wiec tak, po diagnozie i przeswietleniu całego silnika stwierdzono dużo oleju przy uszczelniaczach trzonka zaworowego. Turbiny suche, katalizatory jeszcze niezapchane, tuleje cylindrów bez rys a kompresja na każdym cylindrze przynajmniej 12,5bara.
pytanie czy warto iść w wymianę bez zdejmowania głowic + odma, czy po Bożemu wraz z wymianą rozrządu. Auto ma dopiero 180k. Specjaliści wycenili mi wyjęcie silnika wraz z jego naprawą na 75rb/h do tego części co znalazłem 8k a więc zabawa na przeszło 30tyś pln
Nie mam pojęcia ile kosztuje wymiana samych uszczelniaczy bez zdejmowania głowic. może ktoś się orientuje?