Torwald84

Serio - ten czujnik odpowiada tylko za sprawdzanie poziomu oleju. Zaświeci się tylko w krytycznym momencie. Jeśli raz na miesiąc sprawdzisz jego poziom, to nie bardzo widzę sens pchania się w wydatek ~450zł tylko po to, żeby nie widzieć kontrolki przez 5 sekund od uruchomienia auta (bo potem przecież gaśnie).

Kolega wyżej w sumie napisał co chciałem powiedzieć ;) Dodam tylko, że u siebie też mam ten sam cyrk z czujnikiem i... na razie nic z tym nie robię. Mam bagnet, więc poziom oleju spokojnie mogę kontrolować (bo za to on tylko odpowiada - czujnik). Brat ma nowszy model BMW i tam bagnetu już niet - polegać może tylko na czujniku, który wyświetla poziom oleju w postaci 5 kresek, każda po 200ml... Nie wiem kto wpadł na taki "genialny" pomysł - pewnie księgowy...

No jak na tych 17" auto ma stać i ładnie wyglądać albo wzbudzać szacun na dzielni, to bierz ;) Chociaż z drugiej strony to większy efekt robią niskoprofilowe... PS. Ktoś mi powie jak bardzo złym pomysłem są 215/45/R17? domyślnie powinny być 225 ale na felgach, które czekają na sezon letni takie akurat są założone...

To nie jest czujnik zapachu tylko coś bliżej czujnika czadu/tlenku węgla ;) Żeby zadziałał musiałbyś np. stanąć na światłach obok TIRa albo starego, kopcącego busa. W normalnej jeździ po mieście są marne szanse, że ci obieg zamknie. W lecie na smród z łąk/pól tez nie zadziała - testowałem. tutaj pomaga tylko refleks kierowcy/pilota :P

Siądzie, bo sprężyny potrzebują jakieś 2-3 tygodnie na ostateczne ułożenie. Pytanie o ile ;)

Też mi się tak wydaje... Szczerze mówiąc to nie spotkałem się z innym kolorem komory silnika niż nadwozia (mówię o oryginalnym kolorze). Tak na logikę - całe buda jest malowana na raz ;) W komorze nie ma tylko lakieru bezbarwnego, którym pokrywane jest nadwozie.

Na trasie to wiesz... Pytanie jak się po mieście jeździ, gdzie są dziury, nierówności i... krawężniki. Ja się zastanawiam czy na sezon letni swojego trochę nie obniżyć, ale będą 17" zamiast 16" i nie wiem czy nie będzie za sztywno. Co jak co, ale cenię sobie komfort jazdy jednak.

http://bimmer.work/ - wklep VIN i będziesz miał oznaczenie koloru - przecież jest taki sam jak na reszcie auta ;)

Potwierdzam - sam tak załatwiłem akumulator jak sobie radia słuchałem przy czyszczeniu auta. A potem zdziwienie, że nie było żadnej reakcji na przekręcenie kluczyka :duh: Kontrolki normalnie się świeciły...

Potwierdzam - sam tak załatwiłem akumulator jak sobie radia słuchałem przy jego czyszczeniu. A potem zdziwienie, że nie było żadnej reakcji na przekręcenie kluczyka :duh: Kontrolki normalnie się świeciły...

Dzięki panowie :cool2: - szczerze mówiąc to myślałem, że takie klucze to dużo większy wydatek. Pogadam z bratem, może zrobimy zrzutkę i kupimy. U niego są dwa auta i motocykl, więc więcej okazji do użycia ;)

Ja bym sugerował znalezienie mechanika, który nie ma dwóch lewych rąk i zna tą markę/auta... Sorry, ale na odległość nie da się postawić diagnozy, można najwyżej zgadywać albo zrobić listę rzeczy, które warto sprawdzić. A do tego potrzebujesz mechanika a nie pierdoły. PS. A może by tak resztę wtrysków sprawdzić? Skąd pewność, że są ok?

Jedź do kogoś, kto nie robi tego pierwszy raz to się dowiesz więcej niż na forum (i od razu a nie będziesz czekał aż ktoś odpisze). Jak już będzie ok to sobie kupisz dobry kabel. Adaptery na BT to można sobie wsadzić w buty...

Szarpnąłem się na matowe aluminiowe. Założyłem. Okazało się, że przesunęła się folia po lewej stronie i musiałem poprawić. Złożyłem, działa, ładnie wygląda (imho lepiej niż "chromowane"). Ofkors wszystko na odpiętym akumulatorze. Wszystko działa ;)

To napisz jakie masz - często się nie przydają, ale wiadomo, przykręcanie "na pałę" może drogo kosztować.

Kupiłem taki: http://www.castorama.pl/produkty/narzedzia-i-artykuly/narzedzia-reczne/klucze-i-wkretaki/klucze/zestawy/zestaw-narzedziowy-yato-1-2-i-1-4-72-szt.html#product Wszystkiego nie ma, ale zdecydowanie wystarczy. Dokupić tylko muszę giętką przedłużkę i łamaną przejściówkę 1/4" Do tego np. długie szczypce i będzie git. W Castoramie mają promocję i ceny są niższe niż nawet na Allegro. PS. Neo tools niby fajne, ale luzy w grzechotkach to jakaś porażka...

