Witam, becia znowu mi nawaliła;/ tym razem, było to tak: 2 dni temu pojechałem na przejażdżkę, w pewnym momencie zgasło radio, potem zaczęły przygasać światła, aż się całkiem zgasiły, natępnie zaczęło szarpać samochodem (tak jakby odcięło paliwo). To było dosyć niekomfortowe, gdyż było grubo po 23.00, do tego była piekielna mgła (widoczność ~20-30m), a mi to się stało na drodze Mońki-Białystok (dodam, że dosyć ruchliwa droga). Krótko mówiąc wysiadła cała elektryka, alarm "pykał" (tzw, piszczał ale bardzo cicho). Holowanie do domu trwało około godziny (20km). Na drugi dzień podłączyliśmy z ojcem jego akumulator i o dziwo wszystko wyglądało ok. Od razu pojechaliśmy i kupiliśmy nowy akumulator. Wszystko było ok, aż do wieczora (czyli nastepnego dnia).... I znowu to samo (na nowym akumulatorze), elektryka przygaszona, samochodem tarpie i w końcu stop - alrm znowu pyka... zauwazyłem, to, że jak postoi trochę to przez kilka sekund światła działają normalnie i samochód jedzie kilka km, potem zaczyna nim szarpać (odcina dopływ paliwa?) i znowu stop, następnie można zrobić postój i znowu można podjechać kilka km... podejrzewam alarm, możliwe, że odcina dopływ paliwa? odłączenie go załatwi sprawę? co jeśli nie to? :( dziękuje klubowicze za pomoc! :wink: ps. nie będę zakładał następnego tematu: http://allegro.pl/amortyzatory-kayaba-przod-bmw-3-e36-e-36-w-wa-i1282367963.html czy Kayaby byłyby lepsze bilsteinów?