W maju br. po zakupie "jedynki" umówiłem się w ASO (Zdunek w Gdańsku) na wymianę napinacza. Do wymiany nie doszło, gdyż serwis stwierdził, że może tego dokonać jedynie na moją odpowiedzialność. W sumie wcale mnie to nie widzi - cóż innego mogli powiedzieć, gdy ich oczom ukazał się taki oto widok: http://prism.w.interia.pl/napinacz_tuning.jpg Doradca serwisowy stwierdził, iż nie wiadomo co było modyfikowane w środku, w związku z czym najpewniej konieczna będzie wymiana całego rozrządu. Koszt: ok. 3.000 zł (robocizna) + części. Jako że oferta wydała mi się średnio atrakcyjna finansowo, skorzystałem z usług nieautoryzowanego warsztatu (polecany m.in. na tym forum MOTO-SERWIS na Liczmańskiego w Gdańsku-Oliwie). Do wymiany poszedł łańcuch (strasznie rozciągnięty), szyna napinająco-prowadząca, szyna ślizgowa, dolne kółko łańcuchowe no i napinacz. Przy okazji okazało się, że oprócz napinacza także szyna ślizgowa doczekała się "tuningu": z jednej strony była ułamana a z drugiej upiłowana brzeszczotem... Za naprawę zapłaciłem 1500zł (robocizna + części kupowane w ASO).