To ja dopiszę swoje 3 grosze: - bierz taki, jaki powinien być fabrycznie montowany (pojemność) - weźmiesz większy to będzie niedoładowany. Weźmiesz mniejszy to możesz go rozładować szybciej. - można brać taki z większym prądem rozruchu, czyli chociażby tą Vartę. Do tego szarpnij się na cyfrowy prostownik, chociażby z Lidla za 50zł i przestań katować te akumulatory oraz wydawać bez sensu kasę. Napięcia na poziomie 12,5V po nocy czy po jeździe są normalne. Napięcie ładowania powinno wynosić ~14,5V ale do ~14,1V są akceptowalne. Poniżej tego trzeba sprawdzić alternator. I tyle. Tu nie ma większej filozofii, no może poza wyborem normalnej marki a nie firm-krzaków typu Bull czy inne cuda. Kup markowy aku i tyle. PS. Na boga przestań odpalać auto codziennie, żeby sprawdzić czy spadło napięcie. To możesz zrobić miernikiem. A tak to obciążasz aku i będzie coraz bardziej pusty. A potem zdziwienie, że po tygodniu takich cyrków masz 12,1V i niedoładowany aku...

Dla potomnych... W sobotę miałem czas, to stwierdziłem że się z tym zmierzę. Wstyd powiedzieć ile mi czasu to zajęło, ale: - wszystko sprawdzałem po 2 razy, żeby nie popsuć - najpierw sprawdziłem czy zestaw działa (bez lutowania), potem założyłem i jeszcze raz sprawdziłem, dopiero potem polutowałem całość. Teraz wszystko bym ogarnął w jakieś 30 minut :P Peszel z kablami od przepustnicy puściłem wolnym otworem obok oryginalnych wiązek, więc wygląda jak fabryka (poza brakiem wtyczki przepustnicy, ale jak znajdę takową to zamontuję). Do tego zrobiony otwór w pudle z komputerem, więc peszel wchodzi idealnie do środka. Long story short - sporo pracy mnie to kosztowało (i ból pleców, bo auta nie podnosiłem, więc ciągłe schylanie się pod maską zrobiło swoje) ale efekt jest [bAD]. Auto gaśnie tak, że siedząc w środku niczego nie czuć. Serio - w porównaniu do tego co było to różnica jest kolosalna. Więc jakby ktoś się zastanawiał - to polecam :cool2:

Też zawsze sprawdzałem na zimnym a potem mechanik mi powiedział (co potwierdziło kilka innych osób i chyba nawet w instrukcji czytałem) że sprawdzać na ciepłym, po spokojnej jeździe.

Jak wszyscy to i ja ;) Aktualnie 7.8L według komputera - a bydle kłamie o niecały litr z tego co ustaliłem, niestety zaniża... Po mieście na zimnym silniku po 5km to bałbym się sprawdzać spalanie nawet :D Potem jakieś 8-9km obwodnicą i na nagrzanym już wg. "licznika" pali od 4L do 8L (100km/h vs jak mocniej depczę) Swoją drogą z takimi danymi "To spalanie jest przy zwykłej codziennej jeździe." to można najwyżej wróżyć. :mad2: Nawet pisząc "jazda po mieście" to guzik daje. Jedynie właściciel danego auta może stwierdzić, czy spalanie mu wzrasta podczas codziennej jazdy, bo robi (z założenia) tą samą trasę. A powodów może być milion - od opon, przez temperatury, po słabo nagrzewający się silnik, wtryski i chgw co jeszcze. PS. Na krótkich odcinkach i niskich temperaturach to i 15L jest do osiągnięcia bez problemu ;)

Wydaje mi się to, wydaje tamto... Zmierz poziom oleju w określonych warunkach, np. na ciepłym silniku, jakieś 5-10min po zgaszeniu silnika. Wtedy można będzie powiedzieć czy coś się dzieje. No pytanie ile go obecnie masz - na max? W połowie bagnetu? PS. chyba nie muszę tłumaczyć, że na zimnym będzie inny pomiar niż na ciepłym?

1. Spryski powinny być, więc albo zderzak był wymieniany albo ktoś sobie lampy wymienił. Wklep VIN tutaj: http://www.bmwarchive.org/vin/bmw-vin-decoder.html to się dowiesz co miałeś fabrycznie 2. Jeśli światła kiepsko świecą (stań i popatrz po prostu) to do wymiany żarnik. No i oczywiście dwa na raz (i nie oszczędzaj, bo te tanie szybko padają). 3. Odbłyśnik też do sprawdzenia i ew. wymiany. Ja obstawiam, że ktoś dołożył sobie xenony (bo "soczewek" w compactach nie było) najniższym kosztem, czyli mocno przechodzone używki (i pewnie klejone).

No to gratuluję stosunkowo szybkiej naprawy usterki. Napisz może ile cię to kosztowało (dla potomnych) i ew. dopisz do tytułu tematu np. [ROZWIĄZANY] jakby ktoś w przyszłości miał podobny problem.

Może ja dziwny jestem, ale oddałbym go do regeneracji i sprawdzenia. Dostajesz wtedy jasny obraz w jakim jest stanie, czy warto regenerować. A jak zregenerują to wiesz jak ładuje i dostajesz gwarę na robociznę.

Jak spadnie śnieg albo będzie gołoledź to się przekonasz ;) A tak bardziej serio - to gorsza przyczepność na sam początek. Większe obciążenie przenoszone na mniejszej powierzchni, więc w zakrętach też może być kiepsko. Kto ci takie opony dobrał? Sam "na pałę" kupowałeś bez sprawdzenia rozmiarów chociażby na tabliczce na aucie?