Dokładnie, teoretycznie, kiedyś miałem w mieście taką sytuację, z podporządkowanej wyjechała mi kobita toyotą previą wymuszając tak jakby pierwszeństwo. Popadało trochę deszczem, więc jezdnia była mokra. Na upartego mógłbym próbować hamować i na 50% pewnie bym zdążył. Ale postanowiłem ją wyprzedzić. W tym miejscu była podwójna linia ciągła. Ale kobita (tylko baba może coś takiego wymyśleć) nie wyjechała mi pod kołą, żeby dalej pojechać prosto, tylko postanowiła po 5 metrach przejechanych wykonać manewr zawrócenia (na podwójnej ciągłej) wjeżdzając na dodatek w uliczkę z zakazem wjazdu z wyłączeniem dla autobusów MPK. (Zawracała w ulicę z której przed chwilą wyjechała mi pod koła). Mimo usilnych starań mistrz kierownicy w spódnicy zdołał trafić mnie swoim przednim rogiem w koniec tylnych drzwi. Oczywiście najpierw wysiadła i zaczęła przepraszać, jednak po 5 minutach i zwróceniu uwagi na podwójną ciągłą podarła napisane wcześniej oświadczenie. Wezwany przeze mnie patrol policji (o zgrozo!) uznał moją winę! Na szczęście sąd grodzki nie przychylił się do opini policjantów i wygrałem sprawę (dużą rolę w takich sprawach odgrywa papuga. Nie polecam włóczyć się po sądach bez papugi). Także z policjantami można czasami wygrać:) Pozdrawiam Konrad