
Bjoernrider
Zarejestrowani-
Postów
84 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Articles
Treść opublikowana przez Bjoernrider
-
Ale to są częste sytuacje niestety. Niestety też jeśli chodzi tylko o rysy czy wgniecenia, a część została wymieniona lub naprawiona bez szpachlowania to w sądzie sukcesu nie będzie.
-
Właśnie się dowiedziałem, że 17 maja dostanę kwity do rejestracji. 64 dni po terminie...Alle(qrwa)luja!
-
A po co to robić przy odbiorze lub zaraz po?
-
Chyba, że jakieś uszkodzenia powstaną w transporcie... To tez nie jest rzadkość.
-
Kwestia indywidualnych preferencji. Ja wolę basowe mięso niż dzwoniące w uszach trebble (kocham brzmienie głośników JBL). Zależy też kto jakiej muzy słucha. Jeszcze HK w BMW nie słyszałem, ale B&O w Audi za wybitny nie uważam. Jest bardzo dobry, ale nie powala i za drogi. Z testowanych przed zakupem ostatnio aut zdecydowanie Bowers & Wilkins w Volvo jest moim numerem 1. Jeśli ktoś słucha klasyki lub jazzu lepszego nie ma. Do rocka też się świetnie nadaje, chociaż klasyka i jazz na nim wyciągają z butów. Z ceną oczywiście przegięli. Zasadniczo uważam, że audio może być tak dobre, jak wyciszenie wnętrza. Włożony do Stingera B&O czy B&W robiłby wrażenie jedynie na logiem producenta.
-
I to jest słuszna koncepcja.
-
Długo wytrzymałeś.
-
Wieje, wiało i wiać będzie jeszcze bardziej. Dotąd nie jeździłem autem, które na wiatr byłoby obojętne. Nie jestem też wstanie wskazać jednego, które wygrałoby klasyfikację odporności na podmuchy. Wczoraj na S3 rzucało jak szmatą moim 508 sedan, który uważałem za wzór stabilności na prostej. Mniemam, ze jak będzie wiało 60-70km/h to i Aventadorem będzie miotać.
-
Diler ma na szybkość transportu taki wpływ, jak procentowy przyrost masy tuczników na biegunowość Ziemi.
-
Widzę, że jest to "poważny" problem dla wielkiego BMW. Moje zamówienie też się obsuwa z uwagi na brak zamówionych listew piano black Kiedyś, kiedy jeszcze siedziałem w częściach z tworzywa, zdarzały się już podobne problemy. Części lakierowane piano black są malowane farbą utwardzaną za pomocą UV. To z dostępnością tego właśnie utwardzacza był kłopot. Wówczas poślizgi były też w innych działkach, np. Brembo w Dąbrowie G. używa takiej farby UV do pokrywania tarcz hamulcowych. Może historia się powtarza.
-
Umówmy się, jeśli będziesz zadowolony z auta i napalisz się na kolejny model, nie zrezygnujesz z zakupu bo sprzedawca lat temu kilka nie podał Ci nazwy statku wiozącego samochód. Jeśli zaś zechcesz spróbować czegoś innego, to i tak spróbujesz. A BMW gwałtowny odpływ klientów raczej nie grozi, więc się nie obawiają. Nie chodzi o zmianę marki, tylko handlowca : )Jak trafisz handlowca usztywnionego przy rozmowie np. o rabatach i jeszcze olewa Cię w obsłudze 'po zamówieniu', to następnym razem pójdziesz do innego handlowca, nawet w tym samym salonie. Stąd handlowcy też walczą o utrzymanie swojego klienta, bo nawet jak sam wrócisz dopiero za kilka lat, to być może w miedzyczasie polecisz go komuś ze znajomych. A każdy klient = prowizja. Jeśli tego nie widzisz i skupiasz się na zmianie marki 'bo ktoś komuś nie podał statku' to inaczej nie wytłumaczę :) Co do konieczności dbałości o klienta trudno się nie zgodzić. Jednak czasy mamy takie, że nie trzeba naganiać do salonu. Rzadko który sprzedawca aut myśli kilka lat do przodu. Jeśli chodzi o marki, powiedzmy, premium przywiązanie klientów jest bardzo duże. Kręcą się oni między kilkoma i cyklicznie wracają, ale są i tacy, którzy świata poza jedną nie widzą. Oczywiście są sprzedawcy zajarani podobnie jak klienci niektórzy, wtedy zaiskrzy i idzie biznes. 