazało się że nie mają tyle pieniędzy i aby przyjechał po 12. :duh: Po zapłaceniu za naprawę zostało mi jeszcze trochę pieniedzy :D. Po około tygodniu od wypłaty dostałem pismo z PZU że mogę wypożyczyć samochód na okres około 1,5 tygodnia. (nie skorzystałem) Cała procedura trwała ponad miesiac. Z tego co ostatnio wyczytałem to podobno ubezpieczalnie przy wycenie szkody aut starszych - części biorą jako zamienniki (lub używane np. blachy itp.), a orginalne dla samochodów na gwarancji.