Panowie, Roztrząsacie, że w jednym silniku pada głowica, w drugim pompa, w trzecim klepią zawory. Jak można rozaważać nad awaryjnością samochodów, które mają z reguły grubo ponad pół miliona kilometrów? Jeżeli wierzycie, że 15-sto letni samochód może mieć 170tys przebiegu, to gratuluję optymizmu. Jeżeli taki się jeszcze uchował w DE, to zapewniam Was, ze niemiec nie sprzeda go za 1000, czy 2000EUR. Większość BMW na polskich drogach powinno być traktowane jako zbytki motoryzacji. To co było szczytem nowoczesności i myśli technicznej kilkanaście lat temu w dzisiejszych czasach nie ma prawa chodzić jak należy. Przez te kilkanaście lat nasi sąsiedzi eksploatowali swoje samochody do granic wytrzymałości, serwisowali je, po czym jak tylko zaczęły się pierwsze problemy sprzedawali. Później przychodziła kolej na następnych właścicieli: mniej zamożnych i mniej skrupulatnych, po nich jeszcze kilku następnych, i jeszcze kilku. Na końcu, przed jakąś poważną awarią samochody takie trafiają do PL z licznikiem cofniętym w DE, albo już w Polsce na standardowe 160 - 170 tys km. Czy w tym temacie o trwałości TDS-a wypowiedział się chociaż jeden użytkownik, który ma swój samochód od nowości? Nie zauważyłem, zauważyłam natomiast dobre rady od osób, które z uporem maniaka wkładają kolejne używane głowice lub pompy i dziwią się, że BM-ka odrzuca przeszczep. Moja zdanie jest takie - zanim zaczniemy krytykować, zastanówmy się, czy samochody konkurencji dadzą radę przejeździć kilkaset tysięcy kilometrów (z reguły z gazem w podłogę)? I przestańmy wierzyć w licznikowe przebiegi. Pozdrawiam,