10 lat byłem mężem takiej jednej, co samochodami handluje i uwierz mi, nie trzeba włazić w dupę bo wrócą. Oczywiście nie mówię o totalnym bydle wobec klienta, ale im droższe auta, tym większe buractwo i bardzo lubiące włazić na głowę. Telefony o dowolnej porze z pytaniami, pretensjami o chłód na zewnątrz, seksistowskie podjazdy i ciągłe k...a "klient ma zawsze rację", "bo nie kupię","a konkurencja to czy sro"... W premium normą jest: - klient dzwoni i pyta o rabat chociaż auta nie widział na oczy bo "nie wie czy mu się opłaca jechać" - jedna łatka już jest - klient przychodzi na jazdę próbną, potem drugą, potem chce auto na weekend, żeby żona pojeździła; dostaje (czasami), auto wraca a w środku chlew - klient wydaje na auto kilkaset tysięcy, chce gratis dywaniki za 500 (jeden dzwonił 2 dni przed odbiorem auta w sobotę o 21.00; kupował Q7), albo gadżet w postaci modelu, czapeczki, parasola...(bo nie kupię) - na początku określa budżet na ileś tam, dostaje ofertę na tyleż, stwierdza, że drogo - dzwoni codziennie, albo co drugi dzień spytać czy już jedzie - wydaje ciężkie pieniądze, w leasingu albo na kredyt, po czym nie przyjeżdża do serwisu bo jest za drogo - przychodzi znajomy klienta, który twierdzi, ze tamten twierdzi, że jedli mu z ręki i kupił auto za pół ceny i cała masa innych... Prowadzi to do sytuacji, kiedy klient pojawia się w salonie myśląc, że jest królem życia, a widza go jak wieśniaka. Co do upustów, rabatów...dostaje każdy, cennik jest tak podciągnięty, żeby klient dostał najlepiej 2 cyfry, im ma więcej klasy, mniej "klient ma rację" i ciśnienia na rabat, tym łatwiej go dostanie. Mowa rzecz jasna o sporej grupie, a nie całości. Moje natomiast osobiste spostrzeżenie jest takie, że poza jednym salonem we Wrocławiu, wszędzie, gdzie odbierałem auto, przy następnym już pracowali inni ludzie. W Fusie, gdzie kupowane jest moje auto, facet, który mi je sprzedawał (bardzo dobra robotę zrobił zresztą) też już nie pracuje, a jego następca ma generalnie wyj...e
-
Umówmy się, jeśli będziesz zadowolony z auta i napalisz się na kolejny model, nie zrezygnujesz z zakupu bo sprzedawca lat temu kilka nie podał Ci nazwy statku wiozącego samochód. Jeśli zaś zechcesz spróbować czegoś innego, to i tak spróbujesz. A BMW gwałtowny odpływ klientów raczej nie grozi, więc się nie obawiają.
-
To tylko dobra wola sprzedawcy. Nie ma on wobec Ciebie żadnych powinności poza obowiązkami wynikającymi z umowy, a wpłata zaliczki nie czyni Cie właścicielem. Może i w Niemczech można. A tak na marginesie, po co właściwie mi taka aplikacja i ślęczenie nad tym? Może Tobie taka aplikacja nie jest potrzebna. Mnie też nie ale są ludzie, którym jest. Czemu są różne typy samochodów, chleba, wody gazowanej, etc. Każdy ma prawo wybrać co chce. Na tym polega wolność wyboru. Jak ktoś chce co 5 minut zaglądać do telefonu żeby zobaczyć co dzieje się z jego zamówionym samochodem to mnie to może trochę dziwić ale bynajmniej mu tego zabraniać nie będę. Też nikomu nie zabraniam spędzania życia na poszukiwaniu, który statek itp. Po prostu zauważam, ze to nie ma sensu.
-
Trafiłeś w moment, kiedy będzie szła seria z napędem zamówionym przez Ciebie, nie wszystkie auta w serii są już zajęte i spina się logistyka jeśli chodzi o dostawę wyposażenia. Zakład ma plan produkcji zrobiony na długo do przodu. Chodzi o podstawowe cechy takie jak rodzaj nadwozia, konkretny napęd itp. Wstrzeliłeś się w wolne miejsce mówiąc najprościej.
