Serwisowalem w autochipie swoje 3auta. Kiedys w E34 padly mi wycieraczki (chodzily tylko na najszybszym biegu), elektryczne szyby i ogrzewanie tylnej szyby(palilo bezpieczniki). Pech chcial, ze stalo sie to w Krakowie; wizyta w aso i diagnoza: uszkodzony modul sterujacy. Po powrocie do wro auto poszlo do autochipa; stalo caly dzien, mialo byc wszystko ok. Wieczorem odbieralem auto od samego wlasciciela warszatu, ktory demonstrowal mi naprawione rzeczy. Wycieraczki - chodza, szyby - otwieraja sie; gorzej juz z zamknieciem; dalsza prezentacja nie miala sensu, auto do poprawki; uslyszalem, ze sa zawaleni robota, ale laskawie mnie przyjma za 2 tygodnie z tym, ze bede musial zostawic auto na 2 dni bo 'trzeba rozgrzebac cala elektryke'. Oczywiscie w ciagu tych dwoch tygodni zadnego otwierania szyb! Za dotychczasowa prace skasowali 450pln. W umowionym terminie podstawilem auto; okazalo sie, ze szefa nie ma i nie bedzie, nikt inny w warsztacie sie nie zna na elektryce i auto bedzie stalo nieruszane, nie wiedza kiedy moga mnie obsluzyc :duh: Generalnie podejscie olewajace, wyrazne sugerowanie 'idz sobie i nie wracaj'. Reasumujac: za naprawienie wycieraczek skasowali 450pln, odlaczyli elektryczne szyby, odlaczyli ogrzewanie tylnej szyby zeby nie palilo bezpiecznikow; dodatkowo pojawil sie blad poduszki. Teraz, chocby auto mi zastrajkowalo pod samym autochipem nie oddam go do nich; nie ze wzgledu na kase a na to, ze przestali byc solidni, terminowi i rzetelni. Podjedz pod warsztat poznym wieczorem; zobaczysz, ze w wiekszosci wypadkow stoja tam conajmniej E39 540, wlasciciele z grubymi zlotymi lancuchami na szyi; takiego klienta mozna wiecej skasowac niz 'biedaka' jezdzacego e34, e36 czy nie daj Boze e30...