Uwaga na przejazdach kolejowych

[greg523]

http://www.tvn24.pl/-1,1553131,wiadomosc.html - niestety na przejazdach kolejowych należy zachować szczególną ostrożność i to niezależnie od ich rodzaju. Inna stprawa to fatalne rozwiązania - np. budki drużnika ograniczające widoczność.

[Kylo WR]

Latem śmigam sobie do pracy rowerkiem i przejeżdżam przez przejazd strzeżony.

Mam okazję niemal codziennie widziec jak ludzie ignorują sobie wjazd na tory. Szlaban otwarty to nawet bez zatrzymania i odwrócenia głowy czy nic nie jedzie :twisted:

Ja czuję respekt to przejzadów kolejowych i odwracam się kilka razy czy nic nie jedzie :hand:

[greg523]

jeszcze odmiennym problemem są piesi i rowerzyści (tym dojeżdżaniem rowerkiem do pracy właśnie zainspirowałeś mnie do napisania tego ;) ) - otóż przecież duża częśc z nich zupełnie ignoruje nawet opuszczone zapory i beztrosko przechodzi omijając je.

[sylwo]

ja od czasu smierci janusza kuliga zwracam wieksza uwage jak przejezdzam przez przejazd.dala mi ta jego smierc do myslenia.

[Cementowy Jasio]

Ja mam od zawsze taki nawyk (chyba przejęty po ojcu, bo on też tak robi), że nawet na strzeżonym się rozglądam na jedną i drugą stronę, czy nie jedzie pociąg. Wiecie, dróżnicy to też ludzie i mogą im się przytrafić chwile słabości, gdy przysną, nie daj Bóg zemdleją itp. dlatego rozejrzenie się i zwrócenie większej uwagi nie zaszkodzi.

[Hubertus7er]

Rogatki na przejeździe to też mechanizm, który może nagle ulec awarii,

obsługa przez dróżnika - mamy zawodny czynnik ludzki.

A ZASADA OGRANICZONEGO ZAUFANIA.

 

Zawsze niepokoja mnie ludzie ignoranci - taki jak spowoduje wypadek to zablokuje też ruch dla innych, narobi sobie i komus krzywdy.

Ja zawsze niezależnie od stopnia wyposażenia przejazdu zwalniam i sprawdzam pustość torowiska. Inną sprawą jest fakt, że w 80% mamy beznadziejne, lub prawie beznadziejne przejazdy, przez które się przejeżdża jak po leżących schodach.

 

A tak z własnego podróżowania - ponad rok temu wracałem do Krakowa od rodziców - z lubelskiego, trasą (droga kr. nr 77 i 79) przez Sandomierz, moim renaut R19 (już go nie mam).

Podpiąłem się w Sandomierzu pod lagunę na poznańskiej rejestracji, przez chwile razem bujaliśmy jakieś 100-120kmh, ale gościa widocznie wkurzało moje auto jadące równo z nim, więc podciągnął najpierw do 130, potem min. pomad 140. Przed Połańcem jest niemiły przejazd tylko z oznaczeniem znakiem "stop". Ja odpuściłem i wyhamowałem aby spokojnie przetoczyć się po nim, ale ten idiota przeleciał z predkością ok. 140kmh ! Lekko zszokował mnie widok, jak mu wysoko tyłem podbiło na przejeździe, a potem jak opadł to zaiskrzył - myślałem, że zawieszenie rozwali, ale nawet nie zwolnił.