-
Przyspieszysz coś? Czy będziesz przeżywał obserwując dzień w dzień czemu tak wolno płynie? Przyjdzie po terminie, to się będziesz szarpał o rekompensatę czy karę. Do tego czasu żyj sobie spokojnie bo szkoda zdrowia. Auto póki nie jest opłacone w 100% nie jest Twoją własnością. Sprzedawcy ludzi, którzy się dobijają o takie rzeczy przed terminem określonym w umowie traktują w 90% jak najaranych buraków. Nie mają obowiązku ani śledzić zamówionych aut, ani informować na bieżąco klienta o tym. Słupki muszą wyrabiać, a tego się nie robi siedząc nad trackingiem. Sam sprzedawca, czy nawet importer ma bardzo znikomy wpływ na czas produkcji, transportu itp. i nie przyspieszy tego. Może im się nie chce, ale czemu miałoby im się chcieć skoro g mogą z tym zrobić. Moje auto jest miesiąc po terminie już, a ma być 2. Wylałem żal i do niego, i do floty. A skutek będzię albo żaden albo zrezygnuję z zamówienia bo termin się wydłużył dwukrotnie i był dwa razy przesuwany. Trochę nie masz racji. Jak kupuję skarpetki na Allegro to mogę śledzić przesyłkę. A tu wydaję min. 200K i co? W dobie internetów, kamer, trackingów i innych wynalazków zwykłą powinnością prawdziwego handlarza jest informacja dla klienta co dzieje się z jego zamówieniem. Tym bardziej jak zamówienie się obsuwa. Ciekawe dlaczego w Niemczech można otrzymać z BMW aplikację „My Car Is Born“podobnie w US, a my jak zwykle 100 lat za …. To tylko dobra wola sprzedawcy. Nie ma on wobec Ciebie żadnych powinności poza obowiązkami wynikającymi z umowy, a wpłata zaliczki nie czyni Cie właścicielem. Może i w Niemczech można. A tak na marginesie, po co właściwie mi taka aplikacja i ślęczenie nad tym?
-
Przyspieszysz coś? Czy będziesz przeżywał obserwując dzień w dzień czemu tak wolno płynie? Przyjdzie po terminie, to się będziesz szarpał o rekompensatę czy karę. Do tego czasu żyj sobie spokojnie bo szkoda zdrowia. Auto póki nie jest opłacone w 100% nie jest Twoją własnością. Sprzedawcy ludzi, którzy się dobijają o takie rzeczy przed terminem określonym w umowie traktują w 90% jak najaranych buraków. Nie mają obowiązku ani śledzić zamówionych aut, ani informować na bieżąco klienta o tym. Słupki muszą wyrabiać, a tego się nie robi siedząc nad trackingiem. Sam sprzedawca, czy nawet importer ma bardzo znikomy wpływ na czas produkcji, transportu itp. i nie przyspieszy tego. Może im się nie chce, ale czemu miałoby im się chcieć skoro g mogą z tym zrobić. Moje auto jest miesiąc po terminie już, a ma być 2. Wylałem żal i do niego, i do floty. A skutek będzię albo żaden albo zrezygnuję z zamówienia bo termin się wydłużył dwukrotnie i był dwa razy przesuwany. Ja w umowie mam termin dostawy, który jeśli zostanie przekroczony to mogę się domagać rabatu od kwoty zamówienia 0,04% za dzień zwłoki. Też powinniście mieć takie zabezpieczenie. No i OK. Masz sankcję więc sprawę masz jasną. Moje było zamawiane przez LeasPlan więc o rabaty to oni się mogą bić.
-
Przyspieszysz coś? Czy będziesz przeżywał obserwując dzień w dzień czemu tak wolno płynie? Przyjdzie po terminie, to się będziesz szarpał o rekompensatę czy karę. Do tego czasu żyj sobie spokojnie bo szkoda zdrowia. Auto póki nie jest opłacone w 100% nie jest Twoją własnością. Sprzedawcy ludzi, którzy się dobijają o takie rzeczy przed terminem określonym w umowie traktują w 90% jak najaranych buraków. Nie mają obowiązku ani śledzić zamówionych aut, ani informować na bieżąco klienta o tym. Słupki muszą wyrabiać, a tego się nie robi siedząc nad trackingiem. Sam sprzedawca, czy nawet importer ma bardzo znikomy wpływ na czas produkcji, transportu itp. i nie przyspieszy tego. Może im się nie chce, ale czemu miałoby im się chcieć skoro g mogą z tym zrobić. Moje auto jest miesiąc po terminie już, a ma być 2. Wylałem żal i do niego, i do floty. A skutek będzię albo żaden albo zrezygnuję z zamówienia bo termin się wydłużył dwukrotnie i był dwa razy przesuwany.
