Skocz do zawartości

paszczaq

Zarejestrowani
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez paszczaq

  1. Witam ponownie. Czas na mały update. Kilka dni temu ponownie odebrałem samochód od mechanika i problem został częściowo rozwiązany. Początkowo byłem bardzo zadowolony i... uspokojony, ale niestety nie do końca. Co najważniejsze problem z niedoborem mocy został rozwiązany bez konieczności ponoszenia dodatkowych kosztów z mojej strony. Uff... Pan mechanik powiedział, że musiał jeszcze raz wszystko rozebrać i podregulować 'sterowanie' (ang:actuator) od turba. Z tego co mówił to jest tam jakaś regulacja i wystarczyło 'podkręcić'. Teraz wydaje mi się, że auto ciągnie tak jak należy, ale pozostał jeszcze jeden problem, o którym pisałem wcześniej. Mianowicie po puszczeniu gazu an luzie, bądź też przy zmianie biegu z jedynki na dwójkę i z dwójki na trójkę (możliwe, że przy wyższych też) słychać tak jakby 'szuranie', skokowe, niejednostajne. Jest to dźwięk, który trudno opisać, więc jutro zrobię nagranie i zamieszczę na jakimś serwisie, a w między czasie znalazłem dokładnie taki sam dźwięk na YT ( ). Słyszał ktoś coś takiego? Nie wiem czy ma to coś wspólnego, ale wciąż mam wrażenie, że w kabinie czuć zapach spalin (i smak, jak mówi moja druga połówka). Trochę mnie to niepokoi.Dzwoniłem dziś znowu do gościa, który robił turbinę i mówi, że z turbem jest wszystko okej, a on może tylko doradzić, żeby zmienić ten moduł sterowania turbiną, który notabene jest bardzo ciężko gdziekolwiek dostać. Czy to ma dla Was sens?
  2. Doradzi, któryś szanowny użytkownik? Sorry za podbijanie, ale zjada mnie desperacja.
  3. No i jestem coraz bardziej skołowany. Rozmawiałem z mechanikiem, który wymienił cartridge w turbinie i tak naprawdę nic się nie dowiedziałem. Gość podłączył kompa po ra kolejny i mówi, że ma tam jakiś znaczących błędów. Generalnie powiedział, że albo to elektroniczne sterowanie turbiną, albo coś nie tak z geometrią turbiny. Z tego co co mi wytłumaczył to to sterowanie to coś w rodzaju potencjometru włączającego się w określonych zakresach i być może pewien zakres uległ zniszczeniu. Ponoć można to zdiagnozować i zregenerować, co wcale nie jest tanie. Chłopaki, czy to ma sens? Poza tym wczoraj przejechałem autem około 30 km i zauważyłem, że pod koniec podróży czyli przy bardzo rozgrzanym układzie, problem zanika i chwilami jest nawet niezauważalny. Ja już tego nie rozumiem, jaki wpływ ma temperatura silnika na działanie elementu elektrycznego (potencjometru)? A może w ogóle diagnoza początkowa była błędna i z turbina jako tako nie było tak źle, a to ten 'actuator' był przyczyną problemów? A może powinienem domagać się zwrotu pieniędzy za nowy cartridge i wymienić całą turbinę z nowym sterowaniem, skoro koszta idą cały czas w górę? Będę bardzo wdzięczny za wszystkie, nawet cząstkowe porady. Pozdrawiam. P
  4. Dopiero dzis po pracy zajrze pod maske i zobacze co sie dzieje. Jeszcze jedną dosyć dziwną rzecz otóż spalanie poszlo radykalnie w górę. Komputer pokazuje około 12 litrów na sto. Chociaż może to przez to, że cały czas trzymalem go na wyższych obrotach.
  5. Tak na szybko dodam jeszcze co zauważyłem rano jadąc do pracy. Po pierwsze gdy silnik jeszcze sie nie rozgrzeje jest najgorzej. Praktycznie nie da go rozpędzić na dwójce do wiecej niz 1500rpm. Z kolei jak już przeboleje ten moment krytyczny i autko lekko sie nagrzeje nie jest już tak źle. Tzn dalej sa te soki i czuć jak turbina chce i próbuje sie załączyć, aż w końcu się włącza, ale nie jest to az takie bolesne. Pozatym wydaje mi się ze w kabinie, jak i wokół auta bardzo śmierdzi spalinami. O dziwo czuć to bardziej z przodu auta, aniżeli z rejonu rury wydechowej.
  6. Witam. Podepnę się do tego tematu, ponieważ mam dokładnie taki sam problem. Ale zacznę od początku, otóż kilka dni temu szlag trafił turbinę w mojej jedynce. Jadąc stałą prędkością okołu 80 km/h odczułem gwałtowny i radykalny spadek mocy i coś zaczęło świstać pod maską. Pojechałem do sprawdzonego warsztatu i pan mechanik po podłączeniu kompa i obsłuchaniu auta potwierdził moje obawy - turbo. Doradzono mi, żeby nie kupować nowej turbiny, tylko wymienić tzw. cartridge (?). Zgodziłem się bez wahania, ponieważ koszta kształtowały się na dużo niższym poziomie. Okej, teraz do sedna sprawy... robota zrobiona, auto odebrane, wszytko śmiga jak należy, przejechałem może z 10 km... Na drugi dzień odpalam auto, przejeżdżam może z 300 metrów i znów tracę moc, a autem zaczyna niemiłosiernie rzucać kiedy dochodzi do 1600-1700 obrotów. Nie wspomnę nawet o tym, że czasem ciężko jest do ów obrotów doprowadzić. Nie wiem czy powonieniem był to robić, ale próbowałem 'jedyneczkę' trochę rozkręcić i w momencie pokonania poziomu 1900-2000 obrotów, turbina zaskakuje i auto leci aż miło. Sytuacja z brakiem mocy jest jednak dosyć powtarzalna i nie jest to komfortowe. Dodam jeszcze z przy puszczeniu pedału gazu (na jałowym czy na biegu) słychać przedziwny dźwięk jakby uchodzącego powietrza bądź ciśnienia. Czy może to być wina wadliwego zmontowania turbiny? A może sterownik został uszkodzony przez popsutą turbina? Dlaczego auto chodziło jak należy przez pierwszych 10 km? I może najważniejsze pytanie, jaki powinien być ton rozmowy z panami mechanikami? Pozdrawiam serdecznie. PS Auto kupiłem 2 miesiące temu i ma przejechane 140 000 km .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.