Tak wtrące swoje trzy grosze. Dopóki na co drugiej stacji paliw nie będzie ładowarek i dopóki producenci nie zaczną montować do samochodów elektrycznych baterii,które zagwarantują w różnych warunkach i przy mieszanym użytkowaniu minimum 500km to elektryki nie mają sensu. Samochody spalinowe czy się to komuś podoba czy nie dają na ten moment największy komfort podróżowania. Z tankowaniem nie ma problemu,chcesz pojechać eko to jedziesz,masz ochotę deptać w podłogę to to robisz... A cała ta ekologia... Kurcze to jest tak bezsensowna dyskusja patrząc na działalność człowieka na naszej planecie,że choćby wszyscy teraz się masowo zaczęli przesiadać na elektryki i być eko to i tak pewnych zmian nie jesteśmy w stanie zahamować. Największym problemem jest brak naszego rozsądku. Popadamy ze skrajności w skrajność. Diesle kiedyś też były lobbowane a teraz są be. Chcemy przestawić się na elektryki,ale nie mówi się głośno o tym co będzie potem z bateriami,co się dzieje w przypadku kolizji auta elektrycznego z tradycyjnym wozem...