-
Panowie, pełna zgoda, że katowanie nowego silnika mądre nie jest, podobnie jak zimnego. Do tego absolutnie nie zachęcam. Zmierzam do tego, ze zwykły, myślący użytkownik tego nie robi i fiksować się na tym nie ma potrzeby. Jeśli raz się zapomni, nic się nie wydarzy. W instrukcjach umieszcza się przypadki, które wystąpiły (nie wiem czy wszędzie tak samo) więcej niż raz na 1 000 egz. W praktyce oznacza to bądź usterkę np., która coś spowodowała, bądź (częściej) kompletnego idiotę, który np. kręci bączki pod marketem przegrzewając furę w pół godziny. Zatem Panowie drodzy, na luzie, zdrowi na umyśle maja przecież rozsądek.
-
Co do hamulców pełna zgoda. A z silnikiem to jest sprawa mocno na wyrost.
-
Delikatniej. Docieranie silnika miało swoją instrukcję lata temu. Zasadniczo w instrukcjach piszą takie rzeczy, żeby się dureń nie dorwał jakiś i na czerwonym polu nie katował non stop. Mają też świadomość dwóch rzeczy, a mianowicie, że instrukcję mało kto czyta, szczególnie w omawianej sekcji. Kolejna sprawa to to, że awaria silnika wskutek "niedelikatnej" jazdy w początkowym okresie, pomijając ekstremalne przypadki, jest praktycznie niemożliwa do zwalenia jej na klienta. Siedzę w automotive od 18 lat. Najpierw części z tworzywa, potem osprzęt silnika. Obecnie turbosprężarki i kompresory. Dostawca Tier 1, chociaż obecnie nie do BMW.
-
Mówisz, porównujesz z Kią...Ma to sens? :wink: Zasadniczo chodziło mi o napęd, ciekawy byłem czy daje radę, chociaż zdziwiłbym się gdyby nie dawał. Dawno nie słyszałem o docieraniu silnika, tak od lat 90... :D
-
Powiesz coś o swoich wrażeniach?
-
Czy ktoś już jeździ 25d?
-
Aaaaha...
-
Rozumiem, ze byles przekonany ze Twoja X3 bedzie wyprodukowana w usa a tu RPA :) A to jest nowa fabryka (zburzyli stara i w jej miejsce postawli nowa) ...wedlug mojej wiedzy X4, Nowa X5 i X3 (wersje „M” )sa produkowane w USA. Akurat fabryka RPA nie budzi watpliwosci co do jakosci ...fabryka z tradycjami :roll: Zaciekawiłes mnie tą informacją więc zapytałem dealera jak to jest. Odpowiedź brzmiała że część jest robiona w RPA a część w USA. Moja miała niby w Ameryce być wyprodukowana. Ale tak jak piszesz chyba RPA ma lepsza jakość bo na dzisiaj miałem termin odbioru ale odwołali bo jest akcja serwisowa na pompy hamulcowe :duh: Akcja serwisowa a poziom jakości w zakładach to dwie różne rzeczy. Za jakość dostarczanych części odpowiada dostawca i to nie wina zakładu, że pompy są do poprawienia. Nie ma tu znaczenia czy to RPA czy Stany. Co do jakości w poszczególnych zakładach, standardy i wymagania są takie same, inaczej panowałby globalny bałagan w koncernie. Proces produkcji także wygląda tak samo, stosowane narzędzia, IT itp. Oczywiście mam na myśli ogół procesu, procedury, dokumentację, weryfikację itp. Wiadomo, że jeśli montuje się inne podzespoły bo inny model albo wersja, może się różnić. Zasadniczo więc dzielenie zakładów na lepszą i gorszą jakość nie ma sensu bo dopuszczalny odsetek claimów w wiodących koncernach to poniżej jednego promila (po zjechaniu z taśmy).