Witam wszystkich forumowiczów. Troszkę nietypową sytuację w skrócie chce przedstawić. W sobote wieczór jadę na umówione spotkanie z kobietą, nagle czuje smród benzyny. Ignorancja - pewnie coś z zewnątrz. Po 2 kilometrach staje na stacji paliw, małe conieco - wracam : cholera konkretnie śmierdzi! Otwieram maskę - jeszcze intensywniejszy zapach benzyny - no to mamy problem. Tel po taxi i hol pod dom. Auto stało 2 dni na mrozie. Dzisiaj chciałem to zrobić. Ze względów bezpieczeństwa znów hol do mechanika chociaż auto w pełni sprawne (działa) ale wole dmuchać na zimne. Co się dziś okazuje - nic nie cieknie :!: Mechanik stwierdza że nie może nic pomóc ponieważ nie może zlokalizować wycieku... Znów : cholera i weź tu teraz jeździj !!! Dodam że ten wyciek który ja widziałem w sobotę wieczorem był patrząc od lewej strony auta na silnik (3.0 R6) to po prawej stronie (od strony szyby) jakby na końcu czarnego przewodu, ale może i w okolicach wtryskiwacza? Na pewno gdzieś tam. A dziś już nie ma śladu a co gorsza nie cieknie. Boje się jeździć ale przecież jakoś muszę ten wyciek zlokalizować.... Co radzicie? Może ktoś już podobną sytuacje miał? Pozdrawiam... Maciey w kropce. :duh: