Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam wszystkich.

Ostatnio przytrafila mi sie dosyc niemila niespodzianka (poniedzialek). Po uruchomieniu silnika po niespelna 2-3 sekundach zgasl. Nie moglem uruchomic go ponownie. Krecilem, krecilem i nic. Podczas ostatniej proby, a bylo ich okolo 10 lekko manipulowalem gazem. W koncu silnik zalapal ale zaczal pracowac nierownomiernie. Dodalem gazu, wskazowka obrotomierza doszla do okolo 3000 tys obrotow. Po zdjeciu nogi z gazu obroty zeszly w okolice 900 i silnik zaczal juz pracowac normalnie. Pytanie, co sie stalo? Dodam, ze kilka dni wczesniej wymienilem akumulator na nowy ale z odpalaniem do tej pory nie bylo zadnych problemow. Przekrecalem kluczyk i wszystko bylo ok. To pierwsza taka sytuacja.

Mysle jeszcze nad jedna przyczyna: w sobote, celem sprawdzenia czy z nowym akumulatorem jest wszystko ok poszedlem na parking odpalic auto. Zapalilo za pierwszym razem, wszystko ok. Silnik pochodzil moze z minute i wylaczylem go. I teraz pytanie: czy moglo dojsc do sytuacji, ze w cylindrach zostalo paliwo i podczas uruchamiania silnika w poniedzialek doszlo do zalania swiec? Nie wiem na ile ta sytuacja jest realna ale niepokoi mnie ten incydent. Prosze o pomoc w ustaleniu sprawcy calego zamieszania :) Dzieki.

 

PS.

Silnik 2.0 bez vanosa. Swiece wymienione w zeszlym miesiacu, filtr paliwa rowniez. Podczas normalnej jazdy samochod nie wykazuje zadnych anomalii. Przyspiesza dobrze, nie prycha, trzyma obroty (nie faluja). Samochod nie posiada instalacji gazowej i nigdy tez jej nie posiadal.

  • 1 rok później...
Opublikowano

Witam ponownie, po nieselna dwoch latach okazalo sie, ze winna temu zamieszaniu byla pompa paliwa. Ostatnio mialem to samo, z tym ze auto praktycznie nie chcialo sie uruchomic. Stukanie po pompie pomagalo. Obecnie pompa jest juz wymieniona i nie ma tego problemu.

 

Pozdrawiam,

JK

Opublikowano

Czasem bywają nie wyjaśnione przypadki. Nigdy nie miałem problemów z tym silnikiem, aż pewnego razu ....

Wyjeżdżałem z garażu i trochę go przydusiłem :oops: i koniec. Oczywiście zgasł i już nie odpalił, co ja się nadłubałem, elektryka, paliwo, zapłon i nic :mad2: Niby wszystko jest, a nie gada, niby coś załapywał, ale zaraz gasnął jak przestałem kręcić. Przyszedł kumpel z samostarterem (myślę spróbujemy, trudno) nawet nie pisnął. I tak kombinowałem chyba ze 3-4 dni, bez efektu za wyjątkiem ładowania co rusz akumulatora.

Prawie pół samochodu rozebrałem i w końcu się poddałem. Najgorsze, że miałem wyjazd, a samochód nie gada, już wziąłem samochód od siostry, ale myślę sobie jeszcze raz zakręcę rozrusznikiem (żal było betkę zostawiać dla innej;)) i ... zagadał wprawdzie z bólem, ale przepalił. Miałem wrażenie, że był zalany w trupa. Nie wiem na ile to możliwe, żeby zalać silnik z wtryskiem i już nie odpalić.

 

Pozdrawiam.

A wszystko to przez REKINA ;-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.