a mnie spotkało takie zdarzenie 2 tygodnie temu: auto zakupiłem w Wiedniu, w poniedziałek po południu daliśmy zaliczkę a we wtorek rano o 9.00 sfinalizowaliśmy tranzakcję. kolega - handlarz, ubrał o 9.00 tablice przewozowe i wpisał tę godzinę do książki tablic przewozowych, wyjechaliśmy na 3 auta (sprzedający, kolega z Wiednia i my) aby wyrejestrować samochód... i do Polski! o 9.10 stojąc w korku stuknęła mnie ciężarówka w prawy tył... pękł zderzak, lampa (element od pozycyjnego) i wygiął się lekko koniec prawego błotnika... a facet stwierdził, że to nie jego wina :roll: tam do stłuczek się policji nie wzywa, więc spisaliśmy co i jak i pojechaliśmy odrazu do ubezpieczyciela. okazało się, że pierwsze co to patrzą czy są zimówki bo mają w przepisach od któregoś tam listopada do wiosny obowiązkowo zimówki - naszczęście miałem, a potem oglądneli szkode i spisali oświadczenie. niestety nieoficjalnie dowiedziałem się, ze z powodu dużej ilości turków, rumunów czy innych obcokrajowców handlujących w Wiedniu samochodami - którzy to wielokrotnie wymuszali stłuczki dla oc, mam małe, praktycznie zerowe szanse na odzyskanie czegokolwiek... :cry: bo kto uwierzy, że 2 młodych Polaków w BMW 10 minut po kupnie jest niewinnych kolizji??? no co za pech... 10 minut po kupnie... a chwile wcześniej było bezstłuczkowe :(