Witam. Jestem szcześliwą właścicielką 4 letniej Bumisi 118d. Autko od nowości jest serwisowane i nigdy mnie nie zawiodło... do dziś. Włożyłam kluczyk w stacyjkę i zaczęłam odnieżać samochód. Trwało to może 5 minut, Weszłam do środka i odpaliłam silnik. Pojawiła się kontrolka świec. Nieco mnie to zaskoczyło, bo przecież miały czas by się nagrzać, ale zlekceważyłam to. Samochód ładnie odpalił i... charakterystyczny dźwięk ostrzegawczy a wraz z nim czerwona kontrolka - brak ładowania. No cóż, olałam. Pomyślałam, że załatwie co trzeba i wrócę do tematu później. Przejechałam jakieś 2 km w jedną stronę, postój ok 2h i 2 kolejne km do domku. Przy wjeździe na parking pojawiły się kolejne kontrolki: ABS, kontrola trakcji i ręczny. Jak "blondynka" spojrzałam na wajchę - a ona opuszczona. Samochód stoi, a ABS i kontrola trakcji świeci. Dziwne, pomyślałam. Moja Bumisia zwariowała. Wyłączyło się radio. O zgrozo! I nagle sygnalizacja braku zapiętych pasów, później jeszcze kontrolka słabego aku. Matko z córką - oszalała! Myśle sobie - wyjmę akumulator, naładuję, może odzyskam władzę nad tym potworem. Otworzyłam więc klapę, podniosłam dywanik, odczepiłam zawiniątko z fabrycznie zapakowanymi kluczami i.... nie dam rady!!! Jak tu wyciągnąć aku??? No nic. Zamknęłam Maleństwo i poszłam do domu. Tak sobie myślę. Może padło ładowanie, więc świece nie miały odpowiedniej ilości prądu, stąd się dobrze nie rozgrzały. Nadszarpnęłam go przejażdżką no i mrozy też na niego wpłynęły. Aku zaczął padać i wszystkie wynalazki sterowane prądem do komputera zaczęły szaleć. Co o tym sądzicie? Proszę o pomoc. Co mogło się stać i jak wyjąć aku??? Pozdrawiam AK