Na innych cylindrach wg pomiaru mam 10 -11 więc są sprawne. Świeca poszła na zewnątrz i jest cała. W cylindrze mogły się znaleźć tylko opiłki z gwintu głowicy no i jakieś elementy z tego "patyka cewki" ale generalnie nie dopatrzyłem się niczego w cylindrze... Poza tym jak napisałem wyżej jak tylko się to stało dziwnie pracował, jakby "fukał" co wskazywałoby na to, że jednak jakieś ciśnienie było... Jeśli zdecyduję się wracać to już nawet nie biorę pod uwagę, że będę naprawiał ten silnik. Chodzi właściwie o dojazd. Wymiana całego silnika z nim samym w Białymstoku będzie mnie kosztowała do 2000zł, a tutaj(Kraków) remont który zrobią mi "fachowcy" przynajmniej 2500zł. Zastanawiam się tylko: a) czy inwestować w gwintowanie tej tulei (150zł + hol na Makuszyńskiego) + kupno nowych świec + kupno przynajmniej 2 cewek (na allegro widziałem takie numery po 25 zł ze szrotu) i liczyć na to, że mamy sprężanie? b) czy założyć stare świece, pozostałe cewki, zostawić otwór po świecy niczym nie zaślepiony, wypiąć kable z wtryskiwacza na ten gar i tak jechać? Mam jeszcze gaz ale nie jest sekwencyjny więc nie będę mógł na nim chyba jechać (ew. jak zaślepić wtedy gaz na jeden gar?) Pozostałe cewki mają brązowawy nagar w środku więc podejrzewam, że mogą być uszkodzone dlatego chciałbym kupić 2. No i czy niesprawność (ew. nie podłączenie) jednej cewki powoduje niedziałanie jakiejkolwiek innej? Chodzi o to, czy przypadkiem nie będzie pracował mi teraz na 4 garach, a nie 5... ps. Kamilf(Puławy) dzięki za pomoc, mam dziewczynę z Końskowoli, jaki ten świat mały...