Witam wszystkich BManiakóW! Mam gorącą prośbę do osób ktróre borykały się z dziwnymi dźwiękami z silnika M47N. Po krótce opisze historię mojego auta... Kupiłem ponad roku temu z przebiegiem 237tyś km - (raczej prawdziwy, nie wymęczony środek itd, zreszta jakieś kwity z przeglądów TUV mam). Jest to rocznik 10.2003 z automatem. Zanim kupiłem ten model zgłębiłem na ile mogłem większość problemów które mogły mnie spotkać. i tak, zaraz po kupnie zrobiłem FULL serwis: - Castrol 5w30 FST z filtrem Knecht (teraz mam LM TopTec 5w40 ale o tym za chwilę) - pozostałe filtry HENGST, - wkład odmy - świece żarowe - wywaliłem klapki i wstawiłem polecane na forum zaślepki - wyczyściłem EGR (dramatycznie zabity był ale działał) Autko kopciło na czarno przy każdej redukcji ale był trochę "delkatnie" ostatnio traktowany przez babkę która nim przejeździła 3 ostatnie lata. Generalnie na powyższą przypadlość pomaga mu dość konkretne przegonienie na trasie :) Wracając do tematu. Poskładałem wszystko do kupy uważając na wszelkie wężyki i czujniki (ciśnienia turbiny itp) - forum mnie przygotowało :) Z duszą na ramieniu odpaliłem auto i zagadał bez problemu, ale pojawiło się właśnie jakby pukanie najlepiej słyszalne z boku auta po lewej stronie. Dam sobie rękę uciąć że wcześniej tego nie było... Sprawdziłem czy wszystko poskładane OK i było i jest OK Zaniepokoiło mnie to pukanie. Pomyślałem że może to słynny Castrol choć wcześniej auto też jeździło na Castrolu ale miał przejechane na nim 30 tyś i wyglądał już tragicznie. Zmieniłem więc po jakimś czasie olej znowu stosując płukanę Liqui Moly i wlałem TopTec 4100 5w40 - nie pomogło. Dodam że najbardziej mam wrażenie puka na zimnym potem mniej, czasem w ogóle nic nie słychać. Auto jeździ normalnie, skrzynia też OK. Grzebiąc na forum zacząłem interesować sie kołem pasowym, ale coś mi swita że poprzedni właściciel mówił o jego wymianie i patrząc na nie podczas pracy nie widać żeby coś się działo złego. Teraz chodzi za mną wizja rozlatującego się wału i panewek :( Zastanawiam się czy nie zdjąć miski i nie pooglądać tego. Jakie są możliwości? Czy może coś się dziać z pompą oleju, czy raczej to cos z korbami? Ale czy wtedy przejeździłbym rok i ponad 20 tyś km bez awarii? Parę miesięcy temu wymieniałem wszystkie poduszki silnika Corteco/Lemforder (oryginały) bo już wibracje były podczas pracy i przy odpalaniu gaszeniu wyraźnie męczące. Po wymianie nie mogłem się nadziwić - taki szok. Niezauważalne odpalanie/gaszenie i brak wibracji, ale po tygodniu znowu wróciły i nie wiem czy to znowu któraś poduszka, łącznik elastyczny (koło pasowe niby OK) - ostatnio drugi raz zrzuciłem kolektor zeby wymienić jedną ze świec bo padła (po roku). Tym razem wymieniłem na nowo wszystkie uszczelki kolektora i wężyki podciśnieniowe (parę miesięcy wcześniej równiez zawór od turbiny - zapobiegawczo bo miałem wrażenie że za mało turbo pompuje - nadal trochę mniej jest niż chce DDE, ale minimalnie mniej) Nie mam pojęcia co to może być. Na jednym z filmikow próbowałem to uchwycić komórką, może ktoś rozpozna czy to może być to. Nagrałem jak byl jeszcze praktycznie zimny, jak zwiększam obroty szybkość pukania też się zwiększa ale mam wrażenie że najbardziej słychac na wolnych obrotach a panewki ponoć walą w całym zakresie i szczególnie na gorącym silniku i wyższych obrotach (przynajmniej tak się pocieszam) http://www.youtube.com/watch?v=cPb44JSKHmw Jak ktoś przebrnie przez tę litanię to proszę o komentarz. Jak to sprawdzić/zdiagnozować. Mam niedaleko warsztat - chlopaki rozbierali różne już silniki i raczej jak będzie coś nie tak w misce to wyczają, ale może na coś szczególnie zwrócić uwagę. Czy w ogóle tam zaglądać? Czy może coś z układem "olejowym" - zaznaczam że z kontrolką nie mam problemu - gaśnie praktycznie w momencie odpalenia.