A ja może trochę kontrowersyjnie, ale uważam, że te całe zabezpieczenia to przepalanie kasy, szczególnie te wszystkie magiczne powłoki. Kasy przy odsprzedaży nie odzyskasz, wszystkie uszkodzenia, które mogłyby wpłynąć na sprzedaż i tak usuniesz na własną rękę (a żadne zabezpieczenie przed nimi by nie ochroniło)... więc po co? Że się niby łatwiej myje? Zapłacić parę tysięcy, a potem uwiązać się na "przegląd powłoki", bo łatwiej umyć auto? Średnio mnie to przekonuje. Śmigam "golasem". Jakieś tam odpryski są, trudno. Przy odsprzedaży zrobię polerkę, może ze dwie zaprawki na największe odpryski i pójdzie z pocałowaniem ręki, bo inne tematy przypilnowane - olej w silniku, skrzyni itd.