miernik nie służy do tego żeby z nim szaleć, tylko to taki wykrywacz kłamstw jest. Podchodzisz do sprzedającego, rozmawiasz, dowiadujesz się że cacuszko, perełka, nigdy nie malowana. A potem mierzysz, że pół auta malowane, z czego 1/3 odczyt po 1mm i co? Wierzysz choćby w jedno słowo takiego sprzedającego? :) Druga sprawa - miernik weryfikuje czy to co masz na aucie to malowanie dodatkową warstwą lakieru, czy błotnik ulepiony ze szpachli w betoniarce rozrabianej i kielnią rzucanej ;) Miernik to dobra rzecz, bo nie musisz być lakiernikiem i blacharzem z 10 letnim doświadczeniem żeby coś móc w aucie sprawdzic - przykładasz i wiesz. Jeśli masz trochę oleju w głowie to mozesz nawet jakieś wnioski bardziej skomplikowane wyciągać - a tu dodatkowa warstwa klaru, a tutaj cieniowane, a tu widać trzeci lakier, ale szpachli niet. Malowane auta to niekoniecznie jest zło - sam kupiłem jak wyżej pisałem auto z malowanym przodem, przy czym na bank nie bite. Teściowi kupiłem passata B5fl kiedyś, ktory cały dookoła był malowany - w ASO, fabryczna wada lakieru i w ramach gwarancji całe auto pomalowali - papiery na to były, odczyt miernika taki sam na całym aucie - wszystko gra. A co do nie przesadzania - nie warto patrzyć że tutaj odczyt o 20 większy, a tam o 20 mniejszy. Czujnikiem za 200zł takie różnice są w zakresie błędu pomiaru. Poza tym mało kto kalibruje swój czujnik ;)