Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Ja natomiast kiedyś odwoziłem towarzystwo osobówką po sylwestrze... 20 kursów po 40 km... :) ostatnim kursem zobaczyłem wielkiego jak TIR JEŻA idącego w poprzek ulicy... stwierdziłem że wystarczy :). Zgadzam się z przedmówcami. Dla mnie najlepszy sposób to 15 minut snu lub choćby posiedzenia z zamkniętymi oczami... potem mogę jechać i 300km bez znużenia. Najciekawsze jest to, że mam tak zawsze, czy w dzień czy w nocy po przejechaniu 100km... odpoczynek i mogę 500 strzelać już bez odpoczynku. Nazywam to stukilometrówką moją :)
Opublikowano

A mnie najlepiej się jeździ nocą, spokój na drogach, nie muszę za kimś jechać jego stylem i tp.

Po prostu lubię jeździć nocą - z kolei nie lubię w czasie ulew, wtedy szybciej jestem zmęczony.

A co do nocnych podróży, mogę jechać kilkaset km nawet całą noc, ale gdy zaczyna świtać, robi się szarówka, to jest najgorsza pora. Wtedy albo zatrzymania na 2 min co 5-10min, albo postój aż się rozwidni i dalej do celu.

 

Inna sprawa, że nawet jak się jedzie 200 czy 1000 km, najgorszym odcinkiem jest końcówka, ostatnie kilometry. Wtedy człowiek się rozluźnia, traci uwagę, a najgłupiej zaliczyć grzmota tuż przed domem.

Dlatego nawet jak jadę kilkaset km - jadę szybko, z pośpiechem, to na te ostatnie dystanse uspokajam jazdę, mogę nawet się toczyć 60-80kmh poza terenem zabudowanym.

 

A co do napoi enrgy - działają doraźnie, rozbudzają, ale nie są receptą ...

  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.