Na wstępie witam wszystkich fanów BMW i czytelników tego forum. Czytam go od kliku tygodni jednak dopiero teraz zdecydowałem się zabrać głos (najmocniej przepraszam, że przedstawiam się w tym wątku) Moja opinia na temat wizerunku kierowców BMW była do tej pory jak najgorsza i mimo, że (na podstawie lektury tego forum) staram się wszystkim wytłumaczyć, że to odosobnione przypaki psujące ogólny wizerunek to jednak czuję, że jest to walka z wiatrakami. Niestety zbyt mało użytkowników BMW czyta to zacne forum i wprowadza w życie promowane w nim wartości na drodze. Jestem z podwarszawskiego, dosc mafijno-dresiarskiego, miasta gdzie 'sportowcy' szarogęszą się absolutnie wszędzie i każdy szanujący się szeroki kark posiadać musi BMW (tym nic złego nie widzę, bo chłopaki wiedzą co dobre). Ale czemu w centrum miasta, na podwójnej ciągłej w korku (!!!) hamować z piskiem i zawracać na ręcznym powodując zrycie przulicznych rabatek przez panicznie hamujących kierowców z naprzeciwka? I ten szeroki uśmiech na łysej gębie. Scenka druga. Tankuje na stacji koło mojego osiedla, podjeżdża śliczne E34 - 6 garów cudnie stuka, trącam kolegę (ortodoksyjny antydres ale i fan motoryzacji) mówiąc jakie fajne auto. Ale co to - rusza z podporządkowanej w lewo (lekkie wymuszenie) z takim piskiem, że tyłek mu zarzuca i tylko cudem ratuje się koleś (sportowiec mający na głowie mniej włosow, niż ja na rękach) od zsunięcia się po nasypie do lasu przy drodze. Kolega się ze mnie śmieje gdyż staram się go nawracać na BMW. Wstyd. Warszawa, Wisłostrada w godzinach popołudniowych w kierunku Gdańska, okolice 'mostowe'. Tłoczno jak zawsze - w lusterku widzę śliczne E46 jak skacze po pasach i zap....la jak ta lala - widzę że kolega obok już się śmieje. I w momencie gdy nas mija zjeżdża na pas nakazu skrętu w lewo (był wolny) po czym po paru metrach skręca z powrotem na pas po prawej (jechał prosto) zajeżdżając niemiłosiernie drogę komuś z przodu (ostre hamowanie odczułem i ja). Piękne M3 to było ale ilość rozumu w umyśle kierowcy była wyraźnie odwrotnie proporcjonalna do liczby koni pod maską. Wstyd po raz drugi. Przykłąd trzeci, Nowy Dwór, 'moja' stacja po prawo, skrajny prawy do skrętu na stacje, drugi do jazdy prosto. Mija mnie ladne E36 wjeżdżając na prawy pas do krętu (myślę: jedzie szybko - zobaczymy jak zawias zaśpiewa w zakręcie). Ale co to gość jedzie dale prosto (pikuś) i wjeżdża na stacje na zakazie w uliczkę przeznaczoną tylko do wyjazdu. Żona moja puściłą mu pare #$%^&*( a ja musiałem świecić oczami za wizerunek BMW. Wiem, że Polacy jeżdża chamsko i wiem, że to nie dotyczy tylko kierowców BMW (Mondeo z kratką to też niźli kozacy). Jednak ostatnio z przyjemnościa w warszawskiej dżungli wpuszczam dosłownie wszystkich a i parę BMW i mnie wpuściło ostatnio. Niemniej jednak przykłady pochodzą z ostatnich tylko dni i świadczą o tym, że ciężko bedzie zmienić wizerunek 'naszej' marki na drogach. Bądźmy jednak uprzejmi - to naprawdę może być i przyjemne i pożyteczne. Pozdrawiam gorąco Carlito