Witam, napisze wszystko od początku do konca opis problemu. A wiec w wakacje wymieniałem łozyska w tylnich kołach, niestety przewody hamulcowe były tak skorodowane ze nie dało ich sie po odkrecac i musiałem je poodcinac zeby wyciągnąc wahacze. Niestety w tym czasie nie miałem juz kasy na wymiane na nowe wiec sąsiad mechanik zaslepił mi pompe tak, ze tylko przód hamował. I teraz nadeszła zima, wymieniłem od połowy przewody hamulcowe , wymieniłem tarcze z tyłu na nowe + klocki. Odpowietrzylismy układ i hamulca nie ma...Wymieniłem pompe, ale to nic nie dalo...Hamulec jest, ale trzeba go pompowac , wtedy rosnie, ale i tak po kilku minutach opada jak wcisne. Czasami jak jade jest ok, hamulec łapie na samej górze, ale chwile pozniej wciska i wpada do konca...Nie mam ABS, jest to najprostrzy układ hamulcowy a nam sie juz wyczerpały pomysły co moze byc przyczyną tego wszystkiego. Servo, jest ok, tak przynajmniej mówił mi sąsiad mechanik. Nie mam w ogóle recznego, czy to moze miec cos wspólnego?? Proszę pomózcie, a moze jest ktos z okolic Łodzi kto sie podejmie naprawy?