To jest akurat proste - zmienia się szczelina powietrzna pomiędzy koronką a czujnikiem. Chłopie, CO TY PISZESZ, TO JEST DOPIERO DRAMAT. Gdzie ty chodziłeś do szkoły że nie nauczyli Ciebie logicznego myślenia. Pewnie spałeś na lekcjach fizyki i matematyki. JEŻELI KORONKA MA 48 POPRZECZEK TO NA KAŻDY OBRÓT KOŁA WYGENERUJE 48 IMPULSÓW, NIEZALEŻNIE OD ROZMIARU. To że zapalają się kontrolki to efekt zmian wielkości szczeliny pomiędzy koronką a czujnikiem spowodowanej nierówną grubością korozji na obwodzie. Wtedy czujniki kiepskiej jakości (czułości) gubią impulsy - nie wykrywają poprzeczek koronki przy większej szczelinie. Dlatego, jak napisałem, podkładka działa przy ORYGINALNYCH czujnikach. Oczywiście zapewne do pewnego momentu. Kiedyś szczelina stanie się za duża nawet dla oryginalnych czujników. Ja osobiście jeżdżę z podkładkami już jakieś 4 lata i wszystko działa. No właśnie że NIE - ilość impulsów na obrót koła jest stała i niezmienna przy prawidłowo działającym czujniku. Jeżeli koła masz jednakowe to nie ma możliwości żeby jedno z nich generowało mniej lub więcej impulsów - oczywiście bez uślizgu. Wiadomo, że w skręcie przednie koła mają różne prędkości, ale samochód ma czujnik kąta skrętu i na podstawie jego wskazań sterownik oblicza jakie powinny być prędkości kół przednich względem kół tylnych i potrafi wykryć uślizgi poszczególnych kół w zakręcie. Jeżeli czujnik działa prawidłowo to NIE MA ŻADNEGO. Ja osobiście wolę pieniądze wydawać rozsądnie, a nie rozrzutnie. Idąc Twoim rozumowaniem, po co wymieniałeś te koronki, mogłeś wymienić samochód na nowy za jakieś 3000 stówek, przecież nie musisz oszczędzać. "Druciarstwo", o ile nie powoduje obniżenia bezpieczeństwa, nie jest niczym złym,a raczej powinno być pochwalane bo jest ekologiczne. Mniej wymienionych sprawnych podzespołów, to mniej śmieci na wysypiskach. Forum jest po to aby się wymieniać doświadczeniami, a każdy ma swój rozum i może z tych doświadczeń skorzystać lub nie. Jest takie powiedzenie: Jeżeli coś jest głupie, ale działa to wcale nie jest głupie.