Kilka dni temu miałem taką sytuację, mianowicie jadę sobie na trasie, ok. 30km przejechane i nagle spadły obroty na sekundkę, światła przygasły, szarpło silnikiem ale dalej nic, jadę dalej, jakieś 15 km później to samo, tylko, że silnik zgasł i pojawiła się kontrolka od świec żarowych. Próbuję zapalić, nic, kręciłem z 5 razy, odpuściłem. Minęło 15 min, odpalam jeszcze raz i gra. Znów jadę z 5 km, szarpnięcie, brak prądu na chwilkę, klima się zresetowała, kontrolka od świec. Od tego czasu mam ciężki rozruch, 4-5 raz, po 3-5 minutach i zapewne jakbym gdzieś pojechał to dalej by go co jakiś czas przerywało. To, że jest kontrolka od świec i ciężki rozruch z tym związany to logiczne, wymiana świec ale czy to może też powodować ten chwilowy spadek obrotów i brak prądu? Nie wiem czy to coś ma do rzeczy ale zauważyłem później (musiałem wrócić), że podczas drogi powrotnej po ok. 10 km przygasł, klima się zresetowała (był nawiew prawie na maxa), to później jej nie włączałem i nie było żadnego szarpnięcia. Nie wiem co o tym sądzić? Świece mogą być powodem czy coś poważniejszego?