Witajcie, Po powrocie z z nad morza na drugi dzień moja "bunia" po przejechaniu ok 12 km straciła nagle moc, niezleżnie od biegu, czy ruszałem, czy zmieniałem bieg i dodawałem gazu prędkość rosła bardzo powoli, auto wchodziło w obroty 3-4 tyś ale nic się z tym nie wiązało, turbina się nie załączała. Kilka razy zatrzymywałem się i gasiłem na jakiś czas silnik i nic. Miałem kilka postojów na trasie ok 15km i ciągle bez zmian. Następnie po przejechaniu odcinka ok 12km sytuacja taka sama, auto powoli wchodziło w obroty, nie miało mocy, turbo nie załączało się. Rozżalony podjechałem do kumpla i gdy wsiadł do mojej buni auto odzyskało moc, turbo co prawda załączało się przy ok 3tys a nie 2 jak wcześniej. Następne ok 30 min auto chodziło normalnie. Następnego dnia poprosiłem brata żeby pojeżdził moim samochodem i podzielił się relacją z jazdy. Otóż auto nie miało mocy, co jakiś czas ja odzyskiwało, turbo załączało się na różnym zakresie obrotów powyżej 2 tych. Auto to bmw e61 2d 2006 z przebiegiem 120tyś do 112tyś serwisowane w serwisie dealerskim, jestem pierwszym właścicielem. Przed feralnym zdarzeniem jechałem a1 z 40km z maksymalna prędkością >220, może ma to związek?