Obys nie musial zawrzec z nimi blizszej znajomosci. Roznie sie dzieje w zyciu i obys sie nie znalazl w grupie wycietych kierowcow. Nie miales tez jeszcze na masce konara straconego przez jadaca przed Toba wysoka ciezarowka. Na uczeszczanej przeze mnie drodze wywalono te zapyziale "zabytki przyrody", czyli drzewa. I co sie stalo? Zamiast monotonnego szpaleru drzew, moge sie rozkoszowac, a pasazerowie jeszcze bardziej, widokami i krajobrazem pieknej Szwajcarii Kaszubskiej. Droga stala sie bezpieczniejsza, piesi zyskali pobocza. Kto jest wazniejszy? Drzewa? Mozna posadzic dwa razy tyle gdzie indziej... Nie trzeba nawet sadzic, samosiejki same wyrosna, jezeli im nikt nie przeszkodzi. I mam winić drzewa a nie swoją lub czyjąś głupotę? Argument pod publiczkę.