no winc dobra, tytulem wstepu... stykam sie z ogolna niechecia ze strony ubezpieczycieli na wziecie mojej IS'ki ('93) pod swoje skrzydla wzgledem AC - bo stare, bo zgoda dyrektora inspektoratu, bo jak ktos poza PZU mi wyliczy to krzyczy pod 2 kafla za rok... a nawet jak ubezpiecze, nie mam papierow na alarm- jest fabryczny, ale kutwa bez specyfikacji co to jest oraz zadnych papierow (no tak wiem, tak kupowalem, nie myslalem nad bezsensem naszego kraju) na sama instalacje. jest fabryczna, tegom jest pewien. no dajmy na to,ze nawet zaplace za ten atest i inne cuda niewidy. ale zastanawiam sie czy naprawde warto zostawiac zlodziejom ponad tysiac zl na ubezpieczenie ac(no ladowac sie komus w dupe czy bok to ja nie zamierzam)? (retoryczne? sic!) przede wszystkim... mam takiego "śpeca". chlopak posiadam sam bmw, wiec go polubilem na starcie :D i zaklada "nietypowe" zabezpieczenia do aut. zaoferowal mi jakies tam odciecie (Bog wie czego, jezeli pompy paliwowej to hak z tym, wiadomo ze jak kto rzuci 12V na nia to se pojedzie) plus... eee...hydrozawor. gdzie to on to wsadzi, to ja nie wiem? okolice przepustnicy czy co? chcialby za to ok 250 zl(odciecie +hydrozawor). zaproponowal tez ok 150 zl za blokade podnoszenia maski. i powiedzcie mi czy w przypadku zamontowania sobie takowych zabezpieczen ... warto placic AC i sie mordowac po urzedach i bulic ogromne pieniadze? czy tez na moje poczciwe e36 z takimi gadzetami malo ktory sie pokusi? Pozdrawiam, Beo